Takiej książki o polskich komunistach i ich zbuntowanych potomkach jeszcze u nas nie było – pisze Marek Beylin w „GW”.
Marci Shore, amerykańska badaczka, opisuje [w „Nowoczesności jako źródle cierpień”] ścieżki komunistycznej wiary i rozczarowań nią. A czyni to przez biografie ludzi, co dodaje jej wywodom smaku: widzimy konkretne postacie, ich wybory, fanatyzmy, lęki. Shore, jak sama deklaruje, pragnie raczej zrozumieć, niż osądzać, chce przeskoczyć wyobraźnią „do umysłów innych i życia innych”, czyli pielęgnować „empatię, współodczuwanie”. Już to podejście sprawia, że w Polsce, gdzie na ogół osądzamy komunizm, nie siląc się na wiedzę o nim, ta książka brzmi świeżo, a dla tych, którzy zamykają kwestię komunizmu w kilku stereotypach, może być niepokojąca, a nawet skandalizująca. […]
Także skandalizująco brzmią na polskim gruncie trafne, choć przecież oczywiste uwagi Shore o polskości przedwojennych komunistów pochodzenia żydowskiego. Bo choć komunizm „mógł być »obiektywnie« antypolski (z racji podporządkowania Komunistycznej Partii Polski Moskwie, odrzucenia przez nią polskiego nacjonalizmu i w ogóle wskutek jej internacjonalistycznej obojętności czy antypatii do narodów jako takich), to ci polscy Żydzi, którzy zostawali komunistami, byli »subiektywnie« polonofilami. Ich językiem był polski, a ich poetą – Adam Mickiewicz. Uważali Polskę za swą ojczyznę. Odrzucali politykę skoncentrowaną wyłącznie na sprawach żydowskich; wybór komunizmu był dla nich równoznaczny z wyborem bycia bliżej swoich nie-żydowskich bliźnich – solidaryzowania się z nimi. Polskich robotników przedkładali ponad swych żydowskich ojców” – stwierdza Shore. […]
Rysując taki obraz polskiego komunizmu, Marci Shore uderza w stereotyp „żydokomuny”, niedawno u nas dyskutowany. Pokazuje, że „żydokomuna” wyrosła przede wszystkim ze sprzęgnięcia komunistycznej wiary i polskiej edukacji, nie zaś z żydowskiej tożsamości. Że, co więcej, w łonie owej zmistyfikowanej grupy odbywała się solidna patriotyczna edukacja młodszych pokoleń, przyszłych buntowników systemu. […] Ale wprowadzając to dopełnienie „żydokomuny”, Shore w gruncie rzeczy unicestwia sens tego określenia, które wyodrębnia komunistów pochodzenia żydowskiego jako pewną osobliwość historii, grupę spoza polskiego społeczeństwa.
Czytaj cały tekst Marka Beylina w „Gazecie Wyborczej” z 6–7 lipca.
Czytaj fragment książki Marci Shore: Dzieci rewolucji
Zapraszamy na spotkanie z Marci Shore i Agnieszką Holland: Europa Wschodnia jako źrodło cierpień. Niedziela, 7 lipca, godz. 20.00, ul. Foksal 16, II p. Prowadzenie: Sławomir Sierakowski.