Czy słyszeliście, jak polityk na konferencji prasowej mówi, że "popełniono błędy"?
Czy słyszeliście, jak polityk pod ostrzałem pytań na konferencji prasowej mówi, że „popełniono błędy”? W naszych cynicznych czasach wszyscy wiedzą, że ten zwrot oznacza spychanie odpowiedzialności. Uczciwy, naprawdę odpowiedzialny przywódca powiedziałby: „popełniłem błąd” albo „popełniliśmy błąd”. To wypróbowana metoda manipulacji językiem, stosowana przez winnych dla uniknięcia odpowiedzialności. Użycie formy bezosobowej lub strony biernej jest także jednym z głównych sposobów odwracania uwagi od roli mężczyzn w zjawisku przemocy wobec kobiet. Jeśli przyjrzycie się uważnie, dostrzeżecie, jak bardzo ogólnonarodowa dyskusja na temat przemocy ze względu na płeć, tocząca się w Sieci, w prasie, w telewizji i w codziennych rozmowach, zdominowana jest przez stronę bierną i gramatyczną „bezosobowość”.
Media pieczołowicie, niekiedy wręcz w sposób sensacyjny, donoszą o nieszczęściach i tragediach, które przydarzają się kobietom. Stale krzyczą o tym nagłówki: Młoda modelka zamordowana, Porwano dziewczynkę, Studentka zgwałcona; mówią o tym statystyki: Każdego dnia trzy kobiety zostają zamordowane w wyniku przemocy domowej, Ponad połowa ofiar gwałtu zostaje zgwałcona przed ukończeniem osiemnastu lat; podkreślają to dramatyczne analizy: Miliony dziewcząt i kobiet cierpią z powodu molestowania seksualnego w szkole i miejscu pracy. Problem w tym, że rzadko słyszy się, żeby rola mężczyzn w tych zbrodniach i przestępstwach została jasno określona. To pominięcie nie musi być świadome. Chociaż to prawda, że bijący często używają zabiegów językowych, aby zminimalizować swoją winę: „Wyszła i oberwała”, „Wczoraj wieczorem była w moim domu mała kłótnia”, wielu ludzi bez intencji zaciemnienia prawdy również używa strony biernej lub bezosobowych form.
Dla przykładu, weźmy głośny występ Janet Jackson i Justina Timberlake’a 1 lutego 2004 roku, w przerwie finałowego meczu o superpuchar futbolu amerykańskiego. Ostatnia chwila ich tańca, kiedy Timberlake szarpnął część gorsetu Jackson, odsłaniając jej pierś, znalazła się wśród najczęściej omawianych incydentów w historii popkultury. Do dziś nie jest jasne, czy była to „awaria garderoby”, jak to ujęła Jackson, czy zaplanowany popis. Jedno jest jasne: większość komentarzy i plotek dotyczyła „obnażonego biustu” Jackson, tak jakby sam się obnażył. Wielu komentatorów, a także ludzi rozmawiających nazajutrz w firmowej kuchni, mówiło z przejęciem o „incydencie z Janet Jackson”, pomijając jakiekolwiek odniesienia do Timberlake’a. Wprawdzie nie jest on gwiazdą tej wielkości co Jackson, ale jego gest w tańcu, który spowodował odsłonięcie jej piersi, nie był po prostu artystycznym zamysłem. Media rozpisywały się o tym w tysiącach relacji. W jednej z nich dziennikarka „Minneapolis Star” D.C. Rybak, opisuje, że zaraz po zaśpiewaniu słów „rozbiorę cię przed końcem tej piosenki” Timberlake sięgnął ku gladiatorskiemu gorsetowi Jackson i pociągnął za materiał zakrywający jej prawą pierś. Innymi słowy, „choreografia” zestawiona ze słowami utworzyła rodzaj scenicznej napaści seksualnej na Jackson ze strony Timberlake’a w kulminacyjnym momencie utworu.
Ten aspekt wydarzenia został całkowicie przesłonięty kontrowersją z powodu pokazania odsłoniętej piersi Jackson. Dyskusja medialna skoncentrowała się na pytaniu, czy mamy oto do czynienia z przekroczeniem kolejnej granicy w bezwstydnym podbijaniu seksualnego napięcia w telewizji, jakby najważniejszym problemem w tej sytuacji była „obsceniczność” w najlepszym czasie antenowym. Natomiast niewiele uwagi poświęcono dyskusji o tym, czy właściwe jest przedstawianie napaści seksualnej jako erotycznej gry w kulturze, w której – zgodnie z danymi zgromadzonymi przez Krajowe Centrum Ofiar – co godzinę gwałconych jest 78 kobiet powyżej osiemnastego roku życia.
