Nie upieram się przy żadnym rozwiązaniu, moim obowiązkiem jest zapewnić koszerne mięso Żydom.
Piotr Pacewicz: Jakie właściwie są postulaty gminy żydowskiej w całym tym sporze: rytualny ubój na własne potrzeby czy także na eksport?
Michael Schudrich, naczelny rabin Polski: Trzeba najpierw powiedzieć, że polskie państwo ma moralny obowiązek zapewnienia praw i okazania szacunku każdej uznanej religii, także żydowskiej. A moim moralnym obowiązkiem jako rabina jest dbanie o religię żydowską nie tylko w Polsce, ale całym świecie. Bo czy pobożny Żyd mieszka w Warszawie, czy w Londynie, musi jeść koszernie, a więc – jeśli je mięso, to z koszernego uboju. To nie jest kaprys ani przyjemność, to fundamentalny punkt żydowskiej religii. Więc dlatego, jako rabin, chcę być pomocny pobożnym Żydom na całym świecie. Zresztą żyjemy dziś – jak się mówi po polsku – w globalnej wiosce, a właściwie w globalnym mieście. Trzeba dbać o wszystkich mieszkańcach tego miasta.
Czyli postuluje pan, by utrzymać ten stan, że polskie rzeźnie dokonują certyfikowanego uboju rytualnego i eksportują mięso?
Mówiłem na poziomie filozoficznym, religijnym. Reszta jest do dyskusji, to kwestia polskiego prawa, nie upieram się przy żadnym rozwiązaniu. Na pewno moim obowiązkiem jest zapewnić koszerne mięso pobożnym Żydom w Polsce.
Jaka jest skala tych potrzeb polskich Żydów?
W czwartkowej „Gazecie Wyborczej” pojawiła się opinia, że ortodoksyjnych rodzin żydowskich jest u nas dwadzieścia [tak mówił Seweryn Aszkenazy ze Związku Postępowych Gmin Żydowskich i Beit Warszawa]. Ja nie wiem, ile ich jest, na pewno więcej niż dwadzieścia, i co roku przybywa. Ale to nie ma znaczenia, chodzi o prawa człowieka do praktykowania swej religii.
Prof. Ewa Łętowska w wywiadzie dla Dziennika Opinii sugerowała, że gmina żydowska czerpie zyski z certyfikowania mięsa z rytualnego uboju i stąd ten sprzeciw wobec ograniczania produkcji na eksport.
Jako naczelny rabin muszę potwierdzić, czy rzeźnia przestrzega standardów koszerności. Ale oświadczam, że robię to nieodpłatnie. Jedyny zysk materialny gminy jest taki, że rzeźnie czasem dają nam za darmo mięso, w zeszłym roku dostaliśmy może tonę. Poza tym jest też zysk duchowy, o którym mówiłem wcześniej: pomaganie pobożnym Żydom na całym świecie.
Obrońcy praw zwierząt chcą całkowitego zakazu uboju rytualnego, by oszczędzić zwierzętom cierpień.
Ja to rozumiem. W ramach studiów rabinackich uczyłem się, jak wygląda ubój według religii żydowskiej.
Napatrzyłem się na cierpienia zwierząt. Postanowiłem wtedy, że nie będę jadł mięsa, zostałem wegetarianinem.
Nikomu tego nie narzucam, mówię w swoim imieniu, że to jest najlepszy sposób zadbania o los zwierząt, a nie licytowanie się, jaki sposób zabijania jest najlepszy.
Jak pan tłumaczy ostre reakcje żydowskie na odrzucenie ustawy dopuszczającej ubój rytualny? Padają zarzuty o polski antysemityzm.
Polsko-żydowska historia wciąż jest obecna w naszych sercach i umysłach. Żydzi przeżyli na tych ziemiach w ostatnich dwustu latach straszne rzeczy, to tutaj Niemcy dokonali Holocaustu. Był też polski antysemityzm przed II wojną, w czasie II wojny, także po wojnie. Dziś nie ma instytucjonalnego antysemityzmu, ale nie można się dziwić tej naszej wrażliwości, łatwo rodzą się skojarzenia. A z drugiej strony Polska to dla Żydów wyjątkowy kraj, przez całe wieki tutaj żyło najwięcej Żydów; Polin po hebrajsku (a także w jidysz) znaczy „tutaj spocznij” czy „mieszkaj”. Jesteśmy wyjątkowo związani z Polską, a miłość jest wymagająca, dlatego – jak się mówi po polsku – łatwo nam złamać serce. Oczywiście są tacy Żydzi, którzy Polaków nie lubią, tak jak są wciąż Polacy, którzy nie lubią Żydów. Ja walczę z jednymi i drugimi, stawiam na miłość i życzliwość.
Politycy i publicyści oskarżają środowiska żydowskie o antypolonizm, a ubój rytualny widzą jako okrutny zabobon.
Trzeba popatrzeć spokojnie, zrozumieć inną religię. Zapytam polskich katolików, jakie mięso jadł Jezus Chrystus? Z pewnością koszerne.