Na miejscu Tuska modliłbym się, żeby na czele protestów społecznych w Polsce stanęła „Solidarność”.
Niektórzy politycy PO tuż przed świętami ostrzegali przed „nieobliczalną i agresywną Solidarnością”. Z kolei niektórzy politycy PiS i SP, liczący na pomoc „nieobliczalnej i agresywnej Solidarności” zapowiadali, że przed świętami związek urządzi strajk generalny na Śląsku, strajk generalny na kolei, że podejmiecie działania, które „obalą rząd Tuska”. Nic takiego się nie stało. Czy znaczy to, że skapitulowaliście, czy też samymi zapowiedziami ostrzejszych działań udało się wam jednak coś konkretnego wywalczyć? Co zaliczyliby Państwo do sukcesów Związku, a co do porażek tej ostatniej konfrontacji z rządem?
Agresywna „Solidarność”? Nieobliczalna? O czym Pan mówi? Politycy koalicji rządzącej sami dmuchają ten balon, aby pokazać swoją odwagę. Ale to bzdura. W ogóle wszystkie polskie związki zawodowe, a w tym szczególnie „Solidarność”, porównując ich formy protestu do zachodnich central, to prawdziwy Wersal. Na miejscu Tuska modliłbym się, żeby na czele ewentualnych protestów społecznych w Polsce stanęła „Solidarność”. W Polsce jest taka bieda, że jak to wybuchnie bez jakiejkolwiek kontroli, będzie dramat. W ubiegłym roku mieliśmy 700 tys. niedożywionych dzieci! W tym roku wszystko wskazuje, że będzie gorzej. Premier mówi, że to powinien być rok rodziny. Hipokryta. To będzie rok biednej rodziny.
Jednak do masowych protestów przed Świętami nie doszło. Czy dlatego, że nie mieliście siły, czy też odnieśliście jednak jakieś sukcesy w sprawach pracowniczych?
Strajk na Śląsku to kwestia czasu. Luty wydaje się tu bardzo realną datą. A strajk na kolei? Trwają rozmowy. Nikt nie chce strajkować, to ostateczność. Ale kończy się procedura sporu zbiorowego i jak się nie dogadają – będzie strajk. A nasze sukcesy? „Solidarność” stała się prawdziwym, i tak naprawdę jedynym skutecznym, rzecznikiem interesów pracowniczych, społecznych, rzecznikiem ludzi wykluczonych i wyzyskiwanych. Praktycznie jako jedyni przeciwstawiliśmy się wydłużeniu wieku emerytalnego, składając obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum, pod którym podpisało się ponad 2 mln obywateli. Daliśmy 15 milionom ubezpieczonych doskonałe narzędzie, żeby przeciwstawić się władzy.
Ostatecznie jednak przedłużono wiek emerytalny, a premier ponoć usunął w ostatniej chwili ze swojego „drugiego expose” choćby obietnicę oskładkowania umów śmieciowych. Pracodawcy jako lobbyści, dysponujący także mediami, okazali się silniejsi od was.
Szkoda, że gdy organizowaliśmy protesty po odrzuceniu wniosku, społeczeństwo z tego narzędzia nie skorzystało. Dlaczego? To raczej pytanie do socjologów. Ale nie zgodzę się, że to były porażki. Przeprowadzając dobrą kampanię przeciwko umowom śmieciowym, zmusiliśmy wszystkie strony do debaty. Tak naprawdę jesteśmy w tym temacie punktem odniesienia, narzucając ton tej debacie. Przecież wszyscy eksperci, politycy, przedstawiciele pracodawców odnoszą się do tego, co my przedstawiamy jako diagnozę i co proponujemy jako realistyczne rozwiązanie. Nawet samo pojęcie umów śmieciowych weszło już do kanonu politycznego języka. Nasi eksperci systematycznie „rozjeżdżają” rząd, wygrywając skargi przed Trybunałem Konstytucyjnym, Międzynarodową Organizacją Pracy czy naszym Sądem Najwyższym. Kolejne nasze skargi czekają na procedowanie, między innymi przed Komisją Europejską. Zamierzamy powołać zespół najlepszych ekspertów do przeglądu prawa, w tym konstytucji w zakresie prawa pracy, pod kątem kolejnych skarg. Jedna z pierwszych dotyczyć zapewne będzie ustawy o agencjach pracy tymczasowej. Są też nasze projekty ustaw o płacy minimalnej, o oskładkowaniu umów śmieciowych, agencjach pracy tymczasowej. To są wszystko rzeczy, których oczywiście nie odpuścimy. Dla nas nic się nie skończyło. Oczywiście za największą zeszłoroczną porażkę – ale porażkę rządu – uważam brak dialogu. Gdyby z nami rozmawiano do większości zdarzeń minionego roku by nie doszło.
Jakie są w tej chwili najważniejsze otwarte „fronty” sporu pomiędzy związkiem i rządem, ew. związkiem i pracodawcami?
Zmiany w kodeksie pracy i przerzucanie kosztów kryzysu na pracowników. Elastyczne formy zatrudnienia, wydłużony okres rozliczeniowy i inne tego typu propozycje spowodują, że pracownicy będą zmuszani do pracy po kilkanaście godzin dziennie, a w listopadzie zostaną wyrzuceni na miesięczny urlop bezpłatny. A jak „fikną”, zostaną natychmiast wyrzuceni. Patologie umów śmieciowych, które stworzyły nam dwa alternatywne rynki pracy – jednym dając prawa pracownicze, drugim je odbierając. Jednych obarczając utrzymaniem powszechnego systemu emerytalnego, drugich zwalniając z tego obowiązku. Chcemy równego traktowania bez względu na rodzaj umowy. Praca jest pracą. Koniec. Na pewno nie odpuścimy tematu Funduszu Pracy, który ma wspierać walkę z bezrobociem, a który został zamrożony przez ministra finansów. Otwarty jest temat wydłużenia wieku emerytalnego. Musi trafić do kosza. Doprowadzimy do tego, nawet jeśli to potrwa kilka lat, aby ta chora ustawa, która niczego nie rozwiązuje, trafiła do kosza. Złożyliśmy w tej sprawie skargę do TK. Co ciekawe, część naszych zarzutów poparł w swojej opinii prokurator generalny.
Dlaczego współorganizowali Państwo jako Związek marsz „obudź się Polsko”, a nie współorganizowali jako cały Związek „marszu niepodległości” i marszu PiS na 13 grudnia?
„Solidarność” inaczej obchodzi tę smutną dla naszej historii datę. I tyle.
Czy względna bliskość związku z PiS i Solidarną Polską jest dla Was wartością samą w sobie, czy wyobrażacie Państwo sobie z nimi współpracę głęboką, taką jak na Zachodzie prowadzą chadeckie związki zawodowe z polityczną chadecją, socjaldemokratyczne związki zawodowe z polityczną socjaldemokracją, a związki komunistyczne z partiami komunistycznymi, czy też jest to dziś przez Związek wykorzystywane głównie jako środek nacisku na rząd czy PO, bo partii o naprawdę bliskiej wam formule w Polsce nie ma?
W kwestii rozwiązywania najtrudniejszych problemów najchętniej rozmawiałbym z rządem. Ale rząd wskazał nam nasze miejsce na ulicy. To z kim mamy rozmawiać? Będziemy wspierać i współpracować z każdym, kto pomoże realizować nam nasze cele. Kropka. Koniec. Co tu więcej tłumaczyć?
Czy Janusz Piechociński może być nową wartością rządu w dialogu społecznym? Pański list do nowego wicepremiera, deklaracje Piechocińskiego pod adresem związków brzmią zachęcająco, a na pewno lepiej od antyzwiązkowych wypowiedzi wielu polityków PO. Ale czy, po pierwsze, nastąpiła już jakakolwiek zmiana klimatu dialogu społecznego po przyjściu Piechocińskiego, a po drugie, na co liczycie, jeśli w ogóle na coś – z jego strony?
Nauczyliśmy się liczyć tylko na siebie. Oczywiście deklaruję otwartość i zamierzam się spotkać z Januszem Piechocińskim, ale co do efektów, jestem bardzo ostrożny. To porządny człowiek, ale zobaczymy, czy wygrają wcześniejsze deklaracje nowego prezesa PSL, czy przeważą tysiące synekur politycznych płynących ze współrządzenia.
Piotr Duda, ur. 1962. Od roku 1980 pracownik Huty Gliwice, działacz NSZZ „Solidarność” i Ruchu Społecznego AWS. W 2002 roku wybrany przewodniczącym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego „Solidarności”. W 2010 roku wygrał wybory na przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” pokonując Janusza Śniadka.