Twój koszyk jest obecnie pusty!
Operacja Midas: Ukraina na podsłuchu. Co z tego wyniknie?
W Ukrainie trwa afera na 100 milionów dolarów w kluczowej spółce energetycznej, z kumplem Zełenskiego w roli głównej. Wraca pytanie o gotowość do wstąpienia do Unii Europejskiej i miejsce obecnego prezydenta w powojennej rzeczywistości.

⚡ „Operacja Midas” ujawniła systemowe łapówki w Energoatomie, z udziałem osób powiązanych z otoczeniem Zełenskiego, które miały wyprowadzić ok. 100 mln dolarów.
🕵️♂️ NABU i SAP uderzyły w wpływowych figurantów mimo presji politycznej, pokazując realną siłę instytucji antykorupcyjnych nawet w warunkach wojny.
❓Afera Mindicza pogłębia kryzys zaufania do władzy, ale może stać się punktem zwrotnym – testem, czy Ukraina potrafi wymusić odpowiedzialność polityczną i systemowe reformy.
Efemeryczne taśmy Mindicza, o których media i środowisko polityczne w Ukrainie spekulowały od lipcowych „kartonikowych” protestów w obronie niezależności organów antykorupcyjnych, zostały opublikowane.
Ukraińcy spędzili ostatni tydzień przerzucając się najlepszymi cytatami i wyśmiewając w memach uczestników afery. Ktoś napisał: „Rano wyszedłem z mieszkania, prądu nie było; wróciłem, prądu nie ma. Idę po schodach, przypomniało mi się, że figurant sprawy NABU narzekał, że ciężko było mu nieść 1,6 miliona dolarów w gotówce. Odetchnąłem… ktoś ma ciężej”.
Ujawnienie grupy przestępczej na szczytach władzy, która wyprowadziła 100 milionów dolarów z kluczowej spółki energetycznej podczas wojny, to jednak przede wszystkim powód do rozpaczy, nie śmiechu, choć niektórzy przekonują, że jest co świętować.
Back office Derkacza i sieć łapówek: jak działała maszynka do wyprowadzania milionów
Ukraińskie Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP) nazwały prowadzone przez półtora roku śledztwo „operacją Midas” – na cześć greckiego króla, którego ręce zamieniały wszystko, czego dotknął, w złoto, a wstydliwe ośle uszy nie dawały się ukryć.
10 listopada opublikowane zostały fragmenty nagrań audio (łącznie ma być 1000 godzin), dokumentujących rozmowy trzech kluczowych figurantów – „Rocketa”, „Tenora” i „Karlsona” – o podziale łapówek, blokowaniu inwestycji infrastrukturalnych i wpływaniu na kadry rządowe.
Za mózg operacji media uznają Timura Mindicza, bliskiego przyjaciela Zełenskiego, współtwórcę studia „Kwartał 95” i współudziałowca cypryjskiej firmy Green Family Ltd, z którą związany był obecny prezydent. Mindicz miał uciec z kraju kilka godzin przed przeszukaniami, prawdopodobnie dzięki przeciekowi i nie bez błogosławieństwa z góry. Ukrainę opuścił wcześniej również Ołeksandr Cukerman („Sugerman”), uważany za jednego ze współorganizatorów grupy.
W korupcyjny proceder mieli być zaangażowani były wiceminister Ihor Myroniuk, dyrektor wykonawczy ds. ochrony fizycznej i bezpieczeństwa Energoatomu Dmytro Basow, a także były wicepremier ds. jedności narodowej Ołeksij Czernyszow (miał posługiwać się pseudonimem „Cze Guewara”). Ten ostatni jest według ukraińskich mediów kumem Zełenskiego, a jego żona, która miała przechowywać dokumenty związane ze sprawą w swoim uniwersyteckim biurze, przyjaźni się z pierwszą damą. W podsłuchanych rozmowach pada również nazwisko ministra Hermana Hałuszczenki.
Do tej pory siedmiu osobom postawiono zarzuty, a pięć z nich zatrzymano.
Według ustaleń śledczych grupa powiązana z otoczeniem władzy stworzyła system wymuszania 10–15 proc. łapówek od kontraktów Energoatomu, strategicznego przedsiębiorstwa państwowego odpowiadającego za 60 proc. produkcji energii w Ukrainie. Kto odmówił, tracił kontrakt i znikał z listy partnerów.
Centrum operacji miał być tzw. back office na ulicy Hruszewskiego w Kijowie, gdzie prowadzono czarną księgowość, koordynowano sieć pośredników (w tym spółki w Europie i USA) oraz wyprano około 100 mln dolarów.
Lokal należy do zbiegłego do Rosji i oskarżonego o zdradę państwową byłego deputowanego Andrija Derkacza. Od lat opisywany jako agent wpływu Rosji, został objęty ukraińskimi oraz amerykańskimi sankcjami, więc wątek rosyjskiego wpływu z pewnością będzie miał kontynuację.
