Twój koszyk jest obecnie pusty!
Dyplomatyczne déjà vu i światełko w tunelu
W piątkowej prasówce z Europy Wschodniej piszemy o interesie, który Władimir Putin zaproponował Donaldowi Trumpowi. Tunel między Czukotką a Alaską? Elon Musk pomoże.
Prasówka
Za nami kolejna runda trumpowskiej dyplomacji pokojowej w sprawie agresji Rosji na Ukrainę. Trudno oprzeć się wrażeniu déjà vu. Trump znowu rozmawiał z Putinem telefonicznie i bardzo przejął się wszystkim, co usłyszał. Następnie zaprosił do Białego Domu Wołodymyra Zełenskiego i, jak wiemy z przecieków, na spotkaniu w gabinecie owalnym nakrzyczał na niego, przekonywał do oddania Rosji Donbasu i generalnie powtarzał rosyjskie narracje na temat wojny. Przy okazji amerykański prezydent znowu zajarał się myślą o spotkaniu z Putinem, bo do siedmiu czy ośmiu wojen, które, jak sam wierzy, zakończył, chciałby dodać tę, która trwa w Europie.
Ku zgryzocie wszystkich europejskich sojuszników Ukrainy szczyt miał się odbyć w gościnnym Budapeszcie, bo Orbán to ulubiony europejski polityk zarówno Trumpa, jak i Putina. Ale po drodze coś się zepsuło, bo jak Marco Rubio pogadał z Ławrowem, to okazało się, że szanse na jakiekolwiek porozumienie pokojowe są marne. Podobno Trump jest jednak na tyle kumaty, że nie chce drugi raz wystawić się Putinowi, jak latem na Alasce.
W międzyczasie Europa już się głowiła, jak Putin doleci na Węgry. Snuto groźne scenariusze, np. że Rosja zażąda możliwości przelotu nad Polską, a gdy Polska odmówi, Putin szepnie Trumpowi: „Zobacz, jadę na szczyt pokojowy, a ci Polacy jak zwykle tylko jątrzą, to kto tu chce wojny?” Przed szereg wyskoczyła Bułgaria i zadeklarowała, że pomoże Putinowi z przelotem i wpuści nad własne terytorium, bo wysiłki na rzecz pokoju należy popierać. Okazało się, że niepotrzebnie, ale Kreml na pewno sobie zapisał w kapowniczku, kto się w razie czego nagnie.
Kiedy plany na wizytę Putina w środku Europy, pomimo sankcji i nakazu aresztowania za zbrodnie wojenne, upadły, Rosja podziękowała po swojemu. W środę trzy rosyjskie szahedy trafiły w budynek przedszkola w Charkowie. Całe szczęście wszystkie dzieci przebywały w schronie i nie ucierpiały. Ratownicy ewakuowali je, kiedy w budynku wybuchł pożar. Ranni są wśród dorosłych, jedna osoba zginęła. W nocy z wtorku na środę i w środę rano Rosjanie zaatakowali Kijów dronami i rakietami balistycznymi. Sześć osób zginęło, kilkadziesiąt jest rannych, w tym kilkoro dzieci. W mieście były przerwy w dostawie prądu, w niektórych dzielnicach wyłączono ogrzewanie. Ukraina ma przed sobą kolejną wojenną zimę, która nie będzie łatwiejsza od dotychczasowych.
Przynęta dla Trumpa
Putin znowu zawiódł Trumpa, więc pojawiają się przecieki, że może jednak, wbrew temu, co prezydent USA nagadał prezydentowi Ukrainy w piątek, Stany Zjednoczone będą luzować ograniczenia na użycie przez Ukrainę rakiet dalekiego zasięgu do rażenia celów na terytorium Rosji. Może, a może nie. Tak zamyka się błędne koło, którego świadkami byliśmy już kilka razy. Trump zaczyna rozumieć, że z Rosją się raczej nie dogada, więc z większą sympatią wypowiada się o Ukrainie, ale jak go tylko dopadnie osobisty czar Putina, a obecny amerykański prezydent jest na ten czar niezwykle podatny, to wszystko mu się w głowie przewraca i znowu Ukraina jest sama sobie winna, a Zełenski staje się irytującym typem, który ciągle za nim łazi i czegoś chce.
Ale by Trump sobie nie pomyślał, że Putin naprawdę sprzeda swoje imperialne rojenia za zwykłą kasę z potencjalnych dealów z Trumpem, Kreml na amerykańskie zaloty odpowiada ostrzałem ukraińskich miast. Wtedy Trump, mimo swoich poznawczych ograniczeń, orientuje się, że Putin pokazuje mu tłustego fucka i wszystko zaczyna się od nowa.
