Świat

Jeńcy w Donbasie: Znęcanie się, pozorowane i prawdziwe egzekucje

Robią to obie strony konfliktu – ujawnia raport AI.

Paweł Pieniążek: „Założyli mi na głowę plastikowy worek, dusili mnie”, „myślałem, że zostałem zakopany żywcem”, „grali moją głową w piłkę”. Wcześniej takie historie kojarzyły się raczej z wojną w Iraku czy Afganistanie.

Krassimir Jankow, Amnesty International: To nie jest do końca nowe zjawisko w Donbasie i nie występuje tylko po jednej ze stron. Rozmawialiśmy z siedemnastoma osobami zatrzymanymi przez separatystów i szesnastoma, których więzili Ukraińcy. Metody tortur – jak zakładanie worków na głowę czy udawane egzekucje – są w zasadzie takie same po obu stronach.

Ta sama szkoła?

Rozmawiałem z obrońcami praw człowieka, którzy pracowali wcześniej w Czeczenii czy Gruzji, którzy twierdzą, że są to stare wojskowe metody. Na Ukrainie z kolei przez wiele lat były problemy z torturami dokonywanymi przez milicję. One są także bardzo podobne do tego, co można zaobserwować w Donbasie.

Torturują, bo chcą uzyskać informacje czy po prostu po to, aby zadać ból?

Czasami to jest próba wyciągnięcia informacji, a innym razem wymuszenia zeznań. Bywa też zwykłym znęcaniem się.

Tortury to straszne naruszenie praw człowieka, zbrodnia wojenna. Torturowana osoba zaakceptuje i powie wszystko, do czego będzie zmuszona. Słyszeliśmy historie o stosowaniu waterboardingu: wkładają ci mokrą ścierkę do ust, polewają wodę i odnosisz wrażenie, że toniesz. Albo o wbijaniu igieł pod paznokcie. Niektórzy z zatrzymanych przez ukraińskie siły byli na przykład poddawani pozorowanym egzekucjom, w trakcie których zakopywano ludzi w ziemi, dopóki nie stracą świadomości.

Jakie są najpoważniejsze przypadki zbrodni wojennych, na które natrafiliście?

Mamy cztery sprawy z różnych okresów wojny, w których przynajmniej ośmiu ukraińskich żołnierzy zostało zabitych przez separatystów, gdy byli w niewoli.

Rozmawialiśmy ze świadkami; oglądaliśmy materiały wideo, z których wynikało, że żołnierze byli żywi w trakcie niewoli; widzieliśmy kartoteki ze szpitali i sekcji zwłok. Był też oczywiście bardzo znany wywiad dowódcy separatystycznego oddziału „Sparta”, Arsenija „Motoroli” Pawłowa, który powiedział, że zabijał pojmanych żołnierzy i będzie robił to dalej.

Czy po stronie ukraińskiej także dochodziło do egzekucji zatrzymanych?

Były różne plotki, ale nie znaleźliśmy żadnych dowodów na potwierdzenie tego zarzutu.

Jakie są powody zatrzymań?

Większość osób zatrzymanych przez separatystów to ukraińscy żołnierze, którzy zostali pojmani w trakcie walk lub się poddali. Głównie w najcięższych bitwach – Iłowajsk, donieckie lotnisko, Debalcewe i tak dalej. Po ukraińskiej stronie wygląda to trochę inaczej. Część osób to są bojownicy czy ideolodzy tak zwanej Noworosji, ale jest także wielu ludzi, którzy zostali zatrzymani za to, że w ich telefonach były zdjęcia flag Donieckiej Republiki Ludowej albo za to, że mają kontakty do separatystów w książce telefonicznej.

Nie ma jasnej reguły, dlaczego ktoś zostaje zatrzymany. To zależy od tego, kto stoi na posterunku, która jest godzina, co się dzieje wokół, jakie są nastroje. W większości przypadków to nie są milicjanci i nie mają formalnego prawa, aby zatrzymywać ludzi.

Jak duża jest skala tego zjawiska?

W naszym raporcie przeprowadziliśmy trzydzieści trzy rozmowy. Prawie siedemdziesiąt osób nie chciało o tym mówić; ludzie bali się, nie chcieli sobie tego przypominać, oni albo ich rodziny mieszkają na terytoriach kontrolowanych przez separatystów czy też popierają bojowników, a mieszkają na terytoriach kontrolowanych przez Kijów. Dlatego trudno mówić o tym, ile jest takich osób.