Nielegalne deale omawiane są szczegółowo w ujawnionych nagraniach. Zawierają one pikantne szczegóły, takie jak rozmowy o budowie rezydencji w podkijowskim Kozyniu, mieszkaniu w Szwajcarii czy transferze 2,5 mln dolarów do Moskwy. W przyszłości to właśnie one odegrać mogą kluczową polityczną rolę, przywodzą bowiem na myśl najgorsze wspomnienia z czasów poprzednich ekip rządzących.
Nagrania pokazują również świat nieformalnej polityki, w którym Mindicz jawi się jako kurator cieni, wpływający na rotacje personalne na najwyższych stanowiskach oraz na strategiczne decyzje dotyczące bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy. W jednym z nagrań omawiana jest budowa konstrukcji ochronnych w obiektach energetycznych i powiązane z tym łapówki. „Szczerze mówiąc, to strata pieniędzy i czasu” – mówi „Rocket”.
Według niepotwierdzonych doniesień ukraińskich mediów Mindicz pojawia się również w śledztwie NABU w sprawie firmy Fire Point, produkującej kluczowe dla ataków na terytorium Rosji drony uderzeniowe FP-1 oraz rakiety Flamingo – wygląda na to, że mogło dojść do zawyżania cen dronów i wolumenów dostaw dla ukraińskiego Ministerstwa Obrony.
Cała historia wygląda jak prześmiewczy sequel Sługi Narodu, w którym ludowy prezydent-rewolucjonista zmienił front i przeszedł na stronę oligarchów. Jednak farsa odbywa się na tle realnego horroru, w którym blackouty w całym kraju bledną na tle rzeczywistości frontu, gdzie rosyjskie wojska powoli suną przed siebie, niszcząc wszystko po drodze. Warto zobaczyć ten obraz.
Presja na Zełenskiego i polityczne konsekwencje „Mindiczgate”
Kolejne dni przynoszą nowe doniesienia, a władza znajduje się pod ogromną presją. Jak zachowa się Zełenski? W lipcu gotowy był na bezprecedensowy atak na instytucje antykorupcyjne, prawdopodobnie właśnie z powodu taśm Mindicza („Karlson”, czyli najpewniej Mindicz, w nagraniu z czerwca wypowiada prorocze słowa, które stały się memem: „Nie chciałoby się być oskarżonym”). Na razie prezydent wykazuje się mistrzostwem w robieniu dobrej miny do złej gry.
„Obecnie sytuacja jest niezwykle trudna dla wszystkich mieszkańców Ukrainy. Borykają się oni z przerwami w dostawach energii elektrycznej, rosyjskimi atakami i stratami. To absolutnie nienormalne, że w sektorze energetycznym nadal istnieją machinacje… Teraz wszyscy musimy chronić Ukrainę” – stwierdził Zełenski w skierowanym do narodu oświadczeniu.
Za słowami poszły już pewne czyny. Zełenski wprowadził sankcje przeciwko Mindiczowi i Cukermanowi, ale krytycy uważają, że w świetle ich wyjazdu z kraju to ruch pozorowany. Na wezwanie prezydenta do dymisji podali się ministra energetyki Switłana Hryńczuk oraz były minister energetyki i obecny minister sprawiedliwości Herman Hałuszczenko. Rząd zapowiedział audyt Energoatomu i odwołał całą radę nadzorczą.
Optymiści, jak na przykład politolog Ołeh Saakjan, uważają, że „Mindiczgate” niekoniecznie pociągnie Zełenskiego na dno, a może wręcz przeciwnie: stanowi dla niego rubikon, po którego przekroczeniu może jeszcze zapisać się w historii jako mąż stanu, bezwzględnie walcząc z korupcją i wysyłając za kraty swoich przyjaciół niczym singapurski premier Lee Kuan Yew.
⚡ „Operacja Midas” ujawniła systemowe łapówki w Energoatomie, z udziałem osób powiązanych z otoczeniem Zełenskiego, które miały wyprowadzić ok. 100 mln dolarów.
🕵️♂️ NABU i SAP uderzyły w wpływowych figurantów mimo presji politycznej, pokazując realną siłę instytucji antykorupcyjnych nawet w warunkach wojny.
🇺🇦 Afera Mindicza pogłębia kryzys zaufania do władzy, ale może stać się punktem zwrotnym — testem, czy Ukraina potrafi wymusić odpowiedzialność polityczną i systemowe reformy.Wydaje się to mało prawdopodobne, ponieważ dla obserwatorów systemu władzy Zełenskiego obecna „afera” raczej ostatecznie pokazała, że król jest nagi, niż wniosła coś nowego do wiedzy o tym, jak funkcjonuje obecny polityczny układ. Choć paliwem maszyny korupcji z pewnością jest osobista chciwość, jej tryby ustawione są na utrzymanie władzy.
