Współczesne nastolatki traktują Youtube jak spowiednika. Niektóre popełniają samobójstwa.
„Cześć! Chcę Ci opowiedzieć moją niekończącą się historię” – tak rozpoczyna swoją historię Amanda Todd . „Mam na imię Liv i wyglądam na normalną szczęśliwą nastolatkę”, napisała Liv Penpraze. To tylko dwie z nastoletnich samobójczyń, które swoje pożegnalne listy publikują przed śmiercią w internecie. I dwie z wielu nastolatek, które opowiedziały swoje dramatyczne historie na Youtube’ie, w spontanicznie powstałym cyklu „My story”. Portal kojarzony z rozrywką i muzyką ma swoją drugą stronę, wirtualnego cmentarzyska.
Kartka po kartce odsłaniają swojego historie, czasem widzimy ich jeszcze dziecięce twarze, a czasem jedynie dłonie, kolorowe paznokcie, ramiona, a w tle nastoletnie pokoje, wielkie poduszki w kształcie maskotek i kolorowe narzuty na łóżkach, plakaty One Direction. W kilku- kilkunastominutowych filmach opowiadają o swoich największych problemach. Opisują traumy, choroby psychiczne, próby samobójcze, gwałty i problemy z rodzicami. Duża część autorów filmów „My story” to ofiary bullyingu, czyli nastolatkowie odrzuceni przez grupę rówieśniczą, gnębieni psychicznie i fizycznie w szkole. W swoich opowieściach relacjonują pobicia, wykrzyczane przed szkołą wyzwiska, recytują liściki przesyłane na małych karteczkach w klasie: „wszyscy Cię nienawidzą”, „jesteś obrzydliwa i gruba” albo najbardziej ostateczne: „go die”, czyli „giń”. Oto współczesne nastolatki z USA, Skandynawii i Ameryki Południowej, które Youtube traktują jak spowiednika. Niektóre z nich popełniają samobójstwa, niektóre chcą się „tylko” wygadać. Youtube to dla nich pokój terapeutyczny. Obok filmów poświęconych Amandzie Todd z wierszami, piosenkami sentymentalno-żałobnymi, seriami zdjęć z pożegnalnymi sentencjami, znajdują się dziesiątki filmów naśladujących formę nagrania Amandy, która stała się znakiem rozpoznawczym dla nastoletnich zagubionych.
Zawsze ten sam styl, plik kartek, pokazywanych jedna po drugiej, powoli – tak, aby móc spokojnie przeczytać każdą wiadomość. Żadnej zbędnej treści, jedynie historie i opowieści z życia. Czasem, już poza kadrem, wycierają łzy. Czasem chwytają kamerę i zmieniają kadr, dzięki czemu możemy na chwilę zobaczyć kilka przedmiotów, plecak, książki albo stertę ubrań rzuconych niedbale na krzesło. Jak gdyby cała sytuacja działa się na żywo, a dziewczyna lub chłopak mieli za chwilę wrócić do beztroskiego odrabiania lekcji.
Ale ich youtubowe występy czasem kończą się prawdziwą tragedią, a „zawieszone” na portalu filmy stają się dryfującymi widmami. Filmowa rzeczywistość Gusa Van Santa w realu. Utopia młodości w całej krasie.
Obok cyklu „my story” znajdziemy kategorie „if you knew me” i „secrets”, w których nastolatki ujawniają skrywane tajemnice. Filmy „if you knew me” zazwyczaj mają zabawny i uroczy wstęp, na przykład: mam na imię Olivia, mam 16 lat, lubię zwierzęta i obrzydza mnie zapach stóp. Niedługo potem następuje seria wyznań, wobec, których, jako widz z drugiej strony ekranu, jesteśmy całkowicie bezradni. Rzut oka na datę publikacji filmu – rok, miesiąc – i pytanie: co się stało z tą dziewczyną, gdzie jest dziś, czy żyje?
Piszą o samotności i bolesnym rozdźwięku pomiędzy tym, kim są, a pozorami, które muszą podtrzymywać. Za każdym razem można ulec początkowemu złudzeniu, że piękna, młoda dziewczyna poskarży się na kłótnię z rodzicami albo co najwyżej rozstanie z chłopakiem. Tymczasem w grę wchodzi molestowanie seksualne, skrywane przed całą rodziną, albo depresja, natręctwa i fobie społeczne ukrywane przed całym światem. Niemalże każdy autor filmu jest ofiarą autoagresji. Dziewczyny opowiadają o głodzeniu się, kompulsywnym obżarstwie albo bulimii. Czasem w filmach pokazują przeguby pokryte poziomymi cięciami, od łokcia po nadgarstki.
„Zaczęłam się ciąć, bo uwierzyłam im, jestem brzydka i głupia” – brzmią słowa 16-letniej Noli, która w klinicznej depresji spędziła wiele miesięcy w szpitalu psychiatrycznym. „Jak ktoś tak bezwartościowy, jak ja, może żyć” – kontynuuje dziewczyna. Swoją pierwszą próbę samobójczą miała w wieku 12 lat. Zza białych kartek widać jedynie krótkie blond włosy, a w tle ścianę powyklejaną plakatami One Direction i Florence And the Machine.
Youtube pełny jest odpowiedzi rodziców i rówieśników na zwierzenia nastolatków. Ojciec Liv Penpraze napisał wstęp do filmu swojej córki, który jest widoczny przez kilka sekund przed nagraniem. Zwraca się z apelem w cyfrowy wszechświat, aby ratować ofiary szkolnych prześladowań i nie pozwalać na śmierć niewinnych dzieci. „Zróbmy coś! Cokolwiek!” – pisze jeden z autorów filmu poświęconemu Liv.
W sieci można znaleźć również przeprosiny dedykowane Amandzie Todd, piosenki, filmy lub odpowiedzi w formie filmowanych kartek: „Przykro nam Amando, zasługiwałaś na więcej, mimo że Cię już nie ma, jestem z Tobą”. Są też takie, gdzie autorzy straszą i wyzywają tych, którzy przyczynili się do samobójstwa Amandy.
Amanda, była zwykłą 13-letnią dziewczynką, która szukała flirtu przez internet. Została namówiona przez jednego z rozmówców do zrobienia sobie zdjęcia topless. Niedługo potem ten sam człowiek zaczął rozpowszechniać zdjęcie, szantażując Amandę i namawiając do striptizu. Zdjęcia obiegły Facebook i szkolnych znajomych dziewczynki. Przeprowadzała się i zmieniała szkoły, jednak starzy „znajomi” dręczyli ją nadal i namawiali do wypicia wybielacza. Amanda Todd popełniła samobójstwo rok temu (10 października 2012 r.). Jej film zobaczyło 8 549 310 osób.
Kilka miesięcy wcześniej (kwiecień 2012) samobójstwo popełniła Olivia Jane Penpraze, 19-latka, chorująca na depresję i zaburzenia odżywiania. Miała za sobą wiele nieudanych prób samobójczych. Jak sama podkreśla w swoim filmie, ważyła 39 kg i nikt tego nie zauważył. Na youtube zostawiła po sobie dwa filmy, pierwszy opisujące jej chorobę i wsparcie dla osób chorych psychicznie, zrealizowany metodą białych kartek, i drugi, w którym opowiada, że nie może już wytrzymać ze sobą i z otaczającym ją światem. Drobna blondynka zatopiona w za dużym swetrze mówi o braku wyjścia ze swojej choroby i kompletnym zagubieniu. Liczba wejść: 82532.
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „secret” albo „if you really knew me”, a otworzy się przed nami świat zagubionych nastolatków z całego świata, którzy utknęli w sytuacjach , wobec których wszyscy pozostajemy bezradni.
Mamy do czynienia z największym świadectwem nastoletniego zagubienia, wielką bazą ludzkich historii, których rozpoznanie pozwoliłoby wpuścić w ciemną stronę młodości trochę światła. „Sekrety” mogłyby zostać ujawnione, a status beztroskiego nastolatka raz na zawsze zrewidowany.
***
Nazwałam się Viki, mój film był krótki – nie więcej niż trzy minuty. Opowiedziałam historię zlepioną z wyznań nastolatków z różnych filmów, które widziałam. W ciągu tygodnia obejrzało go niewiele ponad 30 osób, mimo wielokrotnego przesyłania i zaangażowania wielu ludzi – aby zwiększyć prawdopodobieństwo reakcji. Moja historia – gnębionej nastolatki – wisi w sieci, tak jak jedno z tysięcy identycznych zwierzeń. Nikt na nią nie zareagował. Nadal czekam na jakikolwiek głos.