Strona bierna i eliminowanie sprawcy jako gramatycznego podmiotu skutecznie przesuwają odpowiedzialność za przemoc – oraz za jej zapobieganie − z mężczyzn sprawców na kobiety ofiary. Spójrzmy, jak to działa w języku codziennym. Wszystkie poniższe pytania stosują taki zabieg:
- Ile kobiet zostało zgwałconych na tej uczelni w zeszłym roku?
- Ile dziewcząt w tej szkole jest w związkach przemocowych?
- Ile nastolatek rocznie zachodzi w ciążę?
W każdym z tych przypadków użycie strony biernej lub usunięcie czynnika sprawczego z funkcji podmiotu przesuwa naszą uwagę z mężczyzn i chłopców na kobiety i dziewczęta. Wzmacnia to przekonanie, że przemoc ze względu na płeć jest sprawą kobiet, bowiem przedmiotem rozmowy staje się to, co dzieje się dziewczynkom i kobietom, a nie, kto co robi i dlaczego. Ale zmieńmy teraz podmiot w tych pytaniach:
- Ilu mężczyzn zgwałciło kobiety na tej uczelni w zeszłym roku?
- Ilu chłopców w tej szkole krzywdzi swoje dziewczyny?
- Ilu mężczyzn i chłopców zapłodniło nastolatki w zeszłym roku?
Umieszczenie czynnika sprawczego na miejscu gramatycznego podmiotu zmienia znaczenie całości. Gdyby język stosujący te formy był bardziej powszechny, z pewnością łatwiej przychodziłoby nam uznanie odpowiedzialności mężczyzn za męską przemoc. Język by nas do tego skłonił.
Zgadza się, że te dwa zbiory zdań nie znaczą w stu procentach tego samego. Na przykład zwykle nie ma proporcji jeden do jednego między liczbą gwałcicieli i ofiar zgwałceń.
Specjaliści przypominają, że typowy gwałciciel gwałci wiele ofiar, zatem liczba mężczyzn, którzy gwałcą kobiety, jest o wiele mniejsza niż liczba kobiet, które zostają zgwałcone. Ale jak często słyszymy pytanie: „Ilu mężczyzn zgwałciło kobiety?”. W drugim zdaniu również nie ma proporcji jeden do jednego, po części dlatego, że dziewczęta w szkole mogą być krzywdzone przez inne dziewczęta albo chłopców/mężczyzn, którzy nie są uczniami. W trzecim przypadku jednym z odpowiedników pytania: „Ile dziewcząt zachodzi w ciążę?” jest „Ilu chłopców zapłodniło dziewczęta?”. Jednak większość dziewcząt, które „zachodzą w ciążę”, zapładniana jest przez mężczyzn pełnoletnich. Dziewczynki czternastoletnie znacznie częściej zostają zapłodnione przez mężczyzn dwudziestojednoletnich niż przez swoich męskich rówieśników. Nieodpowiedzialne zachowania mężczyzn, często wymuszających seks, są jedną z podstawowych przyczyn ciąż nastolatek, lecz jak często wspomina się o dorosłych mężczyznach, kiedy mówi się o ciążach nastolatek?
Pisarz Andrew Vachss wskazuje podobną prawidłowość w sposobach używania terminu „dziecięca prostytucja”. W artykule opublikowanym w magazynie „Parade” w czerwcu roku 2005 Vachss zwrócił uwagę, że termin ten implikuje, jakoby małe dzieci „uwodziły” i „chciały” seksu z dorosłymi w zamian za pieniądze. Skłania to do osądzania charakteru dziecka, nie zaś ludzi (w ogromnej większości mężczyzn), którzy manipulują dziećmi i je wykorzystują. Vachss pisze: „Kiedy używamy takich sformułowań, jak «stracić dziewictwo» w odniesieniu do aktów seksualnych dorosłych z dziećmi, zamiast nazywać je «gwałtem», lub kiedy mówimy, że nauczyciele «mają romans» z uczniami/ uczennicami, zamiast że seksualnie ich/je wykorzystują, to korzystają z tego wyłącznie bestie polujące na dzieci”.
