Gdy patrzymy dzisiaj na były Związek Radziecki, niemal całą naszą uwagę skupia sytuacja na południowym wschodzie Ukrainy. Jednak warto czasem spojrzeć dalej na wschód, gdzie wraz z urzeczywistnieniem Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej dzieją się rzeczy, które mogą niedługo znaleźć rozgłos poza byłym ZSRR.
Kiedy 29 sierpnia 2014 prezydent Rosji Władimir Putin spotkał się z uczestnikami organizowanego w okolicach Tweru Międzynarodowego Forum Młodzieży InterSeliger 2014, Anna Sazonowa, studentka Rosyjskiego Uniwersytetu Przyjaźni Narodów, zadała mu szereg pytań dotyczących południowego sąsiada Federacji Rosyjskiej. „Dziś ciągle mówi się o wzroście nacjonalizmu na Ukrainie. Ale nas niepokoi także sytuacja związana ze wzrostem nacjonalistycznych nastrojów w Kazachstanie, szczególnie na południu kraju. Z naszego punktu widzenia czynnikiem hamującym to zjawisko jest obecny prezydent, pan Nazarbajew. Istnieją także trudności z adekwatnym odbiorem rosyjskiej retoryki politycznej przez Kazachów. Jest to szczególnie odczuwalne w internecie, w działaniach organizacji społecznych i w osobistych kontaktach. Pytanie: czy należy się spodziewać rozwoju ukraińskiego scenariusza w przypadku, gdy pan Nazarbajew odejdzie ze stanowiska prezydenta? Czy istnieje strategia na działania w tym kierunku? My mamy propozycję, chcielibyśmy się przyłączyć, jeśli to możliwe. I jakie są perspektywy na eurazjatycką integrację?”.
Co na to odpowiedział Putin? „Kazachstan to nasz najbliższy strategiczny sojusznik i partner. Po pierwsze prezydent Nazarbajew żyje i jest zdrowy, dzięki Bogu, i na razie się nigdzie nie wybiera. Ale jako mądry przywódca zawsze myśli o przyszłości swojego kraju”. „Jestem przekonany, że zdecydowana większość obywateli Kazachstanu jest za rozwojem stosunków z Rosją. My to widzimy i wiemy”.
Putin kontynuował: „Nazarbajew to bardzo zdolny przywódca. Może nawet najzdolniejszy w przestrzeni postsowieckiej. On nigdy nie będzie działał wbrew woli swojego narodu, on dokładnie wyczuwa, czego naród oczekuje”. Dodał jeszcze, że wszystko, co ostatnio osiągnięto w obszarze wdrożenia Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, to w dużym stopniu zasługa Nazarbajewa, pomysłodawcy projektu, i że te postępy doskonale odpowiadają interesom kazachskiego państwa.
Czytając te słowa, w jednym się trudno z Putinem nie zgodzić – Nursułtan Nazarbajew to rzeczywiście bardzo zręczny polityk, szczególnie na scenie międzynarodowej. Ilu członków Organizacji Współpracy Islamskiej ma naprawdę dobre stosunki z Izraelem? Od lat Kazachstan skutecznie kultywował dobre stosunki i z Rosją, i z Chinami, i ze Stanami Zjednoczonymi. Nic więc dziwnego, że na spotkaniu Putina z Poroszenką w Mińsku Nazarbajew podkreślał „obiektywną” pozycję Kazachstanu i zaufanie, którym on i jego kraj się cieszą u obu stron konfliktu.
W Kazachstanie największą uwagę zwróciła jednak inna część wypowiedzi Putina. „On stworzył coś wyjątkowego” – powiedział rosyjski prezydent o Nazarbajewie. „Założył państwo na terytorium, na którym nigdy nie było państwa. Kazachowie nigdy nie mieli państwowości. W tym sensie jest on wyjątkowym człowiekiem dla przestrzeni postsowieckiej, a także dla Kazachstanu”. Czy to komplement (jakiego Kazachstan ma zdolnego męża stanu!), czy może groźba (państwowość kazachska jest sztucznym tworem jednego człowieka, człowieka, który „na razie” się nigdzie nie wybiera – ale co będzie, kiedy 74-letni Nazarbajew odejdzie od władzy)?
