Tajemniczy szkielet znaleziony w Chile w 2003 roku wcale nie jest tajemniczy. Ale zwolenników istnienia UFO nie zrażają żadne dowody.
Wyznawcy rozmaitych dziwnych teorii nieustannie narzekają, że naukowcy nie traktują ich poważnie i na wejściu odrzucają ich twierdzenia. O ironio, swoje pretensje kierują często do sceptyków, chociaż akurat my – jako jedyni – interesujemy się ich pomysłami i staramy się uczciwie je oceniać. Mainstreamowi naukowcy nie zawracają sobie takimi sprawami głowy i w ogóle nie zwracają na nie uwagi.
Wyznawcy uparcie nie chcą jednak przyjąć do wiadomości, że nie tyle teorie, które głoszą, lokują ich w sferze dziwactw, ile raczej beznadziejna metodologią, którą się posługują. Sami brawurowo niszczą swoją wiarygodność akceptując słabej jakości dowody, formułując kiepskie argumenty i kompletnie ignorując inne, całkiem racjonalne możliwe wyjaśnienia.
W skrócie – nikt nie bierze ich poważnie, ponieważ nie są po prostu poważnymi naukowcami. Jakaś odmiana efektu Krugera-Dunninga wydaje się skutecznie uniemożliwiać im przyjęcie do wiadomości swojej naukowej niekompetencji. Nie pozostaje im zatem nic innego, jak tylko wyrzekać na „twardogłowych naukowców” i zmowę milczenia, jaka wokół nich panuje.
Kolejnym tego przykładem jest sprawa tak zwanego obcego z pustyni Atakama. W 2003 roku na pustyni Atakama w Chile odkryto około 15-centymetrowy człekokształtny szkielet.
Powołany przez Stevena Greer’a The Disclosure Project ogłosił, że szkielet z Atakama jest dowodem na istnienie obcych. Otóż, Greer i jego współpracownicy popełniają klasyczny błąd, o którym wspominałem – interesują się wyłącznie tym, co w ich przekonaniu, potwierdza z góry przyjętą hipotezę, zamiast uczciwie przyjrzeć się innym możliwym wyjaśnieniom, a także dowodom, które ich hipotezę falsyfikują.
To, że zajmują się głównie rozsiewaniem tajemniczej aury, najlepiej widać w tytule ich ostatniego tekstu: „Badania Uniwersytetu Stanforda: Humanoid z pustyni Atakama wciąż pozostaje tajemnicą”.
Ich podejście przypomina podejście propagatorów Starchild Skull – znajdują szkielet bądź fragment szkieletu, należące do gatunku ludzkiego, ale wykazujące anomalie, i traktują owe anomalie jako dowód na istnienie obcych. Podstawowy mankament tego podejścia polega na tym, że istnieje niezliczona ilość anatomicznych anomalii – genetycznych, rozwojowych, patologicznych, traumatycznych, albo takich, które wynikają z rozmaitych oddziaływań na ludzkie ciało czy szkielet już po śmierci.
Zanim sam Ockham uznałby, że potrzebne jest jakieś inne, nowe wyjaśnienie, zwolennicy obcych musieliby odrzucić wszystkie powyższe. Ale nawet wtedy pozostałoby tylko jedno – anomalia, a nie obca rasa.
Jednym ze sposobów rozstrzygnięcia tego rodzaju kwestii jest badanie DNA. Już sam fakt, że mamy tu do czynienia z DNA, jest – nawiasem mówiąc – całkiem niezłym dowodem, że chodzi raczej o mieszkańca Ziemi. W przypadku obcego z pustyni Atakama – wszystkie dotychczasowe badania potwierdzają, że jest ono w stu procentach ludzkie. Co więcej, mitochondrialny DNA także jest całkowicie ludzki i zgodny z DNA ludzi pochodzących z tego regionu.
W żaden sposób nie zniechęca to jednak wyznawców, dla których obcy z ludzkim DNA jest w pełni do zaakceptowania. Może mamy tu do czynienia z miniaturką gigantycznych humanoidów pochodzących od Prometeusza, który także miał stuprocentowo ludzkie DNA.
Najprostszym wyjaśnieniem zagadki szkieletu z pustyni Atakama jest to, że jest on efektem nielegalnej aborcji, ukrytym na pustyni i zmumifikowanym. Zmiany widoczne na czaszce są prawdopodobnie wynikiem zabiegu aborcji. Pozostałem zmiany powstały wskutek procesu mumifikacji – kiedy to zmumifikowana tkanka coraz ściślej opinała szkielet.
Widoczne anomalie mogą być zatem przedmiotem zainteresowania medycyny sądowej, nie zaś dowodem na istnienie obcych ras.
Najbardziej dyskusyjny jest tutaj wiek dziecka w momencie śmierci. Jeśli chodzi o fazę rozwoju – szkielet wygląda jakby należał do płodu w wieku mniej więcej 20-25 tygodni. Naukowcy ze Stanford, którzy go badali, orzekli jednak, że należał do mniej więcej 5-6-letniego dziecka. Krytycy tego wniosku twierdzą natomiast, że proces mumifikacji zwiększa gęstość kości – co mogło zmylić badaczy ze Stanford. Wskazują na podobne przypadki egipskich mumii.
Konkluzja
Obcy z Atakama jest przedstawicielem gatunku ludzkiego – pod każdym anatomicznym względem. Jego DNA również jest ludzki i zgodny z DNA mieszkańców tego regionu. Owszem, mamy tu do czynienia z anomaliami – ale są one normalne, jako że mamy do czynienia z wyabortowanym płodem zmumifikowanym na pustyni.
Greer pisze: „Czy Humanoid z Atakama jest tak zwaną hybrydą? Czy wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu hybrydami? Czy może to być wynikiem kontaktów naszych przodków z przedstawicielami innych ras – miliony lat temu?”.
Ach, hybrydalny gambit. Dokładnie to samo twierdził Lloyd Pye, kiedy okazało się, że DNA pochodzący ze Starchild Skull okazał się w pełni ludzki. Dokładnie to samo twierdzili zwolennicy Yeti, kiedy okazywało się, że kolejni kandydaci do tego miana, okazywali się ludźmi. Jeśli DNA jest ludzkie – musimy mieć zatem do czynienia z ludzką hybrydą.
Doprawdy – i oni się dziwią, że nikt nie bierze ich poważnie.
Przełożył Tomasz Stawiszyński
Copyright © Steven Novella, NeuroLogica Blog, http://theness.com/neurologicablog
Prof. Steven Novella jest neurologiem, pracownikiem naukowym Yale University School of Medicine, jednym z najbardziej znanych amerykańskich sceptyków, prezesem i współtwórcą New England Skeptical Society i członkiem Committee for Skeptical Inquiry. Prowadzi blog Neurologica, jest także jednym z głównych autorów strony Sciencebasedmedicine.org