Zainteresowanie zagranicznych mediów i poparcie światowych gwiazd nie pomogło. Pussy Riot zostały właśnie skazane na dwa lata kolonii karnej.
Wyrok w sprawie Pussy Riot zapadł. Nie można mówić o niespodziance, chociaż nie jest tak wysoki, jak domagała się tego prokuratura. Maria Alochina, Jekaterina Samucewicz i Nadieżda Tołokonnikowa zostały skazane na dwa lata kolonii karnej za chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną. Przejawem tego według sądu była punkowa modlitwa Bogurodzico, przegoń Putina, którą 21 lutego członkinie Pussy Riot odśpiewały w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela.
Przeciw władzy, przeciw Kościołowi
Dziewczyny z Pussy Riot tłumaczą, że ich akcję sprowokował patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, który apelował o głosowanie na Putina w ostatnich wyborach prezydenckich. Podkreślają, że nie był to atak na wiarę i wierzących, tylko na polityczną działalność zwierzchnika Kościoła. Ich celem nie jest bowiem walka z religią, tylko z obecnym prezydentem: „Putin uosabia wszystko to, co niedobre, złe, amoralne, co istnieje w rosyjskiej »niedopolityce«. My robimy wszystko, żeby »niedopolityka« stała się prawdziwą polityką; do tego koniecznie jest usunięcie Putina” – mówiła „Nowej Gaziecie” Tołokonnikowa. Akcja dziewczyn w soborze nie dziwi, ponieważ rosyjski Kościół aktywnie angażuje się w utrzymanie panującego status quo.
Prawdziwe bluźnierstwo: Slavoj Žižek broni Pussy Riot
Nie ma też niestety nic dziwnego w ostrej reakcji rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości, a właściwe władz, bo te one mają największy wpływ na służby i sądownictwo. Wprawdzie podczas igrzysk olimpijskich w Londynie Putin udawał „dobrego policjanta”, oświadaczając brytyjskim dziennikarzom, że nie powinno się karać Pussy Riot zbyt srogo, ale podobnie mówił o sprawie oligarchy Michaiła Chodorkowskiego, który siedzi w więzieniu od 2005 roku, także z przyczyn politycznych.
Wyrok dla Alochiny, Samucewicz i Tołokonnikowej wpisuje się w dalszy ciąg walki z rosyjskim ruchem sprzeciwu, którego Pussy Riot stały się ważną częścią. Widać to było 12 czerwca podczas Marszu Milionów, gdzie miały własną kolumnę, a pod sceną na placu Sacharowa uczestnicy pochodu gromkimi okrzykami okazali swoją solidarność z punkowymi artystkami.
Narodziny legendy?
Chodorkowski został skazany, gdy zaczął ujawniać polityczne ambicje. Wtedy Putin dał jasno do zrozumienia, że nie pozwoli wywierać na sobie żadnej presji i nie potrzebuje polityków, którzy mogą mu realnie zagrozić. W przypadku Pussy Riot mamy do czynienia z podobną sytuacją – wyrok skazujący ma ostudzić zapał protestujących. Jak mówi mąż Nadieżdy Tołokonnikowej Pietr Bierziłow w wywiadzie pod znamiennym tytułem Pojawienie się legendy, zasadniczą różnicą między tymi sprawami jest to, że aresztowanie Chodorkowskiego nie wzbudziło aż tylu emocji na świecie. I trudno nie przyznać mu racji: dzisiaj, 17 sierpnia, odbywa się sześćdziesiąt pięć akcji solidarnościowych. Dawno nie było wydarzenia w Rosji, któremu zagraniczne media poświęciłyby tyle uwagi i tyle gwiazd wyraziłoby swoje poparcie (między innymi Faith No More, Madonna, Paul McCartney, Red Hot Chilli Peppers, Patti Smith).
Proces i skazanie Pussy Riot jest kolejną kompromitacją rosyjskiej władzy i wymiaru sprawiedliwości. Sędzia prowadząca sprawę od samego początku zdradzała swoje zaangażowanie. Wiele robiła, aby uniemożliwić dziewczynom obronę.
Co można robić w cerkwi? Paweł Pieniążek o procesie Pussy Riot
Putin liczy, że za pomocą represji – tak przeciwko Pussy Riot, jak i przeciwko uczestnikom Marszu Milionów z 6 maja czy osobom, które wspierały aktywistki pod sądem, osłabi ruch protestu. Możliwe jednak, że tylko go w ten sposób wzmocni. Każdym swoim działaniem prezydent Rosji pokazuje bowiem, że ci, którzy żądają zmian, nie mogą liczyć na żaden dialog.