W Kazachstanie wiele osób odczytało te słowa jako przynajmniej obrazę, jeśli nie słabo skrywaną groźbę.
Publiczna reakcja rządu była jednak bardzo umiarkowana. Maulen Aszymbajew, przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych, obrony i bezpieczeństwa, odrzucił tezę Putina o braku historycznej państwowości kazachskiej, ale usiłował też zbagatelizować znaczenie wypowiedzi rosyjskiego prezydenta. „Uważam, że niepoprawnie jest mówić, że na terytorium Kazachstanu nie było państwowości” – powiedział dziennikarzom, nawiązując do historii Złotej Ordy i Chanatu Kazachskiego. Dodał jednak: „Teraz i tak sytuacja polityczna jest wystarczająco napięta w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Możliwe, że w tym przypadku jakieś frazy zostały wyjęte z kontekstu”.
Ostrzej wypowiadają się ludzie spoza rządu. W rozmowie z azerskimi mediami kazachski politolog Aidos Sarym stwierdził, „To jakby pochwalić człowieka jako syna i ojca, a następnie wyzwać jego dzieci od idiotów, a przodków od bękartów”. W internecie zaproponowano nawet akcję „Wyślij Putinowi podręcznik historii”. Tymczasem obywatele Kazachstanu narodowości rosyjskiej wypisują na różnych witrynach, że oni za wszelką „obronę” ze strony państwa rosyjskiego z góry dziękują.
Słowa prezydenta Federacji Rosyjskiej można zestawić z niedawnymi oświadczeniami innego rosyjskiego polityka. Parę dni przed wystąpieniem Putina w wywiadzie dla radia Echo Moskwy Władimir Żyrinowski, dobrze znany ze swoich prowokacyjnych wypowiedzi, zaproponował, by Rosja po rozprawieniu się z Ukrainą zajęła się właśnie Kazachstanem. „Kazachstan jest członkiem Unii Celnej, ale są tam kultywowane antyrosyjskie nastroje” – dodał. Żyrinowski, który urodził się w Ałma-Acie i wyjechał do Moskwy dopiero na studia, nie po raz pierwszy wzbudził szum medialny prowokacyjną wypowiedzią pod adresem Kazachów. W 2005 roku dorobił się w Kazachstanie statusu persona non grata za uwagi, w których kwestionował integralność terytorialną Kazachstanu. Wśród mediów zachodnich istnieje teoria, że Żyrinowski służy Kremlowi do „testowania” kontrowersyjnych poglądów i oswajania z nimi opinii publicznej. W takim przypadku wypowiedź Putina na InterSeligerze może nabrać nieco innego kolorytu, szczególnie jeśli zestawi się ją z ogłoszonym parę dni później planem przeprowadzenia niedaleko granicy z Kazachstanem ćwiczeń wojsk rosyjskich.
Wracając do spotkania Putina z młodzieżą, warto zwrócić uwagę nie tylko na odpowiedź rosyjskiego prezydenta, ale również na samo pytanie. Szczególnie ciekawie brzmi w nim wzmianka o „nacjonalistycznych nastrojach” w Kazachstanie i o możliwości przeprowadzenia „ukraińskiego scenariusza,” a także niejasna sugestia, że Kazachowie „nieadekwatnie” odbierają rosyjską retorykę polityczną.
Takie przedstawienie sytuacji w Kazachstanie na pewno nie może cieszyć władz kazachskich. Rząd Kazachstanu od dawna podkreśla, zarówno na scenie międzynarodowej, jak i krajowej, różnorodność swojej ludności i istnienie dobrych relacji narodowościowych wewnątrz swoich granic. Kiedy Kazachstan przejął przewodnictwo nad OBWE w 2010 roku, Nazarbajew zaproponował swój kraj jako model polityki tolerancji. Wewnątrz kraju retoryka rządowa starannie bilansuje podkreślanie dziedzictwa kulturowego Kazachów z akcentowaniem międzyetnicznej harmonii i różnorodności kraju. Według niektórych źródeł Kazachstan zamieszkuje 100 odrębnych grup etnicznych, a według innych – 130. Dzisiaj Kazachowie stanowią 65,5 procent ludności, a Rosjanie 21,5 (istnieją także znaczące mniejszości Ukraińców, Uzbeków, Ujgurów i innych narodowości, w tym Polaków).
