Według ekologów Gazprom jest zupełnie nieprzygotowany do wydobywania ropy w tak ekstremalnym rejonie świata jak Arktyka.
Trzydziestu aktywistów Greenpeace’u zostało aresztowanych, bo próbowali dostać się na należącą do Gazpromu platformę wiertniczą na Morzu Peczorskim. Chcieli zaprotestować przeciwko eksploracji złóż Arktyki. Obawiają się, że może to doprowadzić do katastrofy ekologicznej.
Już kilkanaście osób usłyszało zarzuty – są oskarżeni o piractwo, za co grozi im od dziesięciu do piętnastu lat więzienia. Wcześniej większości z nich sąd przedłużył areszt do dwóch miesięcy. Wśród zatrzymanych znaleźli się między innymi znany fotograf Denis Siniakow i filmowiec Kieron Bryan.
18 września lodołamacz Arctic Sunrise należący do ekologów zbliżył się do platformy wiertniczej Prirazłomnaja, do której na motorówkach podpłynęło kilka osób. Dwie z nich na linach próbowały dostać się na obiekt należący do jednej ze spółek Gazpromu. Załoga platformy oblewała ich wodą z armatki, co uniemożliwiło im wejście. Po chwili aktywiści Greenpeace’u zostali zatrzymali przez służbę graniczną i zabrani na je statek. W trakcie interwencji padło kilka strzałów ostrzegawczych z kałasznikowa. „W całym tym zamieszaniu usłyszałam strzały. Krzyczeli do nas po rosyjsku. Nie mogłam zrozumieć, co mówią, ale mieli wymierzone w naszą stronę pistolety i noże, więc wiedziałam, że nam grożą – napisała na swoim blogu Camila Speziale. – Nigdy nie wyobrażałam sobie, że ktoś może grozić mi bronią, w szczególności podczas pokojowej akcji”.
Następnego dnia kilku funkcjonariuszy służby granicznej spuściło się z helikoptera na pokład Artcic Sunrise i zatrzymali wszystkich ekologów. Zostali przetransportowani do Murmańska. Działacze Greenpeace’u twierdzą, że działania służb granicznych były niezgodne z prawem, bo Arcitc Sunrise znajdował się na wodach międzynarodowych. Ponadto lodołamacz był w odległości powyżej pięciuset metrów od platformy, a więc nie naruszyli prawa międzynarodowego.
W sprawie ekologów wypowiedział się Władimir Putin podczas forum „Arktyka – terytorium dialogu”: nie uważa ich za piratów, ale naruszyli prawo. Ponadto bronił działań służb granicznych, które – według niego – nie wiedziały, że mają do czynienia z pokojową organizacją Greenpeace.
Słowa Putina nie wpłynęły jednak na Komitet Śledczy, który oskarża kolejne osoby z trzydziestoosobowej załogi Arctic Sunrise o piractwo. Według niego akcja ekologów miała na celu przejęcie platformy i w rezultacie jej zniszczenie.
W odpowiedzi na działania rosyjskich władz aktywiści rozpoczęli akcję solidarnościową „Jestem jednym z trzydziestu”. Odbywają się pikiety i happeningi – w Warszawie pojawiła się metalowa klatka, na wzór tych stosowanych w Rosji podczas procesów, w której zamknięta jest osoba ubrana w koszulkę z tytułem kampanii. Działacze Greenpeace’u zachęcają także do podpisywania petycji do ambasad w sprawie uwolnienia aresztowanych w Rosji. Podczas meczu FC Basel i Schalke 04 Gelsenkirchen rozwiesili wielki baner „Gazprom, nie fauluj Arktyki”. W rezultacie trzeba było wstrzymać mecz na kilka minut, a na drużynę z Bazylei mogą zostać nałożone sankcje. Gazprom jest sponsorem nie tylko Schalke, ale również Ligi Mistrzów i FIFA.
Z kolei część rosyjskich mediów najbardziej wzburzyło aresztowanie dziennikarzy tylko za to, że wykonywali swoje obowiązki. Na wielu stronach internetowych grafiki zostały zastąpione czarnymi kwadratami. Protestują między innymi „Nowaja Gazieta”, Lenta.ru, „Rossijskaja Gazieta”, radio Echo Moskwy, a także telewizje Dożd’ i – przez chwilę – prokremlowska NTV.
To nie pierwsza taka akcja Greenpeace’u. W 2012 roku dostali się na platformę Prirazłomnaja i przykuli się do niej łańcuchami. Obecnie cała ofensywa ekologów w rejonie Arktyki skupia się na Gazpromie i Shellu, bo to te firmy jako pierwsze chcą zacząć odwierty. W przypadku Morza Peczorskiego możliwe jest, że wydobycie rozpocznie się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Złoża, które będzie wydobywać Prirazłomnaja, szacowane są na 536 milionów baryłek ropy, czyli około jednej dwudziestej tych, które znajdują się na terytorium Rosji.
Według Greenpeace’u Gazprom jest zupełnie nieprzygotowany do wydobywania ropy w tak ekstremalnym rejonie. W razie katastrofy skażeniu mogłoby ulec nawet sto czterdzieści tysięcy kilometrów kwadratowych otwartych wód i trzy tysiące kilometrów wybrzeża. Dlatego – jak mówią – prawdziwym zagrożeniem nie jest Greenpeace, a firmy paliwowe.