Według szacunków po stronie separatystów jest od dwustu do czterystu jeńców, ale nie da się tego potwierdzić, bo nie ma jednej instytucji, która zajmuje się wymianą zakładników. Tamtejsi dowódcy mają swoich więźniów, o których nie muszą wiedzieć centralne struktury „republik ludowych”.

Oni mają w ogóle szanse wyjść na wolność?

Rozmawiałem z wolontariuszami po ukraińskiej stronie, którzy zajmują się wymianą zatrzymanych. Mówią, że najtrudniejsze jest znalezienie i zidentyfikowanie zatrzymanego. Jest mało informacji o tym, kto został przez kogo zatrzymany. Wolontariusze przeszukują mnóstwo zdjęć i filmów, na których znajdują się pojmani ukraińscy żołnierze. Znajdują te materiały w mediach społecznościowych. Tak próbują się dowiedzieć, kim są jeńcy, do jakiej jednostki należeli, gdzie stacjonowali i gdzie się znajdują. Próbują skontaktować się z ich bliskimi, czasem oni sami ich znajdują. Raz gdy zidentyfikowali jednego z jeńców, to prosili, żeby przekazano go do Doniecka, bo jest to główne miejsce przetrzymywania i warunki są tam znacznie lepsze niż gdzie indziej. Tam jeńcy mogą dostać niezbędną pomoc, nie będą katowani. Jeśli się to uda, jest szansa na ich uwolnienie.

W jakich warunkach przebywają jeńcy?

Poza głównymi ośrodkami warunki przetrzymywania jeńców rzadko kiedy są dobre. Bojownicy z ukraińskiego batalionu „Donbasu”, którzy zostali pojmani w Iłowajsku, przez kilka tygodni byli trzymani w bardzo ciasnych pomieszczeniach i dostawali jedzenie z dodatkiem na przykład benzyny; nie można było tego jeść. Osoba zatrzymana przez batalion „Prizrak” była karmiona tylko trzy razy na tydzień, a do tego bita.

Czy tortury i złe traktowanie więźniów się nasilają?

Trudno to ocenić, bo to pierwsze nasze głębsze spojrzenie na to zjawisko. Wcześniej było wiele pogłosek na ten temat. Na początku wydarzeń w Donbasie ówczesny dowódca Igor „Striełkow” Girkin miał podpisać wyrok śmierci na trzy osoby.

Stwierdzenie tendencji jest niemożliwe, ale można dostrzec inną prawidłowość: im dłużej osoba jest przetrzymywana, tym mniejsze jest ryzyko, że zginie. Do najgorszych nadużyć i tortur dochodzi w pierwszych dniach po zatrzymaniu.

W raporcie Amnesty International największe zarzuty po ukraińskiej stronie stawian są Prawemu Sektorowi, natomiast wśród separatystów „wyróżniają” się „Sparta”, „Prizrak” i „Wostok”.

Łączy te grupy to, że działają poza oficjalnymi strukturami dowodzenia. Ci, którzy byli świadkami rozstrzelania zatrzymanych osób, widzieli oznaczenia „Sparty”. Oni walczą razem z innymi oddziałami DNR, ale mają swoje problemy. Te grupy charakteryzuje największe bezprawie i brutalność – po obu stronach.

Guantanamo wywołało poważny skandal i mnóstwo dyskusji o tym, jak torturom przeciwdziałać. Na Ukrainie toczą się dyskusje na temat zbrodni wojennych?

Po publikacji raportu otrzymaliśmy bardzo pozytywne reakcje od Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. W poniedziałek spotkaliśmy się między innymi z szefem SBU Wałentynem Naływajczenką. SBU jest gotowe do współpracy, także Prokuratura Wojskowa chce przeprowadzić śledztwo. Ponadto po opublikowaniu raportu rozdzwoniły się telefony z różnych miejscach strefy Operacji Antyterrorystycznej. Ludzie przyznają, że zjawiska, o których napisaliśmy w raporcie, występują.

Mamy nadzieję, że to wszystko wywoła debatę publiczną, a także zostaną wszczęte wiarygodne śledztwa i uczciwe procesy. Ludzie nie zapomną o tym, co się działo, i będą domagać się sprawiedliwości. Rozwiązanie tej sprawy pomoże zachować zaufanie do ukraińskiej władzy i zmniejszy ryzyko, że ludzie przekonają się do rosyjskiej propagandy.

A jak zareagowali na wasz raport separatyści?

Wszystkiemu zaprzeczyli.

***

Krassimir Jankow jest badaczem Amnesty International na Ukrainie. Raport AI o traktowaniu jeńców w Donbasie jest pierwszym dokumentem poświęconym temu zjawisku.

 

**Dziennik Opinii nr 147/2015 (931)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij