Ograniczenie handlu w niedzielę nadal wzbudza emocje. Kto jest za, kto przeciw, jakie mamy dane i jakie argumenty? Wyjaśnia Piotr Wójcik.
Jak długo obowiązuje zakaz handlu?
Ograniczenie handlu w niedzielę zaczęło obowiązywać w marcu 2018 r., a więc funkcjonuje już nieco ponad rok.
Czy wszystkie niedziele docelowo będą niehandlowe?
Ściśle mówiąc – niemal wszystkie. W ubiegłym roku generalną zasadą były dwie niedziele handlowe (z wyjątkiem świąt, np. w kwietniu handlowa była tylko jedna niedziela).
czytaj także
Od stycznia tego roku handlowa jest już tylko jedna, ostatnia niedziela w miesiącu, a w następnym roku zasadą będzie, że niehandlowe będą wszystkie niedziele poza tymi poprzedzającymi święta (jedna bezpośrednio przez Wielkanocą i dwie przed Bożym Narodzeniem), a także ostatnimi niedzielami stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, chyba że wypadnie w nie jakiś ustawowy dzień wolny. Od 2020 r. maksymalnie będzie więc 7 niedziel handlowych w roku.
Jakie sklepy mogą być otwarte w niedziele niehandlowe?
Mogą być otwarte te punkty sprzedaży detalicznej, w których za ladą stanie właściciel lub ktoś z jego najbliższej rodziny. Dotyczy to także sklepów franczyzowych – wtedy za ladą stoi franczyzobiorca. Otwarte mogą być także stacje benzynowe, apteki oraz punkty handlowe na dworcach kolejowych i autobusowych.
Czy ograniczenie handlu w niedzielę spowodowało spadek sprzedaży detalicznej?
Nie. Od początku jego obowiązywania sprzedaż detaliczna co miesiąc regularnie rośnie – o kilka procent w stosunku do roku poprzedniego. W ubiegłym roku najsłabszy był kwiecień z jedną niedzielą handlową, a także wrzesień i grudzień. W tych trzech miesiącach wzrost sprzedaży detalicznej wyniósł ok. 4 proc. W pozostałych miesiącach wzrost wynosił zaś 6–8 proc.
W styczniu i lutym bieżącego roku sprzedaż detaliczna rosła o ok. 6 proc. w stosunku do poprzedniego roku, pomimo tylko jednej niedzieli handlowej w każdym z tych miesięcy. Ograniczenie handlu nie spowodowało więc spadku konsumpcji.
Czy w takim razie wzrost sprzedaży detalicznej wyhamował przez niedziele niehandlowe?
Tak, w stosunku do 2017 roku wzrost sprzedaży rzeczywiście nieco wyhamował. W 2018 r. wyniósł on 6,2 proc., a rok wcześniej 7,3 proc. Jednak w 2016 r. dynamika sprzedaży wyniosła 5,7 proc., a więc była niższa niż w 2018 r.
W tym roku w okresie styczeń–luty (po jednej niedzieli handlowej) wzrost sprzedaży wyniósł 5,4 proc., a w analogicznym okresie ubiegłego roku (wszystkie niedziele handlowe) było to 8,1 proc. Trzeba jednak pamiętać, że 2017 r. był pierwszym pełnym rokiem wypłacania 500+, co przyczyniło się do rekordowego wzrostu sprzedaży.
Co z podatkami?
W 2018 roku wpływy z podatków pośrednich (głównie VAT i akcyza) były rekordowe i wyniosły 249 mld zł, czyli były wyższe o 10 proc. w stosunku do 2017 r. W tym roku w okresie styczeń–luty również wzrosły, jednak już tylko o 5 proc.
Bardzo duży wzrost dochodów z podatków pośrednich był efektem uszczelnienia systemu i w tym roku będzie on już zapewne mniejszy. Jednak jeśli konsumpcja będzie rosnąć w dotychczasowym tempie z tego roku (5,5 proc.), to wpływy z podatków pośrednich również powinny wzrosnąć o podobny odsetek.
Czy z powodu ograniczenia handlu w niedzielę zwolniono z pracy ludzi?
Nie. Według GUS na koniec III kwartału 2018 r. zatrudnienie w handlu było wyższe o prawie 3 proc. w stosunku do roku poprzedniego. W całym roku 2018 liczba miejsc pracy w handlu wzrosła o 44 tys., a liczba wakatów o 2,9 tysiąca.
Nie jestem zupełnym przeciwnikiem zakazu handlu w niedzielę i jeśli faktycznie wśród pracowników handlu byłaby…
Opublikowany przez Jakub Majmurek Piątek, 29 września 2017
Kto zarobił na wprowadzeniu ograniczenia handlu?
