Kraj

Stawiszyński: Ironiczna ewangelia ks. Stryczka

„Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego”. No, chyba że jest polskim przedsiębiorcą i do królestwa wprowadzi go duszpasterz biznesu.

Ksiądz Jacek Stryczek, niestrudzony apostoł kapitalizmu, po raz kolejny daje wyraz swojej głębokiej wierze w dobrodziejstwa wolnego rynku – tak niesłusznie w gruntownie socjalistycznej Polsce uciemiężonego. W liście opublikowanym na łamach Pulsu Biznesu – liście ironicznym i zgryźliwym, z pomocą satyrycznego narzędzia zwracającym jednak uwagę na kwestie rudymentarne – nawołuje przedsiębiorców do rozwiązania swoich prosperujących firm i „oddania się pod opiekę państwa”. Wszystko to – rzecz jasna – dlatego, że, zdaniem ks. Stryczka, żadna inna grupa społeczna nie cierpi w Polsce takiego wykluczenia, prześladowania i stygmatyzacji, jak właśnie nękani zewsząd i od czci oraz wiary okrutnie odsądzani biznesmeni.

Pochylając się z troską nad ich marnym losem, ks. Stryczek pisze także – idiomem wciąż nacechowanym specyficzną kapłańską ironią – słowa na przykład takie: „(…) wszyscy powinni sobie radzić w życiu, a pomagać należy tylko tym, którzy przejściowo nie domagają”.

No cóż, jakże się można nie zgodzić z tak banalną konstatacją? Oczywiście, że wszyscy powinni sobie radzić i oczywiście, że powinno się pomagać tym, którzy niedomagają.

Niejakie wątpliwości budzi jedynie słówko „przejściowo”. No bo jeśli niedomagają nieprzejściowo – to co wtedy? Niedomagającym nieprzejściowo pomagać nie należy? Tak by wynikało z wywodu ks. Stryczka, a nie ma podstaw sądzić, że ironia w tym przypadku zawiesza prawa logiki.

Niewiele myśląc, postanowiłem zerknąć do tekstów dla tradycji i instytucji reprezentowanej przez ks. Stryczka źródłowych i zasadniczych, żeby sprawdzić na ile to, co ksiądz w swoim manifeście pisze, koreluje ze słowami Jezusa z Nazaretu. Weźmy taki cytat:

„Bo byłem głodny a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę powiadam Wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. (Mt 25: 35-40)

Jako żywo nie ma tu słowa o przejściowości pragnienia, nagości czy samotności. Oczywiście, można by argumentować, że z chwilą napojenia, przyodziania czy odwiedzin, stany te zanikły, a zatem przejściowe jednak były. Ale nie da się już tego samego powiedzieć o chorobie, a przynajmniej żadnych tutaj uszczegółowień – że na przykład choroba nie może być śmiertelna, albo czas jej trwania nie może przekraczać, dajmy na to, dwóch tygodni – ewangelista nie proponuje. Również co do kary więzienia takich obostrzeń w tekście nie napotykamy, słowem, zalecenie obowiązuje także w przypadku odbywania kary dożywocia, zdecydowanie, jak się chyba zgodzimy, nieprzejściowej.

Podobnie rzecz się przedstawia w innych miejscach Pisma Świętego. Oto kilka wypisów.

„Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mt 19: 21)

„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną” (Mt 6: 19)

„Lecz jeśli kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (Mt 5:3-42)

„Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia” (Ł 12: 15)

„Zaprawdę powiadam wam: bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. (Mt 19: 23-24)

„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże (..) Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą ”. (Ł 6:20, 24)

I znowu ani słowa o przejściowości tych wszystkich kłopotów czy ubóstwa tutaj zupełnie nie znajdujemy. Wręcz przeciwnie – można by odnieść dziwne wrażenie, że jeśli w ogóle o jakiejkolwiek przejściowości Jezus napomyka, to czyni to w odniesieniu do… bogactwa właśnie, nie zaś biedy. Bogactwo jest więc raczej w oczach Jezusa przejściowe – i dlatego zaleca, żeby się do niego zanadto nie przywiązywać.

W ogóle, rzec by można, nieszczególną przychylnością darzy cieśla z Nazaretu tych wszystkich, którzy zabiegają o dobrobyt w świecie doczesnym (a więc – mówiąc wprost – istotowo przejściowym). Jeśli natomiast cokolwiek im radzi, to żeby ze swych bogactw czym prędzej zrezygnowali, a nie koncentrowali się na ich pomnażaniu, przywieść ich to bowiem może wyłącznie do wiecznej – nieprzejściowej zatem – zguby. Szczególnym zaś upodobaniem obdarza tych, którzy bogactw nie gromadzą, przeciwnie – cierpią rozmaite niedogodności i niedomagania. O wyłącznie przejściowym jednak charakterze owych niedomagań Jezus konsekwentnie się nie wypowiada.

Przyznam, że list księdza Stryczka wprawił mnie w niejaką konfuzję. Z jednej bowiem strony ksiądz Stryczek niby zachęca przedsiębiorców, żeby się swoich dóbr doczesnych (przejściowych) pozbyli – więc teoretycznie zaleca to samo, co Jezus – ale z drugiej strony czyni to w sposób wyraźnie ironiczny.

Dwie tylko interpretacje takiej sprzeczności między słowami księdza Stryczka a słowami Jezusa przychodzą mi do głowy.

Albo ksiądz Stryczek głosi nauki zupełnie naukom Jezusa przeciwstawne, albo też Jezus swoje nauki głosił, tak jak ksiądz Stryczek, ironicznie.

Byłoby to wszakże sporą rewelacją, gdyby się nagle okazało, że z tą ewangelią to jest wszystko w sumie ironia i przymrużanie powieki.

Ale cóż, ja człowiek małej wiary jestem i na takich niuansach się nie wyznaję.

 

**Dziennik Opinii nr 176/2015 (960)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Stawiszyński
Tomasz Stawiszyński
Eseista, publicysta
Absolwent Instytutu Filozofii UW, eseista, publicysta. W latach 2006–2010 prowadził w TVP Kultura „Studio Alternatywne” i współprowadził „Czytelnię”. Był m.in. redaktorem działu kultura w „Dzienniku”, szefem działu krajowego i działu publicystyki w „Newsweeku" oraz członkiem redakcji Kwartalnika „Przekrój”. W latach 2013-2015 członek redakcji KrytykaPolityczna.pl. Autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii” (2013) oraz oraz „Co robić przed końcem świata” (2021). Obecnie na antenie Radia TOK FM prowadzi audycje „Godzina Filozofów”, „Kwadrans Filozofa” i – razem z Cvetą Dimitrovą – „Nasze wewnętrzne konflikty”. Twórca podcastu „Skądinąd”. Z jego tekstami i audycjami można zapoznać się na stronie internetowej stawiszynski.org
Zamknij