Nauka

Novella: Umysł i moralność

Moralność nie pochodzi z zewnątrz. Wytwarzają ją nasze mózgi. Wedle bardzo osobliwych czasami reguł.

Jednym z moich ulubionych tematów jest kwestia tego, w jaki sposób nasze mózgi konstruują rzeczywistość. To znaczy: doznania, wspomnienia, wewnętrzny model rzeczywistości, poczucie ciągłości zdarzeń oraz emocje, są, bez wyjątku, artefaktami powstałymi w wyniku działania procesów neurologicznych. Jest to – w moim przekonaniu – niepodważalny fakt, ujawniony przez neuronauki.

Ta konstatacja prowadzi z kolei do neuropsychologicznej pokory – powoduje, że nasze wrażenia, wspomnienia, myśli i emocje zaczynamy patrzeć z innej perspektywy. Przekonanie, że wiesz, co widziałeś, albo że pamiętasz to jasno, albo też że „czujesz w kościach”, że coś jest dobre albo złe – jest po prostu wyrazem naiwnej arogancji.

Być może najtrudniejszym do zaakceptowania obszarem owej „wytwarzanej rzeczywistości” jest właśnie moralność. Mamy przecież głębokie poczucie tego, co dobre, a co złe. Wydaje się nam też, że są to wartości po prostu obecne w świecie.

Zanim napiszę coś więcej, chciałbym tylko zaznaczyć, że moje stanowisko nie jest całkowitym relatywizmem. Opisuję tę kwestię tutaj i tutaj – i jeśli macie wystarczająco dużo wolnego czasu możecie przejrzeć także setki komentarzy przy tych tekstach.

Natura moralności jako konstruktu neurologicznego powoduje, że neuronaukowcy (włączając w to psychologów) mogą badać, w jaki sposób poszczególne moralności są tworzone – jest to po prostu jedna z wielu aktywności mózgu. Niedawne eksperymenty, z których doniesienie opublikowano w Psychological Sciences, mają na celu dokładnie coś takiego.

Adrian Ward postanowił sprawdzić, jak łączą się ze sobą moralność i podmiotowość, a dokładniej poczucie, że jakaś inna istota w świecie posiada umysł, a zatem intencje, plany i uczucia. Jeśli chodzi o uczucia moralne – nie przypisujemy podmiotowości innym istotom na podstawie wnioskowania naukowego albo analizy ich natury. Przypisywanie podmiotowości albo rozpoznanie, że inna istota posiada umysł, odbywa się w sposób podświadomy.

Podświadomy wykrywacz podmiotowość korzysta z ewolucyjnego procesu poznawczego. Nie jest na przykład tak, że podmiotowość przypisujemy automatycznie innym ludziom i nikomu więcej. Zwierzęta także mają do pewnego stopnia rozwiniętą podmiotowość, a zatem dla naszych przodków ważne było, aby zachowywać się tak, jakby drapieżniki były istotami, które świadomie chcą ich zabić i pożreć. W zasadzie wydaje się, że ewolucyjnie wykształciliśmy hiperaktywny wykrywacz podmiotowości – często mylnie zakładamy, że coś jest obdarzone świadomością, skoro tylko postrzegamy jego zachowanie jako wskazujące na to, że ją ma.

Powstaje zatem pytanie, w jaki sposób nasze mózgi podświadomie przypisują podmiotowość zewnętrznym obiektom? Jedną z prawidłowości jest niewątpliwie samoistne poruszanie się obiektu. Nie mamy na przykład problemu z rozpoznawaniem – na podstawie sposobu, w jaki się poruszają – intencjonalnego działania, a nawet emocji czy charakteru u prostych dwuwymiarowych figur.

Eksperymenty Warda zajmują się związkiem pomiędzy przypisywaniem podmiotowości – co można nazwać także teorią umysłu: poglądem, że inne istoty mają taki sam umysł i że potrafią myśleć, czuć i planować – oraz moralną kalkulacją. Ward odkrył dwie rzeczy. Po pierwsze, jeśli istota, której normalnie nie przypisalibyśmy podmiotowości, staje się ofiarą, zaczynamy ją postrzegać inaczej. Ward badał stosunek do ciał i robotów – i odkrył, że jeśli stawały się obiektem przemocy, badani częściej traktowali je jako istoty świadome. Jeśli dzieje się im moralna krzywda – muszą posiadać umysł, ponieważ tylko istoty obdarzone umysłem mogą doznawać moralnej krzywdy.

