Ta zmiana do sejmu już idzie.
Patrycja Wieczorkiewicz: Opublikowana przez Razem Karta Praw LGBT zakłada równość małżeństw, także jednopłciowych, w tym prawo do adoptowania przez nie dzieci. Społeczeństwo jest na to gotowe?
Katarzyna Paprota: Nie martwię się o społeczeństwo. Mam wrażenie, że ludzie raczej boją się nieznanego, niż rzeczywiście są nietolerancyjni. W momencie, w którym zaczynamy sobie uświadamiać, że wśród naszych znajomych nie brakuje osób nieheteronormatywnych, łatwiej pogodzić się z komunikatem, że wszystkim nam powinny przysługiwać takie same prawa. To, co powinniśmy zrobić, aby przekonać najbardziej opornych, to przypominać, że nasi sąsiedzi, krewni, przyjaciele i dzieci naszych przyjaciół mogą nie być hetero, a naszym obowiązkiem jest respektowanie ich praw.
Zmiany prawne zachodzą w sejmie. Tam pisze się ustawy i przedkłada projekty. Nie wygląda na to, by politycy byli nastawieni równie pozytywnie jak reszta społeczeństwa – już nie mówię, że do osób LGBT, ale choćby do związków partnerskich. Według statystyk związki popiera siedemdziesiąt procent Polaków.
Ta zmiana do sejmu już idzie. Możemy ją zauważyć nawet w bieżących wyborach. Partie stawiają na nowe, młode twarze, dla których sprawy takie jak równouprawnienie są czymś oczywistym. Sejm nie jest bytem odrębnym od społeczeństwa – to my wybieramy jego członków.
Wygląda jednak na to, że 25 października nie wybierzemy większości zwolenników równych praw dla wszystkich ludzi.
Jeśli będziemy powtarzać, że nasze postulaty są nierealne, niemożliwy będzie choćby krok do przodu. W Szkocji całkiem niespodziewanie zalegalizowano małżeństwa osób tej samej płci, i nawet najbardziej nietolerancyjne osoby pogodziły się z tym faktem. Pamiętajmy, że mówimy o prawach człowieka – czyli o czymś, co nie powinno podlegać żadnym sondażom. Pewne zmiany muszą zostać wprowadzone, tak samo jak wprowadzono prawo wyborcze dla kobiet czy zniesiono segregację rasową.
Dlaczego mówicie o małżeństwach jednopłciowych, a nie zaczynacie od bardziej kompromisowych związków partnerskich?
O związkach partnerskich słyszymy od 2004 roku i do dziś nic się w tej sprawie nie zmieniło. Mam wrażenie, że ta polityka po prostu nie działa. Związki partnerskie to półśrodek, temat podnoszony po to, by w jak najmniejszym stopniu narazić się konserwatywnym parlamentarzystom i Kościołowi.
Barbara Nowacka mówi właśnie o polityce małych kroków . Czy dostając się do parlamentu będziecie gotowi wesprzeć Zjednoczoną Lewicę w przeforsowaniu ustawy o związkach?
Tak. Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy wspierać się w tej sprawie. Jeżeli faktycznie nie będzie innego wyjścia i sensownej rozmowy o małżeństwach jednopłciowych, poprzemy ustawę o związkach. Jednak zamiast o półśrodkach wolelibyśmy mówić o równouprawnieniu rodzin.
Początkowo sprawy światopoglądowe, w tym prawa osób LGBT, były przez Razem marginalizowane. Przynajmniej to wam zarzucano – że postawiliście wyłącznie na program gospodarczy.
Rzeczywiście na początku skupialiśmy się na problemach ekonomicznych, bo zauważyliśmy, że w debacie publicznej ten temat właściwie nie istnieje. Myślę, że mieliśmy swój wkład w zmianę tego stanu rzeczy. Dziś wielu kandydatów mówi o pracy minimalnej, umowach śmieciowych itd.
Jednak od samego początku mieliśmy równouprawnienie w deklaracji programowej partii Razem.
Chcieliśmy zaznaczyć, że jesteśmy lewicą skoncentrowaną na ekonomii, ale wybierając lewicę, akceptujecie ją wraz z całym pakietem – również walką o prawa wykluczonych. W partii Razem mamy prężną grupę osób LGBT, która współpracuje z NGO-sami zajmującymi się równouprawnieniem osób nieheteronormatywnych. Złożymy projekt ustawy o równouprawnieniu rodzin, napisany wspólnie z osobami najbardziej tym rozwiązaniem zainteresowanymi.
I nie chodzi o to, żeby używając gładko brzmiącego sformułowania „rodzina”, uniknąć takich haseł jak homoseksualizm, gej czy LGBT?
