Ktoś, kto nie podniósł szlabanu przed karetką na autostradę, został właśnie zwolniony. Ten, kto zezwolił na użytkowanie bramek niezapewniających wolnej drogi pojazdom ratowniczym, nie zostanie nawet ujawniony.
W nocy z soboty na niedzielę prowadzący ambulans ratownicy wyłamali barierę nowo otwartego punktu poboru opłat na autostradzie, ponieważ nie było tego, kto miał ich przepuścić, a wieźli chorego do szpitala. Ten ktoś na pewno zostanie odnaleziony oraz przykładnie ukarany, czym puszyć będą się władze, chwalone przez usłużne media. Poddano, owszem, ostrożnej krytyce dopuszczenie do użytku takich bramek, które nie zapewniały wolnej drogi pojazdom ratowniczym, jest jednak pewne, że ten, kto zezwolił na ich użytkowanie, nie zostanie nawet ujawniony, nie mówiąc już o ukaraniu. A przecież dokonano skrytego co prawda, lecz oczywistego przestępstwa, jakim jest świadome narażanie zdrowia i życia ludzkiego. Tu jednak chodzi o interesy wielkiej korporacji, a nie maluczkiego operatora z jednej budki. Pieniądze z ludzi należy zdzierać bezzwłocznie, ich zdrowie może poczekać.
Chociaż mnie to boli, to wcale nie dziwi. Jakiś czas temu już napisałem, że podejmuję się dowieść na dowolnym przykładzie, iż dominują u nas zawsze interesy wielkich korporacji, a potrzeby ludzkie są najwyżej ich cieniem. Skoro jesteśmy przy autostradach, warto zauważyć, że stawiana przy tej okazji za wzór spółka Autostrada Wielkopolska (bo tam jednak karetki przejeżdżają – jakiej trzeba degradacji mentalnej, aby się tym szczycić?) wykorzystuje od lat system poboru opłat, którego celowość tylko pozornie jest absurdalna. Mianowicie bramki poboru gęsto tam postawiono (bywa, że co trzydzieści kilometrów) na autostradowej magistrali, a nie na wjazdach i zjazdach. Kradną one każdemu jadącemu, czyli zwykłemu człowiekowi, prawie tyle samo czasu, ile oszczędza mu jazda autostradą.
Można pytać samego siebie nieskończenie, po co budować tak kosztowne drogi, żeby zabierać ludziom czas, ale nie natrafi się na odpowiedź, dopóki nie pojmie się tego, co najprostsze: nie chodzi o twój czas, lecz o zysk korporacji. Gdyby bramki poboru postawiono na wjazdach i zjazdach (jak jest zwykle w drugim świecie, bo w pierwszym drogi są bezpłatne) musiałoby ich być o wiele więcej, a więc i koszta inwestora byłyby odpowiednio wyższe. Postawiono je więc tak, żeby korporacjom pobór ułatwić, a szaraczkom jazdę utrudnić.
To nieprawda, że te autostrady i ich właściciele czymkolwiek różnią się od siebie – chodzi im o to, aby pieniądze zdzierać bezwzględnie, czas ludzi i ich zdrowie się nie liczą. Ta neokolonialna ideologia stosowana jest tak czytelna jak linie na dłoni, ale publicznie została solidarnie zatajona.
PS. Dzisiaj minister Nowak zwolnił „winnego” operatora. Na zdjęciach ma minę stanowczą i triumfalną.
prof. Andrzej Mencwel – kulturoznawca, historyk idei, twórca Instytutu Kultury Polskiej UW, wybitny znawca twórczości Stanisława Brzozowskiego, autor m.in. książek „Stanisław Brzozowski – kształtowanie mysli krytycznej”, „Przedwiośnie czy potop”, „Wyobraźnia antropologiczna”.