Podczas pamiętnego głosowania 16 grudnia Sejm zdecydował nie tylko o budżecie, ale też znowelizował ustawę o ochronie przyrody. Teraz trudniej będzie ją chronić.
Przyjęta w pośpiechu i bez jakichkolwiek konsultacji społecznych znowelizowana ustawa o ochronie przyrody autorstwa Jana Szyszki funkcjonuje od 1 stycznia. Błyskawicznie trafiła pod głosowanie i została przyjęta przez Sejm wieczorem, 16 grudnia, podczas kontrowersyjnego posiedzenia Sejmu w sali kolumnowej. Zgodnie z dokumentem wycinka drzew na prywatnej posesji jest możliwa bez zezwolenia pod warunkiem, że ich usunięcie nie będzie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Każdy będzie mógł wyciąć kilkudziesięcioletnie drzewo bez informowania odpowiednich organów. Przeciwne pomysłom ministerstwa były organizacje zajmujące się ochroną środowiska, a także Kongres Ruchów Miejskich. Dotychczas kary za nielegalną wycinkę sięgały kilkunastu tysięcy zł. Teraz nie mogą przekroczyć 500 zł za drzewo i 200 za krzew.
Zdaniem Greenpeace Polska nowe przepisy mogą naruszać prawo UE. „Dotychczas leśnicy musieli – na terenach objętych ochroną – ubiegać się o wydawanie przez Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska – zezwoleń związanych z gatunkami chronionymi. W praktyce oznacza to, że gatunki chronione i zagrożone wyginięciem będą pozbawione ochrony”.
Natalia Sawka: Smog, ocieplanie klimatu, konflikt wokół Puszczy Białowieskiej i stopniowy spadek zieleni w miastach – chyba nie można sobie wyobrazić gorszego momentu na zmianę przepisów ochrony przyrody. Z kolei minister środowiska Jan Szyszko zdaje się nie lubić polskiej przyrody i twierdzi, że „obawy o masowe usuwanie drzew są nieuzasadnione”. Nowe regulacje obowiązują już miesiąc. Co nas czeka?
Paulina Piechna-Więckiewicz: Ustawa przygotowana przez partię rządzącą pozbawia w znacznym stopniu drzewa ochrony przed wycinką – nawet te objęte ochroną konserwatorską. Drzewa będą wycinane poza jakąkolwiek kontrolą i wiedzą. Dotychczas konieczność uzyskiwania zezwoleń i poniesienia wysokich kosztów na wycinkę zniechęcała wielu do tego działania.
Władze samorządowe mają teraz związane ręce?
Tak. To poważne zagrożenie dla drzew w miastach i może skutkować utratą wielu cennych dla lokalnego środowiska okazów. Warszawskie powietrze będzie jeszcze bardziej zanieczyszczone, a to źle wpłynie na zdrowie mieszkańców. Zieleń pozwala łagodzić fale upałów oraz skutki powodzi. Kiedy rozmawiam z turystami, opowiadają, że najbardziej podoba im się zieleń naszego miasta, wielość parków i skwerów w centrum. To rzeczywiście jest coś, czym możemy się pochwalić.
Z powodu nowych regulacji właściciele działek mogą teraz wycinać drzewa bez ograniczeń. A niskie kary za nielegalną wycinkę (nie mogą przekroczyć 500 zł) dają pole do nadużyć.
Dotychczas musieli oni prosić odpowiednie organy o pozwolenie. Teraz będzie chaos i samowolka. Nowe przepisy spowodują mniejsze wpływy do budżetu miasta z powodu wyłączenia opłat za wycięcie drzew. Kontrola samorządów jest teraz minimalna. Tak naprawdę inwestor może robić, co chce, tyle jest otwartych furtek i kruczków prawnych, dzięki którym można osiągnąć efekt, czyli przestrzeń bez „kłopotliwych” drzew i krzewów.
Brak ograniczeń dla właścicieli jest jednak sprzeczny z Konstytucją – art. 31 ust. 3 mówi, że ograniczanie prawa własności jest dopuszczalne, gdy wymaga tego np. ochrona środowiska.
Ustawę można zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak bardzo bym się zdziwiła, gdyby obecny skład orzekał w sposób bezstronny i wydał wyrok nakazujący zmianę regulacji.
czytaj także
Postanowiłaś więc na szczeblu warszawskim zgłosić przygotowany przez Zielonych projekt uchwały w sprawie ochrony drzew.
Chciałam wesprzeć ich działania. Napisał do mnie Mateusz Urban z warszawskich Zielonych, uznałam, że rada miasta powinna wyrazić swoje stanowisko wobec barbarzyńskiej ustawy ministra Szyszki. To groteskowe, że ten pan, który robi wszystko, żeby niszczyć polską przyrodę, jest ministrem środowiska. Mam dwie córeczki, myślę, w jakim świecie, w jakim mieście przyjdzie im żyć, czy betonowa przestrzeń poprzeplatana gdzieniegdzie pojedynczymi drzewami w donicach to właśnie będzie ich naturalne środowisko? To nie jest kwestia estetyki, to kwestia zdrowia i życia nam współczesnych i przyszłych pokoleń. Warto zawrócić z drogi zbiorowego samobójstwa. Zależy nam, by rada Warszawy przyjęła apel, w którym wyrazi swoje poparcie dla ochrony drzew i zwróci się do rządu o cofnięcie szkodliwych przepisów. Bardzo jestem wdzięczna Zielonym za tą inicjatywę.
Nic więcej nie da się zrobić?
Niestety jedyne, co można zdziałać, to zmiana obecnej ustawy. Chcemy, by samorząd podjął się inicjatywy i wpłynął na obecne władze. Jesteśmy na etapie szukania radnych, którzy zechcą poprzeć nasz projekt. Potrzeba pięciu podpisów, by mógł być procedowany. Prowadzę rozmowy z osobami odpowiedzialnymi w poszczególnych klubach za kwestie ochrony środowiska. Liczymy na wsparcie Platformy, choć równie dobrze za uchwałą mogliby się opowiedzieć radni PiS, dla których kwestia ochrony miejskiego środowiska jest priorytetowa. Nie powinni mieć co do tego wątpliwości, projekt jest bardzo merytoryczny i niepolityczny.
Kiedy może być głosowanie?
Jeżeli dosyć szybko uda się zebrać podpisy, to niewykluczone, że na następnej sesji w marcu.
Czy twoim zdaniem polscy politycy wystarczająco zajmują się sprawami ekologii i krajobrazu?
To, co wyprawia minister Szyszko, pokazuje, że nie. W Polsce politycy zaczynają dopiero dostrzegać niektóre problemy związane z kwestią zrównoważonego rozwoju i ochroną środowiska. Stopniowo staje się to częścią debaty publicznej, ale jeszcze długa droga przed nami.
czytaj także
***
Paulina Piechna-Więckiewicz – radna Rady m.st. Warszawy, od 2011 do 2016 wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Działa w stowarzyszeniu Inicjatywa Polska.
Fot. Filip Bramorski, flickr.com, CC BY-SA 2.0