Czesi mają trochę więcej luzu niż Polacy. I to niekoniecznie od razu przeradza się w kabaret – mówi Wojciech Kucharczyk z wytwórni Mik.Musik!
Anna Jarosz: W Twojej wytwórni – Mik Musik – są artyści zarówno polscy, jak i czescy. To ma jakiś związek z tym, że studio nagrań znajduje się na pograniczu?
Wojciech Kucharczyk: Nie tylko Czesi i Polacy, ale też ludzie z innych krajów. Działamy międzynarodowo, i tak jest w zasadzie od samego początku istnienia Mik Musik, czyli już prawie dwadzieścia lat. Współpracowałem z artystami i przyjaciółmi ze Stanów, Meksyku, przez pewien czas także z ludźmi z Australii, wielu krajów Europy. To był dosyć duży rozrzut. Jakiś czas temu postanowiłem, że cały czas będę działał międzynarodowo, ale w szczególny sposób skupię się na lokalnej scenie.
Lokalnej, czyli jakiej?
Tak naprawdę tej sceny jeszcze nie ma, ale jest szansa, że coś takiego się wytworzy. To powoli już się dzieje. Zacząłem ściślej współpracować z Lugozi i Galerią Szara, czeskimi zespołami i Jakubem Adamcem. Coraz więcej osób się ujawnia, proponują przeróżne inicjatywy, więc myślę, że jest duża szansa i potencjał. To obecnie jeden z głównych punktów działalności Mik Musik – rozkręcenie wspólnie tego, co możemy własnymi siłami tutaj, na pograniczu polsko-czeskim zrobić. Pracujemy na granicy dwóch państw, to jest niezwykła sytuacja.
Widzisz jakieś różnice pomiędzy sceną polską i czeską?
Czesi mają, nie tylko w muzyce, trochę więcej luzu niż Polacy. Nie myślą tyle o martyrologii, co nam jest wpajane od dziecka. Szczególnie na scenie undergroundowej więcej jest humoru w muzyce. I to niekoniecznie od razu przeradza się w kabaret. W Polsce zespół, który posługuje się humorem, od razu przechodzi w sferę okołokabaretową, co moim zdaniem nie jest właściwe. Sam bardzo lubię posługiwać się humorem, nawet satyrą, a przede wszystkim ironią.
To co z tą całą globalizacją?
Według mnie globalizacja w muzyce polega głównie na tym, że wszyscy, na całym świecie, zaczynają używać tych samych instrumentów. To jest całkiem ciekawe, bo przez to łatwiej jest wyłapać różnice między częściami świata czy krajami. Ale dobrze, że te różnice istnieją. Wygląda na to, że jeszcze długo będą istnieć. Całe szczęście!
Bardzo ciekawe jest to, że w zasadzie duża część płyt, które wydajesz, jest dostępna w internecie. Dlaczego?
To jest po prostu znak naszych czasów. Nośnik fizyczny odchodzi do lamusa. To ja zadam pytanie tobie: masz odtwarzać płyt CD w domu?
Tak, mam.
A gramofon albo adapter?
Też mam, bardzo lubię.
No to należysz do wyjątków. Twardy nośnik to już jest stricte koneserski obiekt. Tych koneserów przybywa, ale sposoby słuchania muzyki się zmieniły.
Ja bardzo lubię, gdy muzyce towarzyszy jakiś namacalny obiekt. Jestem wychowany na celebrowaniu rytuału słuchania muzyki. Teraz wygląda to inaczej. Widzę to po statystykach. Ludzie słuchają więcej, ale po kawałku, przeskakują. Coś ich nudzi, od razu zmieniają na inny. Włączają sobie rano, wyłączają wieczorem. Muzyka w tle, głównie z internetu, jest wszechobecna.
Pod koniec grudnia spotkała mnie miła niespodzianka w postaci darmowych płyt twojego zespołu „The Complainer and The Complainers”. Co to za pomysł?
To były dwie płyty, czy też album dwupłytowy, które wysłałem każdemu, kto napisał do mnie na Facebooku, takie podsumowanie wydawnicze roku. Może jeszcze kilka sztuk wyprodukuję dla ludzi, którzy te płyty będą chcieli mieć w pudełku, bo mam kilku takich subskrybentów. Będzie to płyta w pewnym sensie nielegalna, z coverami. W Polsce prawami autorskimi zajmuje się ZAiKS, który pilnuje ich w dość dziwny sposób i jest monopolistą. Życzy sobie ogromnych kwot za oficjalne wydania „cudzych“ utworów, przy czym nie ma żadnej gwarancji, że te pieniądze trafią do faktycznych autorów. Raczej jest szansa, że trafią do Maryli Rodowicz czy Ryszarda Rynkowskiego. Wiem, że moje utwory radio czy telewizja od czasu do czasu puści, a nie zobaczyłem od ZAiKS-u grosza.
Mniejsza z tym – płytę zrobiłem dla przyjemności, w czasie wolnym i będę ją rozdawać za darmo tylko przyjaciołom i znajomym, którzy wyrażą chęć posiadania tego zestawu Jest to także mój hołd dla różnych artystów, na których muzyce się wychowałem. I nikt mi tego nie zabroni.
Wojciech Kucharczyk, znany też jako The Complainer – niepokorny muzyk, podróżnik i thesigner (nie mylić z „dizajner”). Ma na koncie kilkadziesiąt płyt, wiele wystaw, książki, albumy. Koncertował od Moskwy, Mińska i Tel Awiwu, przez Paryż i Londyn, aż po Nowy Jork, Miami i Mexico City. Mieszka w Skoczowie. Od 1995 prowadzi wydawnictwo Mik.Musik!, które właśnie wraca do aktywności po kilkuletniej hibernacji. Jego najbardziej znane muzyczne zespoły i projekty to The Complainer, Mołr Drammaz, Retro*Sex*Galaxy, Pathman, Go Underground To See More Animals, HWDJazz. Płyty z Mik.Musik! dostępne są w Księgarni/Czytelni „Na Granicy” w Cieszynie.