Jeśli tendencja się utrzyma i frekwencje wyborcze będą rosnąć z wyborów na wybory, albo przynajmniej będą oscylować wokół 70 proc., to chyba trzeba lepiej przygotować system na tylu głosujących rodaków.
Kiedy podczas wieczoru wyborczego Krytyki Politycznej podaliśmy o 21.00 wyniki exit poll, sala zaczęła skandować „Jebać PiS”. Informacja o tym, że choć Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, to jednak opozycja ma większość, najzwyczajniej w świecie ucieszyła naszą bańkę.
Dla porządku podam, że na tę chwilę wiemy z late poll, że PiS dostał 36,6 proc. głosów, KO 31 proc., Trzecia Droga 13,5 proc., Lewica 8,6 proc., a Konfederacja 6,4 proc.
Wieczorem wyborcy i zwolennicy opozycji cieszyli się, ale szybko też zadawali sobie pytania – co dalej? Czy PiS odda władzę? Czy nie wykręcą jakiegoś numeru? Poranek zaczął przynosić kolejne pytania. Jedno wydaje mi się szczególnie ważne.
Czy kolejki do komisji muszą być takie długie?
Miłe panie, drogie koleżanki, szanowne osoby: wybierzmy się!
czytaj także
Frekwencja wyborcza była wczoraj rekordowa. W południe w poniedziałek, przy danych, jakie spłynęły z ponad połowy obwodowych komisji wyborczych, wyniosła 72,98 proc. To historyczny rekord.
Wczoraj w mediach do późnych godzin nocnych obserwowaliśmy doniesienia z komisji wyborczych, gdzie ludzie stali w kolejkach godzinę, dwie, kilka. Lajki i serduszka leciały pod doniesieniami, że ktoś przywiózł pizzę dla kolejkowiczów, a ktoś inny koc i ciepłą herbatę.
Przewodnicząca komisji wyborczej na Woli, gdzie głosowanie zakończyło się o północy, mówiła w TVN24 łamiącym się głosem „Bardzo wam dziękuję, rodacy”.
Jeśli tendencja się utrzyma i frekwencje wyborcze będą rosnąć z wyborów na wybory, albo przynajmniej będą oscylować wokół 70 proc., to chyba trzeba lepiej przygotować system na tylu głosujących rodaków.
To bardzo wzruszające, że tak dzielnie staliśmy w kolejce, ale przecież wiemy, że nie każdy może tyle wystać. Ciekawe, ile osób te kolejki zniechęciły. No i najciekawsze, jeśli była taka grupa – to na kogo by zagłosowała? Wczoraj wieczorem żartowaliśmy (podkreślam: żartowaliśmy), że to pewnie wyborcy Konfederacji, którzy przyszli do komisji wyborczych, a tam się okazało, że nikt nie leje piwa, nie rozrzuca banknotów, trzeba marznąć, stojąc w długaśnej kolejce.
Żarty żartami, ale w przyszłym roku odbędą się wybory samorządowe i te do europarlamentu. Te drugie nie cieszą się taką popularnością jak pozostałe, ale tak czy siak, warto poważnie porozmawiać o tym, że system nie jest gotowy na tyle głosujących. A powinien.