Oznacza to, że przypisujemy moralną wartość nie tylko istotom obdarzonym umysłami, ale także przypisujemy istnienie umysłu istotom o widocznej moralnej wartości. Te dwie idee w naszych mózgach się łączą. Ward odkrył także, że w przypadku istot, którym przypisujemy posiadanie umysłu dokładnie takiego jak nasz, działa mechanizm odwrotny – jeśli stają się ofiarami, słabnie nasze przekonanie o ich podmiotowości. Innymi słowy – odczłowieczamy je. Może być to sposób na zmniejszenie naszego moralnego dyskomfortu, prawdopodobnie związane z dysonansem poznawczym.

Ze skałą możemy robić, co tylko się nam podoba, ponieważ skała nie posiada umysłu czy podmiotowości. Nie powinniśmy czuć wyrzutów sumienia albo moralnego dyskomfortu, jeśli rozłupiemy skałę na pół. Ale jeśli coś posiada umysł i podmiotowość, wówczas ujawnia się w nas cała gama moralnych odczuć. Jest to do pewnego stopnia kalkulacja zero-jedynkowa – albo coś ma umysł, albo nie. Ale, w przypadku rzeczy, które umysłu nie posiadają, pojawia się jednak swoiste stopniowanie – mamy tu więc do czynienia z pewnym spektrum.

Inne badania wskazują na przykład, że inaczej traktujemy członków naszej własnej grupy, a inaczej obcych. Ogólnie rzecz biorąc, wobec członków naszej grupy jesteśmy empatyczni, podczas gdy obcym często odmawiamy ludzkich cech. Wiemy, że posiadają podmiotowość, ale nie postrzegamy ich jako pełnowartościowych umysłów. Traktujemy ich jak automaty, które, jeśli zajdzie taka potrzeba, można zabić.

Tego rodzaju mechanizmy dobrze widać w kinie czy literaturze. Wrogowie są często tylko zewnętrznymi powłokami, a nie ludźmi. Pomyślcie o Szturmowcach z Gwiezdnych wojen. Ogólna reguła w science-fiction polega na tym, że bohater może bez żadnych moralnych dylematów zabijać określony rodzaj istot – roboty, insekty, zombie, potwory albo nazistów. Nazistów łatwo sobie wyobrazić jako zło bez twarzy – być może dlatego wiele wrogich armii w filmach science-fiction ma pewien charakterystyczny dla nazistów rys. Także obcy, którzy są przyjaźni, bardziej przypominają ludzi niż obcy, którzy chcą ludzkość zniszczyć. Tych ostatnich – podobnych często do insektów albo gadów – można zabijać hurtowo: są potworami, a nie osobami. To wszystko ma istotne znaczenie dla naszej moralności i etyki.

Musimy zdać sobie sprawę, że mamy wrodzoną skłonność do odczłowieczania innych ludzi.

Jest to także ważna kwestia w odniesieniu do badań nad zwierzętami. W jaki sposób powinniśmy kształtować nasz stosunek do zwierząt? Opierając się na tym, jak poszczególni ludzie postrzegają zwierzęta i jak wiele podmiotowości im przypisują – czy też wypracowując postawę opartą na wiedzy naukowej?

Jak będziemy traktować roboty, kiedy będą stawały się coraz bardziej podobne do ludzi? Co będzie, jeśli spotkamy przybyszy z innej planety? Jakie miejsce przypiszemy im w naszym systemie moralnym? Zrozumienie, w jaki sposób mózg tworzy moralność, nie wpłynie na kształt naszej moralności, może jednak pomóc w rozmowie z takimi istotami.

 

Przełożył Tomasz Stawiszyński

Copyright © Steven Novella, NeuroLogica Blog,  http://theness.com/neurologicablog

Prof. Steven Novella jest neurologiem, pracownikiem naukowym Yale University School of Medicine, jednym z najbardziej znanych amerykańskich sceptyków, prezesem i współtwórcą New England Skeptical Society i członkiem Committee for Skeptical Inquiry. Prowadzi blog Neurologica, jest także jednym z głównych autorów strony Sciencebasedmedicine.org

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij