Jakie będą konsekwencje dla europejskiej polityki wyborów w Grecji i Francji? Kluczowe będzie to, co wydarzy się w niemieckim życiu politycznym.
W systemach parlamentarnych Zachodu stawką w wyborach zawsze jest centrum. Standardowo mamy dwie dominujące partie, jedna nieco na prawo od centrum, druga nieco na lewo. Kiedy te partie są u władzy, ich polityka nieco się różni, ale istnieją również między nimi niezwykłe podobieństwa. Wybory nigdy nie odzwierciedlają głębokiego politycznego podziału. Chodzi w nich raczej o przesunięcie centrum, które jest punktem równowagi pomiędzy obydwiema partiami.
Rzadszą sytuacją jest odrzucenie w wyborach centrum a zarazem dwóch dominujących partii, które są wokół tego centrum skupione. Taki rezultat wyborów zazwyczaj powoduje w krajowej polityce poważne zamieszanie, a zdarza się, że miewa istotne konsekwencje również poza granicami.
Ostatnie wybory we Francji i w Grecji dobrze ilustrują obie te sytuacje. We Francji socjaliści pokonali konserwatywną Unię na rzecz Ruchu Ludowego i faktycznie udało im się przesunąć centrum. W kontekście chaosu w systemie-świecie, a w Unii Europejskiej przede wszystkim, przesunięcie centrum we Francji będzie miało poważne skutki. Nie należy się jednak spodziewać, że François Hollande pod względem prowadzonej polityki będzie się jakoś radykalnie różnił od Sarkozy’ego.
W Grecji stało się coś przeciwnego. Odrzucone zostało centrum. Obie główne partie – konserwatywna Nowa Demokracja i socjalistyczny PASOK – straciły ponad połowę elektoratu. Poparcie dla obu tych partii spadło ze zwyczajowych dwóch trzeci do jednej trzeciej. PASOK spadł nawet na trzecie miejsce, pokonany przez bardziej lewicową koalicję partii Syriza, którą uważa się za wielkiego tryumfatora tych wyborów. Podstawową kwestią w tych wyborach był pakiet oszczędnościowy narzucony Grecji bezkompromisowo z zewnątrz, przede wszystkim przez przez Niemców. Wszystkie z wyjątkiem dwóch głównych partii wzywały do odrzucenia planu cięć. Lider Syrizy, Alexis Tsirpas stwierdził, że wyniki wyborów unieważniły rządowe zobowiązania do oszczędności.
Co się stanie w najbliższych miesiącach? Ostatecznie, skoro trzy partie, które zdobyły najwięcej głosów w Grecji – Nowa Demokracja, Syriza i PASOK – nie utworzyły rządu, zbliżają się kolejne wybory, w których właśnie Syriza może okazać się zwycięzcą. Jako że grecki rząd nie otrzyma więcej pomocy, będzie musiał zawiesić spłatę długu. Minister spraw zagranicznych Niemiec już zdążył zagrozić wyrzuceniem Grecji ze strefy euro. Nie ma jednakże prawnej drogi, by to zrobić, a ponieważ grecka opinia publiczna wydaje się sądzić, że wyjście ze strefy euro tylko pogorszy sprawę, znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Grecy ucierpią ogromnie. Ale podobnie wiele europejskich banków. Tak samo zresztą jak Niemcy, nawet jeśli nie są tego jeszcze świadomi.
Tymczasem zbliżają się wybory parlamentarne we Francji. Obserwatorzy wróżą mocną wygraną socjalistom, a ta w dużej mierze będzie zależeć od francuskiego odpowiednika Syrizy, Frontu Lewicy. W jednej sprawie stanowisko Hollande’a jest jasne: wzrost w Europie musi być ważniejszy niż oszczędności. Jest to zakwestionowanie obecnego, niemieckiego stanowiska. Centrum jeszcze bardziej przesunie się w lewo.
Niemcy są obecnie pod wielką presją. Wewnętrzne niezadowolenie doprowadziło do porażki partii kanclerz Angeli Merkel CDU i jej neoliberalnego koalicjanta FDP. Zwycięstwo Hollande’a zachęciło inne socjaldemokratyczne partie w Europie do przesunięcia się w lewo. Dwie konserwatywne partie w rządzie włoskim dużo straciły w majowych wyborach lokalnych. Co dziwne i istotne, również Stany Zjednoczone naciskają na Niemcy, by poszły drogą zaproponowaną przez Hollande’a.
Niemcy mogą się przed tym bronić, ale tylko do 31 maja, kiedy to w Irlandii odbędzie się referendum. Rząd Irlandii był jedynym w strefie euro, który uwarunkował wynikiem referendum przystąpienie do paktu oszczędnościowego proponowanego przez Merkel przy wsparciu Sarkozy’ego. Sondaże pokazują, że wszystko może się zdarzyć, ale rząd irlandzki był przekonany, że wygra referendum i Irlandczycy zagłosują na „tak”. Zwycięstwo Hollande’a może jednak wpłynąć na część wyborców i doprowadzić do odrzucenia traktatu. To by podkopało pozycję Niemiec dużo bardziej niż greckie odrzucenie centrum.
Cóż się zatem stanie? Kluczowe będzie to, co wydarzy się w niemieckim życiu politycznym. Angela Merkel, jak każdy dobry przywódca polityczny, stara się zorientować w sytuacji. Jej retoryka już zaczęła się zmieniać. Być może po cichu nawet liczy na presję z zewnątrz, by zrobić to, co z niemieckiego punktu widzenia jest sensowne, i wzmocnić siłę nabywczą (na niemieckie produkty, między innymi) Unii Europejskiej.
Jeśli rząd Niemiec pójdzie w tym kierunku, euro i Unia Europejska przetrwają i pozostaną ważnym (nawet jeśli nieco słabszym) graczem na geopolitycznej scenie. W skali światowej jednak przesunięcie centrum w Europie nie sprowadzi się jedynie do ubarwienia status quo, lecz przyspieszy geopolityczne przetasowania, które i tak są nieuchronne. Przesunięcie centrum w Niemczech może pomóc Europie obronić się przed załamaniem państwowych finansów i przed dolarem jako walutą rezerwową.
Cały świat pływa po wzburzonych wodach. Niemcy mogą niedługo dołączyć do krajów, które zaczynają rozumieć, jak to jest nawigować w chaosie. Nieelastyczne rządy same są swoimi największymi wrogami.
przełożył Jan Smoleński
Copyright: Immanuel Wallerstein, dystrybucja: Agence Global. W kwestii praw i pozwoleń, w tym praw do tłumaczenia i umieszczania na niekomercyjnych stronach proszę kontaktować się z: [email protected], 1.336.686.9002 lub 1.336.286.6606. Przyznane pozwolenia obejmują prawo do ściągania plików, przekazywania ich drogą elektroniczną oraz przesyłania pocztą elektroniczną, pod warunkiem, że treść eseju pozostanie niezmieniona oraz umieszczenia niniejszej informacji na temat praw autorskich.
Kontakt z autorem: [email protected]