Wykład lingwistki Julii Penelope Fałszywe opisy w języku patriarchalnym, wygłoszony na National Women’s Studies Conference w roku 1980, to błyskotliwa i wnikliwa analiza tego, jak strona bierna krzywdzi kobiety. Penelope apeluje do kobiet i ostrzega je, by uważnie używały języka w rozmowach o przemocy, ponieważ obowiązująca konwencja językowa zdejmuje odpowiedzialność ze sprawcy i nie chroni interesów kobiet. Autorka ilustruje to następującym ciągiem zdań:
- John pobił Mary.
- Mary została pobita przez Johna.
- Mary została pobita.
- Mary jest bita.
- Mary jest kobietą bitą.
Pierwsze zdanie to zdanie w stronie czynnej. Drugie zdanie jest parafrazą pierwszego, ale tym razem w stronie biernej. Zmienia się nie tylko struktura zdania, ale także jego znaczenie. Uczniowie na uzupełniających lekcjach pisania często na początku używają wielu zdań w formie biernej. Asekurują się, rozwadniają, krążą dookoła istoty sprawy. Dobry nauczyciel pisania zwykle powie im: „Wyraź, o co ci chodzi. Bądź bezpośredni”. Lecz użycie strony biernej to nie tylko kwestia złego stylu; ma ono także efekt polityczny. W tym przypadku zmienia podmiot zdania z Johna na Mary. Nieprzypadkowo John ląduje na końcu zdania, co oznacza, że wkrótce wypadnie poza nawias naszej świadomości. W trzecim zdaniu Johna już nie ma i chodzi już tylko o Mary. W ostatnim zdaniu tożsamość Mary – Mary jest kobietą bitą – jest kreowana przez nieobecnego Johna.
Ludzie często pytają, dlaczego bite kobiety zostają z mężczyznami, którzy je biją. Każdy ma prawo zadać takie pytanie, choć przypuszczalnie u niektórych ludzi ciekawość kryje w istocie złość na te kobiety. Bowiem jeśli nigdy nie było się bitą kobietą, rzadko ma się pojęcie o złożoności takich związków i sytuacji rodzinnych. Znamienne jednak, że niewiele osób zadaje podobne pytania dotyczące bijących mężczyzn. Dlaczego biją kobiety? Dlaczego tak wielu Amerykanów ucieka się do siły, by kontrolować kobiety, które sami rzekomo kochają? Jak strona czynna może skierować nas w stronę odpowiedzi na te pytania?
Wielu działaczy na rzecz zatrzymania przemocy i naukowców badających temat przemocy domowej uważa, że nieustanne skupianie się na zachowaniu bitych kobiet jest de facto sposobem obwiniania ofiar. Kobiety ofiary przemocy często obarcza się odpowiedzialnością za to, co im zrobiono. Jest to rodzaj wtórnej wiktymizacji, który nie tylko zniechęca kobiety do szukania pomocy czy do prób wyjścia z przemocowych związków, lecz także jeszcze bardziej utrudnia pociągnięcie stosujących przemoc mężczyzn do odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Obwinianie ofiar cieszy się popularnością z wielu powodów. W tym przypadku strona bierna – rozmyślnie bądź nie – odwraca uwagę od mężczyzn, jednocześnie zatrzymując ją na kobietach. To z kolei wzmacnia przekonanie, że „przemoc wobec kobiet” jest wyłącznie sprawą kobiet, co prowadzi nas z powrotem do istoty problemu: centralnej roli mężczyzn, którą dyskurs oficjalny stara się przeoczyć lub uczynić niewidzialną.
Już samo sformułowanie „przemoc wobec kobiet” jest elementem tego dyskursu. Jest tak powszechne i ma na nas taki wpływ, że niewielu ludzi choćby zastanowi się, co z nim jest nie tak. A przecież „przemoc wobec kobiet” jest frazą bezosobową. Nie zawiera czynnika aktywnego. Jest jak powiedzenie „zdarza się”. Nikt tu nie działa, w każdym razie nikt, kogo moglibyśmy zidentyfikować na podstawie dostępnych dowodów. Po prostu coś się nieszczęśliwie zdarza. Jeśli dodać czynnik aktywny – mężczyzn – wyłoni się nowa fraza: „Przemoc mężczyzn wobec kobiet”. Nie przechodzi ona już przez gardło tak łatwo, jest za to znacznie bardziej precyzyjna i uczciwa.
Fragment książki: Jackson Katz, Paradoks macho, przeł. Małgorzata Danicka, Anna Dzierzgowska, Paweł Naumowski, Katarzyna Nowakowska, Ewa Rutkowska, Wydawnictwo Czarna Owca, 2012.