Świat

Sutowski: Marzyciele i cynicy?

Niewydolność amerykańskiej demokracji to dziś diagnoza niemal powszechna, obecna też w kulturze masowej.

„Ja nie jestem żaden radykał. Ale myślę, że w tym kraju nie ma demokracji” – tymi dokładnie słowami bardzo wybitny amerykański historyk naszego regionu odpowiedział mi w zeszłym roku na pytanie o jego ocenę stanu polityki w USA. Dziś niewydolność całej amerykańskiej demokracji (a nie tylko jej eksportowej wersji w Iraku i Afganistanie) to diagnoza niemal powszechna, obecna też w kulturze masowej. Pod strzechy trafiła między innymi dzięki dwóm wybitnym serialom: Newsroom (produkcja HBO) i House of Cards (system Netflix), wyznaczającym interesujące bieguny wyobraźni amerykańskich elit.

Opis choroby w obu jest bardzo podobny: rząd, wielkie korporacje i będące ich przybudówką media realizują głównie interes ekonomiczny wąskiej grupy elit i pacyfikują opór społeczny – debatą publiczną rządzi terror telewizyjnych ratingów i żelazna pięść zarządów korporacji; waszyngtoński establishment to dżungla pełna lobbystów, partyjnych bossów i ich marionetek – pomniejszych kongresmenów, dyrektorów sprzedaży, ambitnych media-workerów i sierot po ideologii społeczeństwa obywatelskiego.

Gdzie w tym wszystkim jest sprawczość, podmiotowość, suwerenność, moc?

House of Cards pokazuje domknięty świat natury, łańcuch pokarmowy o nieubłaganej logice, w którym bezwzględność, szczęście i spryt determinują status drapieżnika, roślinożercy bądź zwykłego planktonu – nie pozwalają jednak zmienić układu tych „naturalnych” współrzędnych. Idee, wartości, wizje i programy polityczne mają wyłącznie instrumentalny charakter; nieszczęśnicy myślący inaczej są wypluwani – na bezrobocie bądź na tamten świat. Główny bohater – charyzmatyczny kongresmen Partii Demokratycznej – pożre bądź zostanie pożarty. Nie ma wyborów ani politycznych decyzji, są tylko lepsze lub gorsze strategie przystosowania. Odczarowanie świata nie przynosi wyzwolenia, tylko rozpacz i rezygnację – bądź produktywny ładunek adrenaliny.

Druga z produkcji, Newsroom, ma wyraźny – choć chwilami aż karykaturalny – przechył na stronę centrolewicy: „dobrzy” bohaterowie popalają trawę, chodzą na psychoterapię, kryzys interpretują po Krugmanowsku, a jako twórcy „jakościowego” dziennika telewizyjnego marzą o starej dobrej Ameryce, najwspanialszym państwie świata (w duchu „obietnicy naszego kraju” ze słynnej książki Richarda Rorty’ego). W tym świecie – przynajmniej do końca pierwszego sezonu – „śmiałość nadziei” traktowana jest serio; oświecona frakcja elity (rezygnująca z wielomilionowych apanaży korporacyjnych, „żeby zrobić coś dobrego”) ze zmiennym szczęściem toczy nierówny, a przez to heroiczny bój z ratingiem, lobbingiem i własnym zarządem. Mamy więc ultracyniczny Taliban konserwatywny, oportunistyczne „bagno” za pieniądze z Wall Street i garstkę etosowców – i już na początku drugiego sezonu nie pytamy, czy prezenter Will McAvoy i jego wydawczyni MacKenzie McHale uratują Amerykę, tylko kiedy stracą robotę.

***

Elity tego kraju, co dobitnie wykazał Michael Kazin w Amerykańskich marzycielach, zmieniały kraj na lepsze tylko pod twardą presją z dołu; wówczas przyziemne interesy zaprzęgano choć na chwilę w służbę wolności, równości, braterstwa – jak wówczas, gdy przemysł zbrojeniowy Północy pomagał wyzwalać niewolników Południa. Niezdolność bądź niechęć współczesnych ruchów społecznych do organizacji masowego nacisku sprzyja zatem zamknięciu elit w błędnym kole: między cynizmem zdeprawowanego establishmentu a bezradnością wyalienowanych idealistów.

Dwadzieścia pięć lat temu wierzono, że Europa Środkowa może demokrację z Ameryki zaimportować. Dziesięć lat temu wyraźnie kwestionowano, czy USA mogą ją eksportować na Bliski Wschód. Dziś pytamy – czy w Ameryce w ogóle jest demokracja?

Warto się jej pod tym kątem przyjrzeć – bo na upadku wzorca najgorzej zazwyczaj wychodzą imitatorzy.

Czytaj też:

Michael Kazin, Zwycięstwo czy porażka

Michał Sutowski, Kto nas ogłupia, kto nas oświeci

Agata Popęda, Ojczyzna, czyli domek z kart

Dorota Głażewska, Polityka, czyli domek z kart

Tekst pochodzi z „Krytyki Politycznej” #33.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij