Kraj

„Twój las jest bezpieczny” zapewniają leśnicy. Wilczyce im nie wierzą

„Lasy Państwowe konsekwentnie wykonują plan zniszczenia lasów” mówią Wilczyce, które nieprzerwanie od stycznia ubiegłego roku protestują w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W tej chwili są usuwane z obozowiska.

„Leśniku! Zdejmij mundur, przeproś Matkę Naturę” – takie hasło towarzyszyło początkom bieszczadzkiej blokady leśnej zainicjowanej przez kolektyw Wilczyce. To kategoryczne stwierdzenie nie jest odosobnione, a wpisuje się w rosnącą krytykę Lasów Państwowych. Broniąc się, instytucja sięga po różne środki: łagodzi swój wizerunek, gdy uzna to za stosowne, jednocześnie dążąc do zwycięstwa za wszelką cenę tam, gdzie korzystna może być demonstracja siły. Las wraz z jego mieszkańcami pozostaje w tej rozgrywce rekwizytem.

Wycinka w Nadleśnictwie Stuposiany. Fot. Jakub Szafrański

Lasy na cenzurowanym

Raport Lasy poza kontrolą opublikowany przez stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot demaskuje przewinienia Lasów Państwowych: mówi o masowej skali wycinek (która w ciągu ostatnich 30 lat wzrosła dwukrotnie, do 49 mln w roku 2019), pozyskaniu drewna bez zatwierdzenia Planu Urządzania Lasu (dokumentu określającego maksymalny poziom wycinek na danym terenie – stwierdzono, że pozyskano w ten sposób co najmniej 2 mln m3 drewna) czy przed wydaniem opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (100 000 m3 drewna).

Raport alarmuje o niewłaściwym stanie obszarów Natura 2000 i niedopełnieniu obowiązku ochrony gatunków. Tyle o liczbach i naruszeniach prawnych.

Wycinki widać też gołym okiem. Od publikacji mapy Zanim wytną Twój las przygotowanej przez stowarzyszenie Lasy i Obywatelki rośnie liczba grup obywatelskich rozpoznających problem we własnej okolicy i podejmujących się walki z dewastacją leśnego krajobrazu.

Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem zlokalizowane w pobliżu obozu Wilczyc. Fot. Jakub Szafrański

Sam raport pracowni został skwitowany krótkim oświadczeniem na stronie LP, w którym Pracownię oskarża się o brak kompetencji. Siła ruchów społecznych, działających lokalnie i sieciujących się jednocześnie, wymaga jednak większej ostrożności, o czym Lasy doskonale wiedzą. Pod naciskiem i nie zawsze chętnie, prowadzą jednak rozmowy, zapraszają na (obowiązkowe wszakże) konsultacje, wreszcie – deklarują stworzenie nowej kategorii lasów, które mają zostać objęte szczególną ochroną. I choć proponowana forma nie jest satysfakcjonująca, a motywacje mogą budzić wątpliwości, podejmowanie takich ruchów jest wyrazem świadomości, że reputacja instytucji została nadszarpnięta.

By ją odbudować, skupia się na tych lasach, które widać najlepiej – podmiejskich, rekreacyjnych. To tam proponują ograniczenie prac gospodarczych i skupienie w zamian na infrastrukturze turystycznej. To potrzebne, takie lasy spełniają ważne funkcje i niewątpliwie należy o nie dbać. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ochronę zapewnia im jednak przede wszystkim lokalizacja: to tereny rekreacyjne, których zniknięcie nie ujdzie uwadze użytkowników.

Wycinka w bezpośrednim sąsiedztwie obozu Wilczyc. Fot. Jakub Szafrański

Krytykując różne przedsięwzięcia Lasów Państwowych, jednego nie można im odmówić: do promowania własnej narracji o lesie podchodzą poważnie. Centrum Informacyjne Lasów Państwowych, organ odpowiedzialny za wizerunek LP, nie szczędzi środków, by „krzewić wiedzę leśną”. Publikuje broszury i czasopisma, prowadzi podcast i kanał na YouTube, dba o obecność leśników w mediach. Działa z rozmachem – Wielki test o lesie, teleturniej zrealizowany przez TVP, kosztował, jak donosi Wyborcza, ponad 500 złotych. Anna Popek z Przemysławem Babiarzem bardziej piłujący drewno i wystudiowane leśne wspomnienia zaproszonych gwiazd to jednak za mało, by ukryć fakt, że król jest nagi. Lasy Państwowe, które chętnie opowiadają o sobie jako o opiekunach czy wręcz lekarzach lasu, w rzeczywistości funkcjonują jako firma drzewna.

Dla lasu, dla ludzi?

„Odpocznij. Odetnij się od codziennego wiru, wyczerpującej pracy, korków na ulicach i natrętnych powiadomień w smartfonie. Szum miasta najlepiej zamień na szum liści. Las to najlepszy pomysł na relaks i wytchnienie po męczącym tygodniu pełnym obowiązków.” To fragment broszury towarzyszącej kampanii Dla lasu, dla ludzi, która prowadzi czytelnika przez różne sposoby korzystania z zasobów leśnych. Publikacja opisuje sztandarową dla narracji LP koncepcję lasów łączących w sobie trzy funkcje: przyrodniczą, społeczną i gospodarczą. Opisuje tereny leśne jako przestrzeń wypoczynku, źródło leczniczego pożywienia i materiału budulcowego, a także miejsce pracy. Wszystko dzięki Lasom Państwowym, które chronią, dbają i udostępniają. „Leśne biwaki – czytamy – są możliwe dzięki prowadzonemu przez Lasy Państwowe programowi Zanocuj w lesie. W tej obfitości dobrodziejstw o los drzew nie musimy się martwić. Twój las jest bezpieczny” – zapewniają leśnicy.

Przeproś Matkę Naturę

Wróćmy do Wilczyc, które nie dały wiary tym obietnicom. „Tak samo, jak nie zgadzamy się na przemoc ludzi wobec ludzi usankcjonowaną przez istnienie policji, która oficjalnie działa dla naszego bezpieczeństwa, tak sprzeciwiamy się obecnemu sposobowi funkcjonowania Lasów Państwowych i nie ufamy zapewnieniom, że ich rolą jest ochrona lasów.” Tak uzasadniają nawoływanie do „zdjęcia munduru”.

Ich blokada, trwająca nieprzerwanie od 3 stycznia 2021 roku, znajduje się w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, na terenie nadleśnictwa Stuposiany, w wydzieleniu 219a. Rośnie tam ponad stuletni las zamieszkiwany przez gatunki chronione, m.in. puszczyka uralskiego i dzięcioła białogrzbietego. Jako cenny ekosystem jest obszarem Natura 2000 a fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze proponuje umieścić go w granicach rezerwatu.

Kiedy ostatni raz spaliście w tipi przy minus 20, żeby ratować przyrodę?

Tymczasem plany nadleśnictwa są zgoła inne – przewidują tam, podobnie jak w sąsiadujących wydzieleniach, wycinkę na skalę niespotykaną dotąd w tym miejscu. Dlatego, gdy inne metody – petycje, rozmowy i demonstracje okazały się nieskuteczne, aktywistki zdecydowały się zagrodzić drogę dojazdową i swoją obecnością uniemożliwić prowadzenie prac. Tak powstała Nora – leśna okupacja, która przez ostatnie dziewiętnaście miesięcy była przestrzenią walki i codzienności. Aktywistki stworzyły w niej infrastrukturę pozwalającą na całoroczne zamieszkanie w lesie, w której chcą pozostać tak długo aż nie zostaną zrealizowane postulaty zagwarantowania tam trwałej ochrony. Na swoim FB piszą:

„Lasy, zwłaszcza te stare, o naturalnym charakterze, pełnią kluczową rolę w ochronie klimatu. Jeśli dalej będą masowo wycinane, gleba miażdżona ciężkim sprzętem, a głębokimi koleinami dróg zrywkowych nadal spływać będzie morze błota do górskich potoków, to nie mamy żadnych szans w walce z suszą w kraju, powodziami, o katastrofie klimatycznej nie wspominając. Tymczasem Lasy Państwowe konsekwentnie wykonują plan zniszczenia lasów na obszarach, które mogłyby zostać włączone do parków narodowych lub na których projektowane są rezerwaty, tak, aby umniejszyć ich przyrodniczą wartość, by nie było już podstaw by je objąć ochroną.
Jako Wilczyce nie uznajemy władzy Lasów Państwowych nad lasem.
Lasy są pełne wolnych istot, które będą stawiać opór.
Leśna rewolucja dzieje się TERAZ!”

