Gospodarka

Skidelsky: Tylko państwo nas uratuje

Robert Skidelsky, który przyjechał do Polski na zaproszenie ISZ, rozmawia z Adamem Leszczyńskim w „Gazecie Wyborczej” i Rafałem Wosiem w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Adam Leszczyński: Bezrobocie rośnie, płace realne spadają. Czy można już powiedzieć: „Europa próbowała oszczędzać i to nie działa”?

Robert Skidelsky: Myślę, że skutki tej polityki są już ewidentne. Większa część Europy nie wróciła do stanu sprzed załamania w latach 2008-09. Mamy pół tuzina krajów, w których jest bardzo źle – Grecja traci 3-4 proc. PKB rocznie od 2008 r.! Teraz jest o jedną trzecią biedniejsza niż przed kryzysem. W teorii ma to sprawić, że Grecy staną się bardziej konkurencyjni. Oczywiście to zły sposób na konkurencyjność, bo większość z nich nie ma pracy. Kiedy nie ma pan przez pewien czas pracy, staje się pan mniej konkurencyjny, a nie bardziej. Niech pan sobie wyobrazi, że skończył pan fizykę, ale pracuje jako taksówkarz. Co się dzieje z pana potencjałem jako fizyka po dwóch-trzech latach pracy? Znika. Traci się w ten sposób dużo ludzkiego kapitału. To bardzo złe dla produktywności.

Zwolennicy oszczędności mówią: w miarę jak zmniejsza się liczba miejsc pracy w sektorze publicznym, zwiększa się w prywatnym. W Wielkiej Brytanii rząd Camerona się chwali: „Stworzyliśmy 1 mln nowych miejsc pracy”. Ale jakie to są miejsca pracy? 200-300 tys. to staże finansowane przez rząd, ale liczone jako nowe miejsca pracy. Dużo nowych miejsc pracy zapewnia jedynie płacę minimalną. Przesuwamy ludzi z niezbyt efektywnego sektora publicznego do sprzedawania hot dogów. To postęp?

Czytaj całą rozmowę Adama Leszczyńskiego w „Gazecie Wyborczej” z 23-24 marca

Rafał Woś: Mówią, że jest pan papieżem keynesizmu..

Robert Skidelsky: Jestem podobno „oficjalnym przedstawicielem Johna Maynarda Keynesa na ziemi” (śmiech).

I jakie instrukcje dostaje pan od szefa? Co Keynes miałby nam dziś do zaproponowania, gdyby nie to, że zmarł w roku 1946?

Myślę, że pozwoliłby długom publicznym rosnąć…

…bo „w długim okresie i tak wszyscy będziemy martwi”.

To faktycznie jeden z najbardziej znanych cytatów z Keynesa. Ale wbrew temu, co sugerują jego adwersarze, to zdanie nie jest wcale koronnym dowodem na jego cynizm. Mówiąc, że „w długim okresie wszyscy będziemy martwi”, polemizował z liberałami spod znaku Hayeka i Misesa. Oni uważają, że jak jest kryzys, to trzeba zacisnąć zęby. I nie martwić się aż tak bardzo o to, co będzie się działo w ciągu najbliższych pięciu, sześciu lat, bo należy skoncentrować się na długoterminowych korzyściach z kuracji.

I co jest złego w takim stawianiu sprawy?

Liberałowie mówią np., że nie ma co załamywać rąk nad cięciami budżetowymi, bo przecież dzięki nim gospodarka stanie się bardziej efektywna, a budżet zaoszczędzi. A Keynes zapytałby, w imię jakich racji długoterminowe konsekwencje mają być tak dalece ważniejsze od krótkiego okresu?

Czytaj całą rozmowę w „Dzienniku Gazecie Prawnej” z 23-24 marca.

Zobacz fotorelację z wykładu Roberta Skidelsky’ego w Instytucie Studiów Zaawansowanych

Robert Skidelsky – angielski historyk ekonomii, profesor emerytowany Uniwersytetu Warwick w Anglii. Autor m.in monumentalnej, trzytomowej biografii Keynesa oraz wydanej niedawno nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej książki Keynes. Powrót mistrza. Jego artykuły ukazują sie regularnie na łamach dziennika „The Guardian”.

15 marca w Instytucie Studiów Zaawansowanych wygłosił wykład pt. Eurozone Crisis – a Keynesian Response. Spotkanie poprowadził prof. Jerzy Osiatyński.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij