Trzecia rocznica „aktywności” pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy to okazja do narzekania, że robi za mało i źle. Ale czy mamy prawo ją z czegokolwiek rozliczać?
W poniedziałek minęła trzecia rocznica zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta. Kancelaria prezydenta przypomniała, że to także trzecia rocznica „aktywności” pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy.
Kancelaria bardzo sprawnie wybrnęła z tego, co tu w sumie napisać na twitterze. Andrzeja Dudę wskazali wyborcy – możemy więc celebrować rocznicę jego wyboru; potem został zaprzysiężony na prezydenta – wspominamy więc jego zaprzysiężenie. A Agaty Kornhauser-Dudy ani nikt nie wybrał (poza tym, że pan Andrzej na żonę, a ona jego na męża), nie piastuje ona oficjalnego państwowego stanowiska. Piastuje takie, które jest zwyczajowo dla żony prezydenta przygotowane (prezydentki z mężem jeszcze nie mieliśmy, a na prezydenta z mężem na razie nie mamy co liczyć, więc tylko te role póki co znamy).
?? Podsumowanie aktywności Pierwszej Damy Agaty Kornhauser-Dudy w minionych trzech latach.
➡️ https://t.co/Y3cGCIPCjQ pic.twitter.com/WVxHq7TRKL
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) August 6, 2018
A zatem co przez ostatnie trzy lata robiła Agata Kornhauser-Duda? Na stronie prezydent.pl czytamy, że uczestniczyła w 150 indywidualnych wizytach krajowych, 42 zagranicznych, przyjęła 20 delegacji zagranicznych, ale też odbyła 84 spotkania z grupami zwiedzającymi siedzibę głowy państwa. Ponadto udzieliła 88 lekcji języka niemieckiego, wsparła 90 inicjatyw charytatywnych, a 227 objęła honorowym patronatem Pierwszej Damy. Na wielu zdjęciach zamieszczonych na stronie widzimy spotkania Agaty Kornhauser-Dudy z dziećmi i młodzieżą, dużo czasu widać poświęcała na działania związane z bliską jej tematyką edukacyjną. I dużo oficjałkom, które pierwsza dama po prostu musi odbębnić. Taka jest przykra prawda.
Bo też powiedzmy sobie uczciwie – pierwsza dama ma dużo oficjalnych obowiązków, za wypełnianie których jej nie płaci. Funkcji tej nie da się w zasadzie połączyć z pracą, a więc nauczycielka Kornhauser-Duda po tym, jak jej mąż został prezydentem, udziela lekcji niemieckiego już tylko wolontaryjnie.
Oczywiście pierwsza dama (już sama ta nazwa jest straszna) ma do dyspozycji wsparcie biura i jego budżetu, nie ponosi wydatków, które ponosi wiekszość z nas.
czytaj także
Dyskusja o pensji dla pierwszej damy wraca regularnie. Badanie SW Research na zlecenie serwisu rp.pl przeprowadzone w kwietniu tego roku pokazało, że ponad połowa badanych (55 proc.) jest przeciwna pomysłowi przyznania pensji za wykonywanie obowiązków pierwszej damy. 24 proc. było za.
Niestety badaniom takim od razu towarzyszą komentarze, które nie biorą pod uwagę, czy mówimy ogólnie o roli i pracy pierwszej damy (bo jest to realna praca), a tylko kwestie personalne. Cytowana więc przy okazji analizy wyników badania Katarzyna Lubnauer powiedziała: – Jeżeli patrzy się na Agatę Dudę, to pytanie rodzi się dość jasne: za jaką pracę?
Choćby za tę wymienioną wyżej – za te dziesiątki spotkań i wizyt. A dziś to tylko praca nieodpłatna. Jeśli byśmy pierwszej damie zapłacili, to moglibyśmy od niej oczekiwać wykonywania jakichś innych zadań. Dopiero wtedy w zasadzie powinniśmy od niej czegoś oczekiwać. O ile ja znam się na pracy, to zazwyczaj działa to tak, że się podpisuje umowę na wykonanie określonej pracy i jak się człowiek nie wywiązuje, to można podważać tę umowę i ją rozwiązać. Pensja zaś zależy od tego, na co się umówimy i co zrobimy, a nie od tego, że społeczeństwo oceni, czy się Agata Duda ich zdaniem sprawdza w wolontariacie, czy nie, i w związku z tym łaskawie później pierwsza dama pensje dostanie. Lub nie.