Wskutek polityki władz radzieckich przez większość okresu istnienia ZSRR w Kazachstanie było więcej Rosjan niż Kazachów – to wyjątek wśród byłych republik radzieckich.
W niektórych obwodach na północy kraju Rosjanie nadal stanowią prawie pięćdziesiąt procent ludności, stąd biorą się pretensje terytorialne Żyrinowskiego i spekulacje niektórych o możliwości przyszłych napięć kazachstańsko-rosyjskich. Sam Putin, jeszcze jako zastępca Anatolijego Sobczaka, na spotkaniu organizowanym przez Fundację Körber w Sankt-Petersburgu w 1994 roku wymienił północ Kazachstanu – wraz z Krymem – jako terytoria „które historycznie zawsze należały do Rosji” i których rosyjskich mieszkańców nie należy porzucić.
Niektórzy uważają, że stolicę Kazachstanu przeniesiono w 1997 roku z Ałmatego (który znajduje się na południowym wschodzie kraju) na północ do Astany właśnie po to, aby wzmocnić obecność kazachską w tej mocno słowiańskiej części kraju. Mimo że rząd wyraźnie śledzi sytuację na północy kraju, jak dotąd nie doszło do żadnego jawnego konfliktu. Pod koniec 1999 roku w mieście Öskemen (dawniej Ust-Kamenogorsk) na północnym wschodzie Kazachstanu, moskwianin Viktor Kazimirczuk, działający pod pseudonimem Viktor Pugaczow, został aresztowany i skazany na 18 lat więzienia za rzekomą próbę przejęcia władzy nad miastem i wzniecenia powstania wśród miejscowej ludności, z ostatecznym celem przyłączenia północnowschodniego Kazachstanu do Rosji (został zwolniony w 2006 roku). Jako próba zamachu stanu ten epizod nie wzbudza podziwu – plany Kazimirczuka nie znalazły wsparcia wśród obywateli miasta, a razem z nim zaaresztowano w sumie 22 osoby, w tym 12 obywateli rosyjskich. Służby kazachstańskie przejęły też znikomy arsenał składający się głównie z koktajli Mołotowa.
Nieudany najazd awanturnika z Moskwy to jedyny podobny przypadek w historii niepodległego Kazachstanu. Od 1991 roku odnotowano ograniczone przypadki konfliktów międzynarodowościowych, ale zamieszki na tle etnicznym obejmowały przeważnie grupy kaukaskie i nie dotyczyły „europejskich” narodowości. Według sondażu ałmatińskiego centrum badań społecznych „Strategija,” w 2010 roku 61 procent respondentów uważało przedstawicieli swojej grupy narodowościowej za „pełnoprawnych obywateli Kazachstanu,” a kolejne 29 procent uważało, że sytuacja jest „ogólnie dobra, ale istnieją pewne problemy”. Pięć procent skarżyło się na „prześladowanie i uprzedzenie”. Inny sondaż tego samego ośrodku z 2009 roku ukazał, że jedynie 3 procent respondentów uważało stosunki międzynarodowościowe wewnątrz kraju za wrogie i napięte.
Dużo można wczytać w treść zadanego pytania i w odpowiedź Putina, którą jedni interpretują jako nieumyślną gafę, a inni jako wyrachowaną groźbę. Jednak fakt, że po paru tygodniach dalej się o niej wspomina w mediach i w Kazachstanie, i w Rosji, i na Zachodzie, świadczy o tym, że warto śledzić rozwój stosunków wewnątrz Wspólnoty Niepodległych Państw i perspektywy na eurazjatycką integrację.


















Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.