Brama do obozowiska Wilczyc. Fot. Jakub Szafrański

Postulaty Wilczyc wykraczają poza ochronę konkretnych miejsc. Z takimi wyzwaniami Lasy Państwowe mierzą się na co dzień. Tu jest więcej: aktywistki kwestionują władzę leśników i ich kompetencje do zarządzania lasem. Uprawomocniają perspektywę istot nie-ludzkich – dotąd traktowanych przedmiotowo i zamiast negocjować ustępstwa w sprawie kolejnych fragmentów lasu na zasadach wyznaczonych przez leśników, ogłaszają rewolucję. Ich stanowisko jest niebezpieczne dla instytucji, która opiera swoją władzę na hierarchii (zarówno we własnych strukturach jak i w stosunku do istot mieszkających w lesie) i niekwestionowanej ekspertyzie.

Próby zdyskredytowania członkiń kolektywu miały miejsce od samego początku. Zarówno bardziej lub mniej anonimowe komentarze internetowe jak i oficjalne wypowiedzi traktowały protest z pobłażaniem. To „Julki z syndromem Bambi”, nie wiedzą o czym mówią, zaraz znudzą się i wrócą do domu. Osoby jednak zostały w lesie. Przetrwały zimę – pierwszą i kolejną. Organizowały warsztaty, uczyły wspinać na drzewa i rozpoznawać rośliny. I uparcie trwały na miejscu.

Wspólny posiłek w obozie Wilczyc. Fot. Jakub Szafrański

Wtem, mimo wcześniejszych bezskutecznych poszukiwań, w Norze rzekomo znalezione zostają podejrzane substancje. To wydarzenia ostatnich dni. Dzieje się to w wygodnym dla służb momencie, po zakończeniu wydarzenia o licznej frekwencji, a konsekwencje następują szybko. Niezweryfikowane posądzenie o posiadanie narkotyków prowadzi do zatrzymania wszystkich protestujących. Służby zachowują się brutalnie, niszczą konstrukcje.

Wilczyce zaprzeczają oskarżeniom. „Jesteśmy tutaj, żeby obronić cenny przyrodniczo las przed niszczącą, rabunkową gospodarką leśną, a nie w celach imprezowo – rekreacyjnych” deklarują i przytaczają regulamin mówiący o niestosowaniu alkoholu i narkotyków. Podkreślają, że wielokrotnie podlegały zastraszeniom i podobnie traktują obecną prowokację. Mobilizują środowisko aktywistyczne. Ze wsparciem prawnym zostaną pewnie oczyszczone z zarzutów. A co z lasem?

Las zagrożony wycinką na terenie Nadleśnictwa Stuposiany. Fot. Jakub Szafrański

Pozbywając się Wilczyc Lasy Państwowe próbują usunąć zagrożenie wizerunkowe, jakie niesie z sobą stała obecność grupy podważającej ich autorytet. Ustępowanie pola (realne lub pozorne) w innych lasach nie jest tak groźne. Połączenie tych działań ma, jak mniemam, budować obraz instytucji, która ma niezaprzeczalną władzę, jednak godzi się współpracować wtedy, gdy widzi w tym cel.

Raz jeszcze – a co z lasem? Z 219a dochodzą dźwięki pił – piszą aktywistki. Tną pewnie konstrukcje, to jednak może się szybko zmienić. Teraz, gdy blokada została naruszona, monitorowanie prac leśnych jest kluczowe. Aktywistki z Nory nie poddają się i apelują o przyjazd. We wtorek rano opublikowały dramatyczną relację i apel. „Grożono nam dzisiaj bronią, uderzano w twarz, brutalnie skuwano kajdankami. Mimo to walka o wydzielenie 219a trwa. Wciąż jesteśmy, trwamy w bezruchu jak puszcza i wciąż potrzebujemy Waszego wsparcia.”

**

Krystyna Lewińska – antropolożka, aktywistka, edukatorka. Obserwuje ruchy społeczne jako badaczka i sama w nich działa. Jako trenerka zajmuje się edukacją globalną i antydyskryminacyjną.

*

Materiał powstał dzięki wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij