„Wysokie Obcasy Extra” powtarzają mantrę, która mija się z prawdą.
W ostatnich dwóch dekadach powstały dziesiątki, jeśli nie setki tekstów mających ilustrować tezę, że „zwykłe polskie kobiety nie lubią feministek”. Najnowszy z tej serii jest artykuł Natalii Waloch-Matlakiewicz Bank gniewu w marcowym numerze „Wysokich Obcasów Extra”. Już na okładce autorka stawia retoryczne pytanie: „Dlaczego wkurzają nas feministki?”, i choć nigdzie nie precyzuje, o jakich „nas” mowa, w tekście co rusz pojawia się figura „zwykłej polskiej kobiety”, która rzekomo „czuje się zaniedbana przez feministki” i chciałaby wytknąć im „grzechy” i „przewinienia”.
Tekst, choć obszerny i bogato ilustrowany, nie tyle opisuje złożone zjawisko społeczne, ile powiela rytualne zarzuty wobec polskiego feminizmu. Znacie? To posłuchajcie: feministki są nielubiane, bo są „agresywne” i „elitarne”, „zajmują się nie tym, co trzeba” i „nie ma ich tam, gdzie są potrzebne”.
Autorka pomija milczeniem kluczowe dziś obszary działania organizacji feministycznych w Polsce, takie jak przemoc, feminizacja biedy, katastrofalne skutki popularności umów śmieciowych czy kwestia opieki nad dziećmi i osobami zależnymi.
Najwyraźniej nie zauważyła też, że polski ruch kobiecy nie zaczyna się i nie kończy w Warszawie, choć wystarczy sprawdzić mapę ubiegłorocznych Manif, by się dowiedzieć, że oddolne kobiece inicjatywy działają też w Krakowie, Poznaniu, Trójmieście, Białymstoku, Wrocławiu, Kielcach i kilku innych miastach.
Żeby było zabawniej, tekst, w którym Waloch-Matlakiewicz oskarża feministki o to, że nie zajmują się problemami „pani z Biedronki”, zilustrowano zdjęciem z warszawskiej Manify poświęconej właśnie wyzyskowi kobiet pracujących w Biedronce z hasłami: „Pracownico, dasz radę!” i „Musisz zmienić zasady gry!”.
Owe braki i błędy można złożyć, przynajmniej po części, na karb postępującej tabloidyzacji polskich mediów. Prekaryzacja zatrudnienia, o której od dawna mówią także feministyczne badaczki i aktywistki, w połączeniu z presją na „klikalność”, nie sprzyjają pogłębieniu tematu i rzetelnemu dziennikarstwu. Ciekawsze jest jednak pytanie, jak to się stało, że liberalne media wciąż z uporem lansują tezę, jakoby Polki en masse nie lubiły feminizmu, mimo że nie znajduje ona potwierdzenia w faktach? Tak się bowiem składa, że powtarzany jak mantra pogląd, jakoby „zwykłe polskie kobiety” uważały feminizm za zbędny bądź szkodliwy, mija się z prawdą.
Kilka tygodni temu tygodnik „Wysokie Obcasy” (też należący do Agory) zaprezentował dane pokazujące, że wśród kobiet w naszym kraju przeważa pozytywna ocena feminizmu i znacznie więcej Polek uważa, że feminizm jest potrzebny, niż go krytykuje.
Badanie „Być kobietą w Polsce”, które zrealizował CBOS dla „Wysokich Obcasów” i SWPS, a opracowała dr Joanna Roszak, pokazało, że ze stwierdzeniem „feminizm to ruch, którego celem jest obrona kobiet” zgadza się 48 proc. kobiet i 44 proc. mężczyzn, a ze zdaniem „feminizm to ruch, który ma na celu zapobieganie dyskryminacji kobiet w życiu publicznym i prywatnym i jako taki jest potrzebny w Polsce” zgadza się 40 proc. kobiet i 34 proc. mężczyzn. […] Co więcej, pozytywne oceny feministkom wystawiają częściej kobiety młodsze. 60 proc. spośród kobiet w wieku 18-38 lat postrzega feminizm jako „ruch, którego celem jest obrona praw kobiet”, a 51 proc. jako „ruch zapobiegający dyskryminacji w życiu publicznych i prywatnym”. […]
Ruch feministyczny to niejedyna grupa czy instytucja społeczna, która może zmieniać rzeczywistość. O wiele większą siłę mają media, w tym czasopisma takie jak „Wysokie Obcasy Extra”, które mogą i powinny poruszać tematy ważne dla kobiet, alarmować, gdy dzieje się źle i inicjować publiczne dyskusje. Może warto dla odmiany przystawić lustro im i zapytać, co dla kobiet robią? Czy wypełniają choćby minimum swojej społecznej misji?
Czy p. Waloch-Matlakiewicz napisała o tragicznej sytuacji opiekunek osób niepełnosprawnych? Czy „Wysokie Obcasy Extra” zainicjowały może ogólnopolską debatę o problemach wymienionych w artykule, np. o tym, że większość Polek musi prowadzić ciąże w prywatnych gabinetach, słono za to płacąc? Czy media głównego nurtu poruszają na co dzień problem opieki nad ludźmi starszymi albo zajmują się brakiem żłobków na uczelniach?
Przyjrzyjmy się numerowi czasopisma, w którym ukazał się wspomniany artykuł. Mamy tu obszerny tekst o noszeniu wysokich obcasów, o historii komputerów oraz skłonności Mickiewicza do „mężatek, artystek i panien gruntownie wykształconych”, a także artykuł o nowym trendzie ustawiania dużych stołów w ekskluzywnych knajpach… No i kilkadziesiąt stron o modzie i kosmetykach („błyszczyk z efektem 3D” za jedyne 175 zł).
Cóż, może to przypadek? Spróbujmy z poprzednimi numerami: […] „Grzeszny seks, sposób na damską złość”. Tekstu nie czytałam, ale wątpię, czy „grzeszny seks” pomoże na kobiecą złość z powodu braku żłobków, przedszkoli, konieczności płacenia za opiekę ginekologiczną oraz niskich emerytur.
Czytaj cały tekst w Gazecie Wyborczej z 25 lutego 2014 r.
*Dr Elżbieta Korolczuk – socjolożka i aktywistka, pracuje na Uniwersytecie w Göteborgu, współredaktorka (z Renatą Hryciuk) książek Pożegnanie z Matką Polką? oraz Niebezpieczne związki. Macierzyństwo, ojcostwo i polityka.