Dziś po raz pierwszy obchodzimy Światowy Dzień przeciwko Handlowi Ludźmi ustanowiony z inicjatywy Biura ds Narkotyków i Przestępczości ONZ.
Z tej okazji UNODC zachęca do wzięcia udziału w kampanii #Igivehope wyrażającej solidarność z ofiarami tego przestępstwa. „Złóż dłonie w kształt serca. Zrób zdjęcie sobie lub swoim znajomym i opublikuj je w internecie. To mała rzecz, ale może dać nadzieję milionom ofiar handlu ludźmi” – czytamy na stronie prowadzonej przez biuro podległe ONZ.
Odkąd handlem ludźmi zainteresowały się publiczne instytucje, występował on zawsze w powiązaniu z problemem przestępczości zorganizowanej. Po handlu narkotykami to druga najbardziej lukratywna działalność grup przestępczych. Międzynarodowa Organizacja Pracy donosi, że w samej Unii Europejskiej aż 880 tys. osób padło ofiarą handlarzy żywym towarem. Polska – gdzie handel ludźmi wyraźnie rozwinął się po roku ’89 – nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Jest zarówno krajem, z którego pochodzą ofiary, strefą tranzytową, jak i miejscem docelowym, gdzie lądują porwani ludzie i gdzie są później wykorzystywani.
W ciągu zaledwie dwóch lat, między rokiem 2010 a 2012, prokuratura odnotowała w Polsce ponad tysiąc poszkodowanych w wyniku tego przestępstwa. Postępowania w przeważającej większości miały związek z pracą o charakterze seksualnym.
Relacja między przymusową prostytucją i handlem ludźmi przestaje być jednak oczywista. W ostatnich latach zaobserwować można wyraźną zmianę w statystykach na ten temat. Thomson Reuters Foundation zauważa: „W Kolumbii liczba ofiar handlu ludzi wykorzystywanych do pracy przymusowej przekroczyła liczbę ofiar wykorzystywanych do prostytucji”. Ambasady i konsulaty RP informowały o dwóch dużych procederach związanych z pracą przymusową z udziałem Polaków w 2010 roku. Sześćdziesiąt siedem osób było zmuszanych w Wielkiej Brytanii do prac budowlanych. Przy zbiorze mandarynek na południu Europy, we Włoszech, pracowało osiemdziesięciu niewolników. Ani murowanie, ani zrywanie cytrusów nie mają nic wspólnego z prostytucją. Silne powiązanie handlu ludźmi z rynkiem usług seksualnych czyni takie przypadki jak te z Wielkiej Brytanii i Włoch trudniejszymi do wyśledzenia przez policję.
Zhandlowani ludzie wykorzystywani są również do żebractwa. W naszym kraju w ten sposób wyzyskiwani są głównie obywatele i obywatelki Rumunii, Mołdawii i Ukrainy. Większość z nich to osoby niepełnosprawne i kobiety z dziećmi.
Zidentyfikowane i domniemane ofiary handlu ludźmi
Ale w handlu ludźmi nie zawsze musi chodzić o pieniądze, czerpane z niewolniczej pracy, zwłaszcza w przypadku dzieci, które nie zawsze sprzedawane są jako bezpłatna siła robocza. Kupione dziewczynki zmuszane są na przykład do zawierania związków małżeńskich.
Ściganie przestępców to jedna strona problemu, druga to opieka nad ofiarami. Na pewno trudniej zwiększyć skuteczność w zamykaniu handlarzy, niż poprawić jakość pomocy poszkodowanym. I zwłaszcza na tym drugim polu Polska ma wiele do zrobienia. Kwestię zwalczania handlu ludźmi reguluje tzw. Protokół z Palermo przyjęty w 2000 roku przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych. Mimo że został zatwierdzony przez prezydenta Kwaśniewskiego „w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej”, to codzienna praktyka instytucji publicznych w pracy z ofiarami nie ma nic wspólnego z dokumentem przyjętym na Sycylii.
Protokół zobowiązuje między innymi do udzielenia pomocy poszkodowanym przez zapewnienie im minimum egzystencji. Co jednak najistotniejsze, pomoc nie może być uzależniona od tego, czy ofiary decydują się współpracować z organami ścigania. Linia orzecznictwa sądowego jest w tej w kwestii niespójna, w przeciwieństwie do praktyki – poszkodowani chcący ubiegać się o pomoc socjalną muszą wbrew dokumentowi zdecydować się na współpracę z policją. Zalegalizowanie pobytu w kraju jest kolejnym wymogiem, który należy spełnić, żeby uzyskać wsparcie, a co gorsza, wraz z utratą przydatności w postępowaniu zwykle traci się możliwość przebywanie na terenie kraju, w którym jest ono prowadzone.
Państwo stosuje w przypadku handlu ludźmi strategię zarządzania pomocą społeczną dobrze znaną od dobrych kilku lat, mianowicie zrzuca ciężar pracy na barki organizacji pozarządowych, ograniczając w ten sposób wydatki. Opieką nad ofiarami handlu ludźmi zajmuje się od 1995 roku Fundacja La Strada. Zapewniając kompleksową opiekę poszkodowanym, spełnia obowiązki państwa.
Organizacje pozarządowe działają w trudnych warunkach organizacyjnych, często nie posiadają kapitału finansowego zapewniającego im stabilność funkcjonowania, a przez to narażone są na szereg problemów. La Strada funkcjonuje już prawie dwadzieścia lat, działa niezwykle aktywnie i pomogła wielu zniewolonym kobietom i mężczyznom. Poza tą fundacją działają inne, mniej widoczne organizacje, wykonujące równie ciężką pracę. Nie znaczy to jednak, że instytucje państwa powinny zupełnie pozbyć się odpowiedzialności za pomoc ofiarom handlu ludźmi, ani tym bardziej nie zwalnia go to z przestrzegania dokumentów podpisywanych w imieniu obywateli i obywatelek na zgromadzeniach ONZ.