Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Barbara Nowacka na liście 100 najważniejszych intelektualistów roku. Gratulujemy!
Przemysław Witkowski: Jak to jest trafić na listę stu najbardziej wpływowych myślicielek roku wg „Foreign Policy”?
Barbara Nowacka: Z jednej strony czuję się bardzo szczęśliwa, że nasze działania są widoczne, ale z drugiej mam poczucie, że wyróżnionych powinno być nas tam co najmniej pięćdziesiąt (śmiech). Dla mnie osobiście to wyróżnienie, po tym jak Ratujmy kobiety dostało nagrodę imienia Simone de Beauvoir, jest kolejnym światełkiem w tym skrajnie prawicowym tunelu, w jaki wpadliśmy w 2016 roku. Trochę szkoda, że tu honorowane są poszczególne osoby, a nie grupy. Czarne protesty były zasługą wielu ludzi – tych wszystkich, którzy wyszli wkurzeni na ograniczanie ich praw.
Udało się powstrzymać zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej. Nie martwisz się, że to uspokoiło Polki i że nie będzie łatwo walczyć teraz o liberalizację?
Boimy się, że jeśli, choćby na chwilkę, spuścimy z oczu to, co się dzieje, to ataki na prawa kobiet będą ponawiane. I to się niestety dzieje. Kilka dni temu, w piątek, PiS uderzył, dla odmiany, w kobiety rodzące, znosząc standardy opieki okołoporodowej. Tego wielkiego protestu, kiedy tysiące wyszły na ulice i udało się zablokować kilka większych miast, może się nie udać szybko powtórzyć.
Natomiast tłumy protestujące w deszczu to coś, czego PiS nie odzobaczy.
Dodatkowym sukcesem tych protestów jest to, że zmieniła się świadomość. Coraz więcej osób mówi publicznie, że w Polsce nie ma i nigdy nie było, żadnego „kompromisu” aborcyjnego. Że obowiązujące przepisy są nieskuteczne i trzeba je zmienić. Takich osób jest coraz więcej. Myślę, że to wszystko by się nie wydarzyło, gdyby nie działania PiSu, bo przecież projekty zaostrzające i liberalizujące ustawę aborcyjną pojawiały się regularnie od wielu lat. Tylko że za rządów Platformy ludzie woleli widzieć obowiązujące rozwiązanie jako „kompromis”. Teraz bardzo duża cześć, także zwolenników PO i „ciepłej wody w kranie” wie, że nie ma żadnego „kompromisu”. Że jest krzywdzący kobiety zakaz.
Możliwe jest więc zbudowanie na bazie Ratujmy kobiety, czarnego protestu i strajku kobiet silnego lobby na rzecz liberalizacji prawa do aborcji w Polsce?
Zdecydowanie tak. To już się dzieje. Organizowanych jest coraz więcej spotkań i dyskusji, i coraz więcej osób chce na nie przychodzić. Gdybyśmy dwa lata temu zaproponowali w Wałbrzychu czy Strzegomiu dyskusję na temat praw kobiet, nie sądzę, żeby pojawiły się tłumy. W zeszłym miesiącu w tych miejscach, na takich debatach było po 200 osób. Bo ludzie chcą o tym rozmawiać. Jesteśmy w trakcie organizowania takich spotkań w całej Polsce. Ruszą już zaraz, od nowego roku. Chcemy mówić na nich, dlaczego prawa kobiet są zagrożone i dlaczego są fundamentem demokracji i dlaczego prawa reprodukcyjne są częścią praw człowieka.
Dzięki czarnym protestom, inicjatywie Ratujmy kobiety i debacie w sejmie Polakom spadły klapki z oczu.
Dzięki czarnym protestom, inicjatywie Ratujmy kobiety i debacie w sejmie Polakom spadły klapki z oczu. I my ten efekt jesteśmy w stanie podtrzymać. Sądzę, że inicjatywie Ratujmy kobiety uda się zbudować szerszy front wraz z Dziewuchy dziewuchom, Federacją na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny czy Razem na rzecz zgłoszenia europejskiej inicjatywy ustawodawczej, żeby zagwarantować prawa kobiet również w ramach prawodawstwa unijnego. Dzisiaj nie ma tej kwestii w traktatach unijnych, a problem ich ograniczania to nie jest tylko sprawa Polski, ale całego naszego regionu i niektórych krajów Europy Zachodniej. Żeby przeciwdziałać temu skuteczniej, musimy zmienić prawo unijne i sprawić, żeby prawa kobiet zostały do niego włączone. Dlatego rozmawiamy z eurodeputowanymi i przedstawicielami innych państw o tej sprawie. Myślę, kiedy nadejdzie czas renegocjacji traktatów unijnych, a taki czas z pewnością nadejdzie, to będziemy już mieli spore lobby działające na rzecz wprowadzenia praw kobiet do traktatów unijnych. To oczywiście nie są tak spektakularne działania jak czarny protest, ale są niezbędne.
Na liście „Foreign Policy” znalazłaś się razem z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk. Z nią i z Razem współpracujesz w walce o prawa kobiet w Polsce.
Byłyśmy z Agnieszką na wielu dyskusjach, debatach i demonstracjach, w tym na tej pod Sejmem. W sprawach praw kobiet, nie tylko z Agnieszką, ale i z całym Razem, nie ma żadnych sporów czy kłopotów we współpracy. Oni troszeczkę żałują, że się nie dołączyli do Ratujmy kobiety, natomiast nasza współpraca i lokalnie i tematycznie oczywiście ma miejsce. Nie jest to jakkolwiek sformalizowane, ale z tego, co wiem, Razem będzie się chciało włączyć do europejskiej inicjatywy ustawodawczej, którą proponujemy.
***
Barbara Nowacka – polityczka i działaczka feministyczna, współzałożycielka stowarzyszenia „Inicjatywa Polska”.
**Dziennik Opinii nr 347/2016 (1547)