Kandydaci na prezydenta Wrocławia stawiają na lepszy transport w mieście.
W pierwszej rundzie sobotniej debaty przy pl. Solnym, przedstawiciele komitetów wyborczych i organizacji politycznych określili najważniejsze problemy, którymi chcieliby zająć się po wyborach.
Niezależny kandydat z ramienia KWW Wrocławskiej Inicjatywy Obywatelskiej, Tomasz Owczarek, za pierwszy cel stawia sobie uzyskanie transparentności finansowej Wrocławia. W kolejnych krokach chce zadbać o drogi rowerowe, zieleń miejską i infrastrukturę. Wszystko to w imię zrównoważonego rozwoju miasta.
Konrad Rychlewski (KWW Lewica Wrocławska) i bezpartyjny Waldemar Bednarz podkreślili konieczność oddłużenia miasta. Biorąc pod uwagę ok. 700 milionów złotych, które należałoby zaoszczędzić w budżecie, Rychlewski zdecydowałby się na ograniczenie wydatków związanych z nietrafionymi inwestycjami, takimi jak nowy stadion. W pierwszej kolejności chciałby zapewnić mieszkańcom 1000 nowych mieszkań komunalnych i większą ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach. Rychlewski stawia na transport szynowy. Mówi o konieczności wymiany taboru tramwajowego oraz planach powstania Szybkiej Kolei Miejskiej (SKM), która pozwoli dostać się z Bielan Wrocławskich do centrum w zaledwie piętnaście minut. SKM ma w założeniu korzystać z podziemnych korytarzy, a Dworzec Świebodzki mógłby wtedy dalej pełnić swoją obecną funkcję największego w mieście targowiska i siedziby Teatru Polskiego.
Kandydat Komitetu Wyborczego „Solidarność Walcząca”, Robert Jarosław Bogusławski, proponuje rower dla każdego Wrocławianina.
Podkreśla, że jest to tania inwestycja, która kosztowałaby jedynie 50 mln, a znacznie odciążyłaby ulice pełne samochodów. Kolejne przedsięwzięcia to: wprowadzenie banku miejskiego, bezpłatna komunikacja miejska, darmowe posiłki dla dzieci w szkołach i oddanie do dyspozycji mieszkańców jednego dnia w tygodniu, w którym będą mogli porozmawiać z prezydentem miasta.
Kolejny przedstawiciel prawicy – Piotr Dołęga – w imieniu nieobecnego kandydata, Roberta Maurera, przedstawił pomysł zmniejszenia wpływów do budżetu miasta poprzez likwidacje między innymi podatku od nieruchomości. Podatek ten stanowi 10% całego obecnego budżetu. Jego zdaniem, im mniejszy budżet miasta tym lepiej dla jego mieszkańców, którym więcej zostanie w prywatnej kieszeni.
Kandydaci lewicy – Rychlewski i Bednarz – podkreślili konieczność racjonalizacji wydatków. Jak zauważył Waldemar Bednarz: „Jeśli nie będziemy płacić podatków na rzecz miasta, to nie będziemy miastem, a zbiorem jednostek. Nie będziemy zespołem, nie będziemy razem realizować wspólnych celów. Nie będziemy mieć komunikacji zbiorowej ani budownictwa komunalnego. Nie będziemy mogli pomóc tym, którym w życiu się nie powiodło. Nie będziemy tutaj dyskutować, bo każdy z nas będzie wtedy zajęty tylko własnym interesem”. W świetle jego obliczeń dochody miasta to ponad 3,5 mld, a jego wydatki to nieco ponad 4 mld, czego skutkiem jest deficyt w kasie miasta, który wynosi 217 mln. Rychlewski dodał, że „mając 217 mln deficytu zaciągamy nowe długi na 250 mln i sprzedajemy majątek gminny na kolejne 250 mln. Jeśli chcemy zrównoważyć budżet i nie chcemy nowych długów, to w budżecie należy zaoszczędzić 700 mln”.
Dzięki temu, że debata umożliwiała zadawanie pytań mieszkańcom, jedna z osób poprosiła o wypowiedź kandydatów na temat szans i zagrożeń płynących z prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (MPK). Dołęga jednoznacznie opowiedział się za prywatyzacją MPK. Zagrożeń związanych z tym procesem nie dostrzega, a i zapewnia, że Wrocław może być kolejnym Buenos Aires.
Konrad Rychlewski zauważa, że uszczuplenie dofinansowania MPK nawet o połowę środków, czyli 160 mln, niesie poważne zagrożenie dla dalszego istnienia wrocławskiej komunikacji miejskiej. „Z perspektywy prywatnego inwestora nieopłacalne są inwestycje w utrzymanie dobrej jakości taboru. Możemy się również spodziewać, że sprywatyzowane MPK będzie inwestować w tworzenie linii komunikacyjnych, odpowiadających na potrzeby głównie zamożnych mieszkańców” – dodaje Rychlewski. Bednarz wskazuje, że konsekwencją myślenia „typu Los Angeles lub Buenos Aires” są statystyki ilości samochodów w stosunku do liczebności mieszkańców miast. Na stu Wrocławian przypada aż 560 samochodów, podczas gdy w Niemczech jest to na ogół nieco ponad trzysta aut na tysiąc mieszkańców.
Wiele rozbieżnych głosów wywołała również kwestia dofinansowywania organizacji pozarządowych z budżetu miasta.
Robert Winnicki z Ruchu Narodowego jednoznacznie skrytykował działalność organizacji, które wyspecjalizowały się w pozyskiwaniu środków publicznych. Dołęga dodaje, że dotacje sprawiają, iż stowarzyszenie, które otrzymuje pieniądze ze środków miasta staje się sojusznikiem władz. Jego zdaniem nie powinno się wspierać idei i sztuki za pieniądze obywateli – każdy powinien robić to z własnych pieniędzy.
Rychlewski jednoznacznie dowartościował funkcjonowanie wrocławskiego trzeciego sektora, który obecnie przejął nawet część tych obowiązków, z którymi urzędnicy miejscy nie potrafili sobie poradzić. Dodał również, że sam wolałby współpracować z organizacjami, które będą go krytykować, a nie jedynie chwalić.
Dyskusję o kulturze w mieście mocno rozpoczął Winnicki. Jak stwierdził: „Wrocław jest miejscem, w którym odbywa się wojna o kulturę. Promuje się tu multikulturalizm, który jest dziwny, sztuczny i niepasujący do miasta w 98% polskiego, chrześcijańskiego. Nie stawia się na wątki piastowskie i kresowe. (…) Jestem za cięciami w kulturze, która jest na ogół nierozumiana przez społeczeństwo, postmodernistyczna. Postmodernizm w sztuce to najczęściej bełkot. Takim pomysłom należy się przyjrzeć i je zredukować”.
Możemy jedynie domyślać się, które instytucje kulturalne miał na myśli kandydat Ruchu Narodowego. Dalsza dyskusja odbiegła od tematów związanych z kulturą. Po debacie, w czasie przeznaczonym na indywidualne pytania do kandydatów, Konrad Rychlewski miał okazję przedstawić swoją wizję miasta Wrocławia jako Europejskiej Stolicy Kultury.
Kandydat Ruchu Sprawiedliwości Społecznej zaznaczył, że – choć nie czuje się specjalistą od kultury – to chciałby, zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami, powrócić do pierwotnej idei programu ESK 2016. Zwiększyłby udział obywateli w organizowanych wydarzeniach. Jego zdaniem można to uzyskać, rezygnując choćby z kosztownego pomysłu podświetlania mostów. Jest również świadom, że rezygnacja z kolejnej imprezy, jaką jest jest The World Games 2017, jest już obecnie prawie niemożliwa. Dlatego liczy się z kosztami jej organizacji i dolicza je do długu miasta.
Debata, która odbyła się w sobotę 8 listopada, nie zgromadziła wszystkich kandydatów. Zabrakło Mirosławy Stachowiak-Różeckiej (PiS), Emila Antoniszyna (PSL) i Aldony Wiktorskiej-Święckiej (KWW Bezpartyjni Samorządowcy). Wielkim nieobecnym pierwszej tury wyborów jest Rafał Dutkiewicz. Pozostali kandydaci i część mieszkańców nawołuje, by Dutkiewicz zechciał zabrać głos. Wygląda jednak na to, że kampania wyborcza do 16 listopada będzie odbywać się pod nieobecność urzędującego prezydenta miasta.