Wojna załamała przedwojenne oligarchiczne strumienie finansowe, ale nie zburzyła klasycznej logiki sieci patronackiej, w której lojalność i bliskość z centrum politycznym są ważniejsze niż procedury czy przejrzystość. Renta pobierana z publicznych spółek przez nieformalnych kuratorów zapewnia środki niezbędne dla utrzymania sieci wpływu wąskiej grupy sprawującej realną władzę w państwie.
Ta polityczna praktyka, przeciwko której występował Zełenski w swojej niezapomnianej kampanii wyborczej z 2019 roku, niewiele różni się – jak przekonuje na łamach „Ukraińskiej Prawdy” Mychajło Tkacz – od czasów Poroszenki czy nawet Janukowycza.
Operacja Midas i walka o niezależność NABU: czy „Mindiczgate” zmieni Ukrainę?
To, co w obecnej sytuacji uznać można za novum, to sama operacja Midas, w którą według doniesień ukraińskich mediów zaangażowanych miało być 80–90 proc. operacyjnego składu NABU. Śledczy przeprowadzili ponad 70 przeszukań, mimo prawdopodobnej presji ze strony części politycznie zinstrumentalizowanego SBU, co dobrze ilustruje fakt, że Ruslan Mahamedrasulov, detektyw NABU, który dokumentował m.in. Mindicza, od lipca przebywa w areszcie.
Jak zauważa jeden z czołowych działaczy antykorupcyjnych, Jurij Nikolow, operacja Midas jest prawdopodobnie „największym sukcesem w historii ukraińskich organów antykorupcyjnych” oraz być może „punktem, w którym po raz pierwszy zbliżamy się do nieuchronności kary”.
Z tego punktu widzenia mamy do czynienia z kulminacją konfliktów między instytucjami antykorupcyjnymi a otoczeniem prezydenta, ciągnącymi się jeszcze od czasów przed pełnoskalową inwazją Rosji. To właśnie NABU i SAP próbowały postawić zarzuty wpływowemu urzędnikowi z biura prezydenta Ołeksijowi Tatarowowi, lecz śledztwo odebrano im i przekazano SBU. Później władza blokowała powołanie nowego szefa SAP i przeciągała konkurs na szefa NABU. W końcu, latem 2025 roku, Werchowna Rada przyjęła projekt ustawy nr 12414, ograniczający niezależność organów antykorupcyjnych, co wywołało masowe protesty, które zatrzymały zmiany.
„Gdybyśmy nie bronili tych instytucji latem, najprawdopodobniej nie zobaczylibyśy teraz żadnych wyników śledztwa” – mówi jedna z organizatorek protestów, Zinaida Averina.
Choć „Mindiczgate” pokazuje korupcję na szczytach władzy, jej międzynarodowe skutki będą prawdopodobnie ograniczone. Z jednej strony sprawa uderza w wizerunek Ukrainy jako reformującej się demokracji i dostarcza argumentów przeciwnikom jej integracji z UE i NATO, nie wspominając o propagandystach Kremla. Z drugiej strony fakt, że w warunkach wojny niezależne instytucje antykorupcyjne potrafią uderzyć w ludzi z bliskiego otoczenia prezydenta, jest przez Unię Europejską i zachodnich partnerów interpretowany jako dowód ich realnej siły.
Rzecznik Komisji Europejskiej Guillaume Mercier powiedział, że śledztwo w sektorze energetycznym „pokazuje, iż stworzone w Ukrainie organy antykorupcyjne funkcjonują” oraz przypominał, że niezależność i efektywność NABU oraz SAP to jeden z głównych warunków akcesji.
Antykorupcyjny aktywista Witalij Szabunin stwierdza zaś z nutą cynizmu, że skoncentrowani na własnym politycznym przetrwaniu zachodni politycy w obecnej sytuacji geopolitycznej gotowi byliby akceptować nawet „autorytarną plutokrację” – tak długo, jak powstrzymuje ona rosyjską agresję. Ostatecznie, przekonuje, Ukraińcy walczący o demokratyczną przyszłość liczyć mogą wyłącznie na siebie.
Dlatego kluczowe będą wewnętrze skutki „Mindiczgate”.
„Jeśli potwierdzi się, że Zełenski wiedział, co się dzieje, lub, co gorsza, sam był w to zamieszany, w czasie pokoju powinien natychmiast ustąpić ze stanowiska prezydenta” – mówi Averina. Zaznacza jednak, że wybory są obecnie niemożliwe, więc „konieczna jest presja za pomocą instytucji, a ona, jak widać, działa”.
Czas pokaże, czy obecny kryzys pozwoli instytucjom antykorupcyjnym, społeczeństwu obywatelskiemu i zachodnim partnerom wymusić na ukraińskim kierownictwie niezbędne zmiany. Póki co jasne jest, że na początku czwartej zimy od rosyjskiej inwazji Zełenski znalazł się w tarapatach, a publiczne morale jest nadwyrężone jak nigdy dotąd.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.