Chodziło o niestosowanie zbędnych etykietek. Kiedy myślę o swoich przyjaciołach i sąsiadach, nie rozpatruję ich w kategoriach homo czy hetero – niezależnie od ich orientacji seksualnej, myślę o nich jako o rodzinach. Pisząc deklarację programową, uznaliśmy, że nie ma sensu siać niepotrzebnego zamętu. Rodzina to rodzina.
Czy z konstytucji powinien zniknąć zapis definiujący rodzinę jako związek kobiety i mężczyzny?
Zgodnie z interpretacją prof. Ewy Łętowskiej nie deifniuje on rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, lecz określa, że rodzina tworzona przez kobietę i mężczyznę znajduje się pod ochroną państwa. Zapis ten ani nie wyklucza innych rodzin niż heteroseksualne, ani też państwowej ochrony i dla nich.
Wyoutowani członkowie Razem, jak Żaneta Szefer, Makary Gołosz, Krzysztof Markowski czy Zuzanna Cichowska, oswajają ludzi z tematem homoseksualizmu?
Tak, choć robią to także dla siebie. Publiczne wyjście z szafy z pewnością jest dla nich dużym przełomem. Postanowili iść do polityki z otwartą przyłbicą i bez lęku, że ktoś wytknie ich palcem. Zaznaczają swoje istnienie, bo wiedzą, że tylko tak mogą zmienić coś w życiu swoim i innych osób, które na co dzień muszą mierzyć się z homofobią.
Jakie jest wasze zdanie o ostatnim wyroku Trybunału Konstytucyjnego na temat klauzuli sumienia ? Trybunał uznał, że nie można jej ograniczać, np. wymogiem informowania pacjentek, jaki inny lekarz wykona zabieg aborcji.
Według Razem w pierwszej kolejności respektowane powinny być prawa kobiet, a nie czyjeś indywidualne widzimisię – sumienie czy jakkolwiek chcemy to nazwać.
Jesteśmy za całkowitym zniesieniem klauzuli sumienia. Respektowanie czyichś przekonań religijnych powinno się kończyć dwa metry od kobiecego ciała.
W programie piszecie, że religia nie powinna być finansowana ze środków publicznych. Jednak nie wspominacie o jej całkowitym usunięciu ze szkół.
Razem nie walczy z religią jako taką. Dopóki pozostaje prywatną sprawą osób wierzących i nie wpływa na polskie ustawodawstwo, nie widzimy z jej strony zagrożeń. Zaprzestanie finansowania religii z budżetu państwa to pierwszy krok, który – mam nadzieję – zniechęci Kościół katolicki i doprowadzi do całkowitego wyprowadzenia religii ze szkół.
Proponujecie coś w miejsce katechezy w szkołach?
Mamy szerokie plany dotyczące edukacji antydyskryminacyjnej i antyprzemocowej – dla uczniów, ale też nauczycieli, władz i służb mundurowych. Tu będzie też miejsce na edukację seksualną, gdyż są to sprawy ściśle ze sobą związane. Musimy mówić zarówno o tym, jak zapobiegać ciąży i w jaki sposób poradzić sobie, gdy już się w tej ciąży jest, jak i przedstawiać inne od ogólnie przyjętego modele rodziny i nieheteronormatywne orientacje seksualne. To właśnie obcość tego tematu nierzadko prowadzi do przemocy i dyskryminacji.
Czy przestępstwa wymierzone w osoby o orientacji homoseksualnej powinny zostać włączone do kategorii motywowanych nienawiścią?
Oczywiście. Razem skupia się jednak nie na ściganiu i karaniu, ale na edukacji i zapobieganiu przestępstwom motywowanym nienawiścią. Tak powinna się zachowywać lewica.
**
Katarzyna Paprota – feministka, aktywistka i kandydatka do sejmu partii RAZEM.
Politycy i polityczki dużo mówią, zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej. Obiecują, deklarują, spotykają się, uśmiechają – a my wierzymy… Po kampanii sytuacja diametralnie się zmienia. Obietnice i deklaracje odchodzą w zapomnienie, a politycy i polityczki zmieniają priorytety i zamiast np. związków partnerskich mamy znowu figę z makiem. Kampania Przeciw Homofobii, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, Magazyn Replika oraz Krytyka Polityczna zorganizały debatę przedwyborczą, w której przepytały kandydujących o plany dotyczące osób LGBT.
Udział wzięli:
Katarzyna Piekarska (Zjednoczona Lewica)
Piotr Kołomycki (Platforma Obywatelska)
Katarzyna Paprota (Partia Razem)
Arkadiusz Wójcik (.Nowoczesna)
Prowadzenie: Ewa Wanat
**Dziennik Opinii nr 296/2015 (1080)