– Jestem za tym, by pierwsza dama była wynagradzana, ale też z wynagrodzeniem powinien zostać określony zakres obowiązków – mówiła w marcu tego roku Anna Komorowska. – Ten czas przynajmniej powinien się liczyć jako okres składkowy, do emerytury. I to jest minimum.
Komorowska dodawała: – Społeczeństwo mogłoby wtedy oczekiwać zaangażowania publicznego. Teraz żona każdego z prezydentów wypełnia swoje obowiązki tak, jak jej w duszy gra: z czym się zgadza, z czym się nie zgadza, co lubi, co mniej lubi.
Niech więc nikogo nie dziwi, że Agata Duda spotyka się z osobami z niepełnosprawnością, ale nie tymi, które protestowały w sejmie, a tymi, które sama wybierze ona (lub jej sztab). Zapłaćcie kobiecie, a później dopiero możecie zacząć od niej wymagać wypełniania jakiś obowiązków.
Dwa lata temu była szansa, że procedowany będzie projekt ustawy przewidujący wprowadzenie pensji dla pierwszej damy. Niestety, projekt ten był szerszy, zakładał podwyżki dla m.in. posłów, senatorów, ministrów, prezydenta. Dla pierwszej damy zaplanowano pensję w wysokości 55 procent wynagrodzenia prezydenta. Klub wycofał się jednak z projektu. Jak wiemy później pojawiły się propozycje obniżek uposażenia posłów i senatorów. Dobrze, że na tej fali nie przegłosowano, że pierwsza dama ma dopłacać do bycia żona prezydenta.
Sutowski: Płaćcie więcej posłom i urzędnikom, nie Kościołowi
czytaj także
W marcu tego roku sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP przypomniał, że „status pierwszej damy uniemożliwia wykonywanie pracy zawodowej, a żeby korzystać ze służby zdrowia, muszą być opłacane składki”. Za Agatę Dudę składki opłaca mąż, co padło w tym samym programie. W ten sposób nie tylko wykorzystujemy nieodpłatną pracę żony prezydenta, ale jeszcze doprowadzamy do sytuacji, że jest ona uzależniona ekonomicznie od męża. Brawo my!
czytaj także
Podsumowanie trzylecia aktywności Agaty Kornhauser-Dudy to nie tylko wpis na stronie kancelarii prezydenta, ale też wiele komentarzy w mediach społecznościowych. Komentarzy w duchu przytoczonej wyżej wypowiedzi Katarzyny Lubnauer: że Agata Kornhauser-Duda nic nie robi, robi za mało, robi nie to, co trzeba, wspiera nie tych, co trzeba, nie zabiera głosu w trudnych sprawach. I że generalnie jest rozczarowaniem.
No cóż, chciałabym, żeby Agata Kornhauser-Duda zabrała głos w sprawie praw kobiet, żeby jako nauczycielka skrytykowała beznadziejną reformę systemu szkolnictwa, żeby spotkała się z protestującymi osobami z niepełnosprawnością i ich rodzinami, z lekarzami rezydentami. Czy mi przykro, że nic z tego nie zrobiła? Tak. Czy uważam, że z tego powinno się Agatę Kornhauser-Dudę rozliczyć po trzech latach od zaprzysiężenia na prezydenta jej męża? Nie. Jak długo nie opłacamy jej pracy, jak długo nie opłacamy jej składki ubezpieczeniowej, jak długo nikt się z pierwszymi damami nie umówił na zakres ich obowiązków i stosowne za to wynagrodzenie, tak długo niestety mogę swoje osobiste żale wylewać w kącie, ale oficjalnie nie bardzo mam na jakiej podstawie oczekiwać czegokolwiek od Agaty Dudy.