Pamiętam taką starą reklamę pasty do zębów, w której pięć osób pytano o to, kto płaci za kartonowe opakowanie, w którym sprzedaje się tubkę pasty. Cztery osoby odpowiadały – zgodnie z prawdą – że płacą one, kupując tę właśnie pastę. Piąta, wskazując na tych, którzy właśnie powiedzieli: „Ja płacę”, odpowiadała: „Pan płaci, pani płaci”. Wydawało mi się to kiedyś śmieszne, ale dziś rozumiem, że ta piąta osoba mogła mówić serio – niby wydaje się, że za kartonowe pudełko płaci każdy, ale może da się tak cwanie w życiu ustawić, żeby zawsze móc powiedzieć: „Pan płaci, pani płaci”.
Czemu opowiadam tę starą reklamę? Bo przypominała mi się, kiedy usłyszałam, kto ma zapłacić za ponowny druk w „Gazecie Wyborczej” nekrologu Henryka Berezy. W tym wydrukowanym zaraz po śmierci krytyk aliterackiego pojawił się błąd. Stachurę (autora np. tekstu piosenki dla robotnika rannej zmiany) pomylono w nim ze Stachuskim (ten jest autorem piosenki np. o typie niepokornym). W sumie nie ma co się dziwić, że się ci dwaj panowie mylą. Jak chodziłam do szkoły o Stachurze nikt mnie nie uczył, a piosenki Stachurskiego leciały z każdego radia w okolicy.
Osoba przepisująca nekrolog przygotowany przez Ministerstwo Kultury pomyliła nazwiska. Ciekawe, że ważnych tekstów ministerstwo nie wysyła mejlem, albo nie dogląda ich powstania. Kiedyś przez trzy lata robiłam opisy polskich seriali do gazet telewizyjnych i każdy tekst, który miał choćby 150 znaków i mówił o tym, że „Ridge przeprowadza poważna rozmowę z Taylor” wysyłałam mejlem i był poddawany dwóm korektom. Ktoś ten nekrolog dyktował? Nikt nie sprawdził?
Najważniejsze, że minister kultury Bogdan Zdrojewski znalazł winnego. I nie jest nim nikt z Ministerstwa Edukacji, kto nie dość należycie zadbał o informowanie w podręcznikach i na lekcjach o dorobku Henryka Berezy czy Edwarda Stachury. Winna jest sekretarka. Minister zobowiązał osobę, która popełniła błąd, do zamieszenia poprawnego nekrologu na własny koszt. Kto za to zapłaci? Pani sekretarka zapłaci. Czy minister po każdym błędzie popełnionym przez jego resort może powiedzieć: „Pan płaci, pani płaci”?
Ta pani i tak ma sporo szczęścia, że minister Zdrojewski jest miłosierny i jej nie zwolnił. Mniej szczęścia mieli graficy z TVP, którzy pomylili flagi Rosji z ZSRR, a Anglii z Wielką Brytanią. Błąd jak błąd – w telewizji widziałam gorsze. Szef „Wiadomości”, w których nieszczęsne flagi pomylono, przeprosił na wizji, wydawcy serwisu nie dostaną honorariów za te wydania, w których pojawiły się trefne flagi, ale to graficy stracą pracę.
A może każdy szef i przełożony ma taką moc, że może powiedzieć do znajdującego się najniżej w hierarchii firmy: „Pan płaci, pani płaci”? Może pan z tej starej reklamy pasty do zębów to był szef firmy robiącej pasty i za jego kartonik płacili inni? Jak byłam mniejsza, to tego nie rozumiałam i śmiałam się, bo myślałam, że ten pan, który mówi: „Pan płaci, pani płaci” jest niemądry. A teraz wiem, że on jest pewno mądrzejszy od nas wszystkich, bo tak się cwanie ustawił, że za jego kartonik, jego błędy, albo za błędy jego zespołu, płaci ten, kto jest w łańcuchu pokarmowym zespołu najniżej. Sekretarka i grafik.
PS. Jeśli bym znała tę panią sekretarkę to bym się chętnie dorzuciła do druku nowego poprawnego nekrologu. Ja też mogę zapłacić.