Czy machanie rękami, chodzenie w masce albo szybka modlitwa tyłem do ołtarza są zgodne z prawem? Takie problemy rozpatrywano podczas przesłuchań zatrzymanych członkiń Pussy Riot.
21 lutego 2012 roku w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, największym prawosławnym kościele na świecie, grupa Pussy Riot wykonała punkową modlitwę Bogurodzico, przegoń Putina. Śpiewały w niej o współpracy Kościoła z władzą i łamaniu praw człowieka, między innymi o masowych aresztowaniach protestujących na moskiewskich ulicach. Według Nadieżdy Tołokonnikowej z Pussy Riot Bogurodzico, przegoń Putina to odpowiedź na wezwania patriarchy Moskwy i całej Rusi Cyryla do głosowania na Władimira Putina w wyborach prezydenckich 4 marca.
Nie udało się skruszyć naszej trójki. Czytaj manifest Nadieżdy Tołokonnikowej z Pussy Riot
Tołokonnikowa, a także dwie inne członkinie zespołu, Maria Alochina i Jekaterina Samucewicz, zostały aresztowane. Postawiono im zarzut chuligaństwa i podżegania do nienawiści religijnej. Grozi im za to do siedmiu lat więzienia. Od pięciu miesięcy przebywają w areszcie.
Haniebny proces
Od minionego poniedziałku trwają przesłuchania osób związanych ze sprawą (choć niektórzy świadkowie oskarżenia widzieli tylko nagranie występu w internecie) i pracowników Soboru. Każdy dzień dostarcza nowej porcji absurdu – zaczynając od tego, że sąd zmienia zasady prowadzenia sprawy (raz była otwarta dla mediów, innym razem zabroniono robienia filmów i zdjęć), a kończąc na absurdalnych zeznaniach i niewpuszczaniu świadków obrony na salę. „Nigdy nie widziałem niczego bardziej haniebnego niż ten sąd. Już nic nie naprawi tego, co pani [sędzia – przyp. aut.] dzisiaj zrobiła. Nakazała pani, żeby nie wpuszczać świadków do budynku sądu, a potem – żeby wyprowadzić z budynku tych, którym udało się przedostać. Pani zaangażowanie jest oczywiste. To nie sąd, a farsa i błazenada” – grzmiał w piątek Mark Fejgin, adwokat Tołokonnikowej.
Od poszkodowanych, którzy rzekomo ponieśli straty moralne, słuchając Pussy Riot, można było usłyszeć, że dla wierzącego prawosławnego obraźliwe jest już samo słowo „feministka”. Ktoś inny powiedział, że z powodu występu dziewczyn od dwóch miesięcy nie może chodzić do pracy. Jeszcze inny, że nie skorzystał z pomocy psychologa, bo „moc Ducha Świętego jest sto razy silniejsza”. „Czy one modliły się jak normalni obywatele?”, pytała z kolei świadków sędzia. „W takich momentach zaczynasz się zastanawiać, czy sprawa prowadzona jest w świeckim Sądzie Rejonowym dzielnicy Chamowniki, stolicy Rosji” – napisał Andriej Kozienko, dziennikarz portalu Lenta.ru.
Wiele o neutralności tego procesu mówi sprawa ojca Jekateriny Samucewicz, Stanisława, który aby spotkać się z córką, musiał podpisać pismo oczerniające Tołokonnikową – miała jakoby ściągnąć Katię na „złą drogę”. Ponadto oskarżone dostały tylko część materiałów w formie elektronicznej, nie miały też możliwości zaznajomienia się z taśmami wideo i stałego dostępu do cytatów, na które powoływali się oskarżeni oraz prokurator.
Każdego dnia pod sądem zbiera się grupa osób wyrażających solidarność z dziewczynami z Pussy Riot. Na początku pojawiali się też przeciwnicy, ale nie starczyło im determinacji. W czwartek ktoś zadzwonił do sądu i poinformował, że w budynku znajduje się bomba, a rozmowę miał zakończyć słowami: „Wolność dla Pussy Riot!”. W piątek natomiast na daszek budynku znajdującego się naprzeciwko sądu weszło trzech mężczyzn w kominiarkach i z racami, wykrzykując swoje poparcie dla zespołu.
„Słuszny” wyrok zapadnie
Jest jasne, że gdyby nie chodziło o obrazę Putina, to do procesu by nie doszło. „Gdyby te dziewczyny śpiewały „Bogurodzico, przegoń Nawalnego i Niemcowa!”, to zapewne Miedinski [minister kultury Federacji Rosyjskiej – przyp. aut.] dałby im nagrodę” – mówił „Nowej Gazecie” współprzewodniczący Republikańskiej Partii Rosji-PARNAS Borys Niemcow. Po kolejnych dniach przesłuchań nie należy spodziewać się niczego innego oprócz dalszego zaangażowania sądu w ustawianie „właściwego” wyroku.
„W tym sądzie siedzą dwie Rosje, które nienawidzą się nawzajem” – powiedział w piątek dziennikarzom Stanisław Samucewicz. Niesprawiedliwy proces zapewne tylko wzmocni te negatywne emocje.