Ogromna radość wydawcy, szampan i pochwały od Martina Walsera – tak na Targach Książki we Frankfurcie odebrano wiadomość o Nagrodzie Nobla dla chińskiego pisarza Mo Yana.
Targi Książki we Frankfurcie, kilka minut po pierwszej. Na stoisku niewielkiego szwajcarskiego wydawnictwa Unionsverlag rozlegają się oklaski i okrzyki radości. Unionsverlag jest jednym z niemieckojęzycznych wydawców książek tegorocznego noblisty w dziedzinie literatury Mo Yana – ma ich w swojej ofercie aż cztery (posiada prawa do wydań broszurowych), w tym znaną też w Polsce Krainę wódki. Pracownicy błyskawicznie przestawiają książki laureata, jego zdjęcie ląduje na jednej z frontowych ścianek, pojawia się szampan.
Otoczony przez dziennikarzy założyciel wydawnictwa Lucien Leitess z dumą komentuje: – Unionsverlag jest małym wydawnictwem, ale jego autorzy są wielcy. To już drugi noblista w historii wydawnictwa – pierwszym był w 1988 roku Egipcjanin Nadżib Mahfuz. – Wydajemy kilku autorów, którzy pojawiają się wśród kandydatów do Nagrody Nobla, ale oczywiście werdykt Akademii jest zawsze nieprzewidywalny – mówi Leitess.
Leitess szczególnie poleca powieść Der Überdruss (tytuł oryginalny Shengsi pilao, angiel. Life and Death are Wearing me out), która przedstawia historię Chin od 1940 roku do współczesności. – Mo Yan uderza w bardzo różnorodne tony: w jego książkach są dowcip i bezczelność, burleska i fantastyka, bywają poruszające i tragiczne.
Dziennikarzy najbardziej interesuje polityczny wymiar nagrody. Mo Yan nie cofa się przed przedstawianiem w swoich książkach trudnych momentów chińskiej historii, ale robi to zawsze z punktu widzenia zwykłych ludzi, ich los jest dla niego najważniejszy. Zdaniem wydawcy pisarza werdykt Akademii jest głosem oddanym na literaturę, a próby klasyfikowania go jako krytyka reżimu albo autora państwowego uważa za bezsensowne.
Sam Mo Yan, który był we Frankfurcie w 2009 roku, kiedy Chiny były gościem honorowym Targów, z pewnością nie jest literacką diwą. Według Leitessa pozostał osobą bardzo bezpośrednią i skromną.
Tłumaczenie Mo Yena to wyzwanie, posługuje się bardzo bogatym słownictwem, używa wielu idiomów z klasycznego języka chińskiego. Tłumacz potrzebuje też obszernej wiedzy, żeby rozumieć wszystkie konteksty – opowiada mi z kolei Karin Betz, tłumaczka powieści Die Sandelholzstrafe, wydanej przez Suhrkamp.
Tutejsze media cytują entuzjastyczną reakcję pisarza Martina Walsera na wieść o werdykcie Akademii: „Uważam go za najważniejszego pisarza naszych czasów. Umiejscowiłbym go tuż obok Faulknera. Jego książki są świetne, niezwykle bogate, a przede wszystkim piękne”.