Pewnie dlatego tym prazem opinia publiczna nie przejęła się tak mocno złą atmosferą spotkania Trumpa z Zełenskim, jak było to 28 lutego. Emocjonalna sinusoida Donalda Trumpa przestała robić wrażenie – i słusznie. Coraz więcej ekspertów przychyla się do zasady, że nie ma sensu analizować tego, co Trump mówi, trzeba analizować tylko to, co robi on i jego administracja. A poza biciem dyplomatycznej piany w sprawie Ukrainy robią niewiele.
W tle spotkania Trumpa z Putinem, które w najbliższym czasie raczej nie dojdzie do skutku, była jeszcze jedna sprawa poza Ukrainą. Rosyjskie media lojalne Kremlowi rozpisują się bowiem od kilku dni o wielkim projekcie budowy tunelu łączącego Alaskę z Czukotką pod Cieśniną Beringa. [Uwaga! Tutaj jest link do rosyjskiego medium propagandowego]. Wielka kasa, która stoi za tym projektem, miałaby tłumaczyć (kolejny) nagły zwrot Trumpa w sprawie Ukrainy, która stała się dla niego tą upierdliwą brzęczącą muchą, co nie daje spokoju i nie pozwala robić bajecznych interesów z kolegą z Moskwy.
Na ostatnim spotkaniu z Zełenskim w Białym Domu Trump miał zresztą wspominać o rosyjskiej propozycji połączenia Alaski z Czukotką jako o czymś, co przyniesie wielkie korzyści w obszarze wspólnej eksploatacji surowców naturalnych. W budowę tunelu łączącego terytorium USA i Rosji, według tego, co piszą kremlowskie agencje, miałaby być zaangażowana jedna z firm Elona Muska. Kreml wymyślił więc ciekawą przynętę na Trumpa i jego ludzi. Na razie ta przynęta nie bierze na tyle, by Trump chciał po raz kolejny zbłaźnić się na spotkaniu z Putinem. A nawet więcej – w środę Trump wyglądał na wyraźnie poirytowanego, że tak dobre rozmowy z rosyjskim prezydentem donikąd nie prowadzą, i nałożył sankcje na rosyjskie firmy paliwowe Rosneft i Lukoil.
Nagroda Sacharowa dla dziennikarzy z Gruzji i Białorusi
Parlament Europejski przyznał nagrodę Sacharowa za rok 2025. Otrzymali ją dziennikarze, którzy za swoją działalność trafili do więzienia – Andrzej Poczobut z Białorusi i Mzia Amaglobeli z Gruzji. Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola w uzasadnieniu tej decyzji mówiła: „Przyznając tegoroczną Nagrodę Sacharowa za Wolność Myśli Andrzejowi Poczobutowi z Białorusi oraz Mzii Amaglobeli z Gruzji, oddajemy hołd dwojgu dziennikarzy, których odwaga jest światłem nadziei dla wszystkich, którzy odmawiają milczenia. Oboje zapłacili wysoką cenę za mówienie prawdy w obliczu władzy, stając się symbolami walki o wolność i demokrację. Parlament stoi po ich stronie oraz po stronie wszystkich, domagających się wolności”.
Andrzeja Poczobuta nie trzeba przedstawiać polskiej opinii publicznej. Dziennikarz i przedstawiciel polskiej mniejszości w Białorusi był przez reżim Łukaszenki wielokrotnie aresztowany i sądzony z powodu swojej działalności. W 2021 roku został ponownie zatrzymany, a w 2023 roku skazany na 8 lat więzienia o zaostrzonym rygorze za „działalność, która niesie szkodę bezpieczeństwu Republiki Białoruś”. Polska konsekwentnie zabiega o jego uwolnienie.
Mzia Amaglobeli to gruzińska dziennikarka z Batumi, redaktorka portali Batumelebi i Netgazeti. Amaglobeli to jedna z pierwszych ofiar represji Gruzińskiego Marzenia, które po wyborach parlamentarnych obrało twardy, autorytarny kurs. To także pierwsza kobieta-więzień polityczny od czasu odzyskania przez Gruzję niepodległości w 1991 roku. Po raz pierwszy zatrzymano ją w czasie protestów 11 stycznia 2025 roku w Batumi w związku z wykroczeniem. Została jednak zwolniona, by już kilka godzin później – 12 stycznia – ponownie trafić do aresztu, tym razem pod zarzutem karnym „napaści na funkcjonariusza policji”.
Na podstawie decyzji sądu dziennikarka trafiła do aresztu, gdzie oczekiwała na proces, a w sierpniu 2025 roku została skazana na dwa lata więzienia, stając się symbolem ataku gruzińskich władz na wolność słowa i niezależne media. Po ogłoszeniu informacji o przyznaniu Mzii Amaglobeli nagrody Sacharowa na ulice Tbilisi wyszły tysiące ludzi, by okazać jej wsparcie i żądać uwolnienia dziennikarki. Kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych za udział w demonstracji.




























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.