Wśród placówek, które najbardziej zwiększyły sprzedaż detaliczną po wprowadzeniu ograniczeń handlu, są przede wszystkim stacje benzynowe, które zwiększyły sprzedaż produktów FMCG (podstawowe produkty spożywcze i czystości) o 21 proc., bo są w niedziele otwarte.
Na drugim miejscu były średnie sklepy spożywcze (40–100 m. kw.) ze wzrostem o 13 proc., które również mogą być otwarte, o ile za ladą stoi właściciel lub franczyzobiorca.
Na trzecim miejscu były dyskonty ze wzrostem 7,5 proc., które od lat zwiększają swój udział w rynku sprzedaży detalicznej. Tego trendu ograniczenie handlu nie zahamowało.
Kto stracił na ograniczeniu handlu?
Tylko dwa formaty sklepów zmniejszyły sprzedaż od marca 2018 r. To hipermarkety ze spadkiem sprzedaży produktów FMCG o 1,2 proc. oraz supermarkety ze spadkiem 0,6 proc.
Czy najmniejsze sklepy osiedlowe tracą na tym?
Nie. W najmniejszych sklepach spożywczych (do 40 m. kw.) odnotowano wzrost sprzedaży o 3,1 proc. Oznacza to jednak, że sklepy te zmniejszyły udział w rynku, gdyż dla całego sektora wzrost sprzedaży produktów FMCG wyniósł 5,6 proc.
Ograniczenie handlu w niedzielę nie sprawiło więc, że najmniejsze sklepy przestały być wypierane z rynku przez dyskonty. Z drugiej jednak strony średnie sklepy spożywcze zwiększyły obroty dwukrotnie bardziej niż dyskonty, więc im ograniczenie handlu w niedziele służy.
Czy ograniczenie handlu zahamowało likwidację niezależnych sklepów spożywczych?
Nie. Liczba małych sklepów spożywczych spadła w 2018 r. o 6,2 proc. (czyli o 3,1 tysiąca). W 2017 r. ich liczba spadła bardziej (8,1 proc.), jednak w 2016 r. mniej (5 proc.).
Liczba średnich sklepów spożywczych w 2018 r. spadła nieznacznie, bo o 0,9 proc. (tj. 111 placówek). W 2017 r. ubyło ich tylko 0,4 proc., a w 2016 r. aż o 3,3 proc.
Dlaczego małe sklepy osiedlowe wciąż znikają, skoro mogą być otwarte w niedzielę?
Liczba małych sklepów spożywczych spada od lat. Ma to związek przede wszystkim z ekspansją dyskontów, które z roku na rok zwiększają swój udział w rynku sprzedaży detalicznej. Małe sklepy, nawet te franczyzowe, nie są w stanie oferować takich cen jak dyskonty, które mają dużo lepszą pozycję negocjacyjną wobec dostawców.
Które sklepy zwiększają liczbę placówek w Polsce?
To przede wszystkim dyskonty, które w 2018 r. zwiększyły swą liczbę o 4,1 proc., co oznacza dwukrotny wzrost dynamiki w stosunku do poprzednich dwóch lat.
Rośnie także liczba sklepów cukierniczych oraz monopolowych (wzrost o 3,8 proc.). Z drugiej strony powstrzymany został wzrost liczby hipermarketów – w 2018 r. ich liczba spadła o 5. Pomimo wzrostu sprzedaży, w ubiegłym roku spadła także liczba stacji benzynowych (o kilkadziesiąt placówek).
Dlaczego dyskonty tak bardzo zyskują, skoro są w niedzielę zamknięte?
Z dwóch powodów. Po pierwsze zwiększają one swój udział w rynku już od wielu lat, są prawdopodobnie najbardziej efektywnym systemem sprzedaży stacjonarnej – tj. oferują najlepsze ceny przy szerokiej bazie produktów. Z reguły są zwykle położone blisko budynków mieszkalnych. Po drugie zaś w dni weekendowe poprzedzające niedziele niehandlowe często konkurują one agresywnymi przecenami, z którymi nie są w stanie konkurować mniejsze sklepy.
Jak odbiera zakaz handlu społeczeństwo?
Według sondażu IBRIS z listopada 2018 r. 48 proc. pytanych chciałoby zniesienia ograniczenia handlu w niedzielę, a 47 proc. nie widziało takiej potrzeby. Jednak rozszerzenie zakazu handlu na wszystkie niedziele popierało już jedynie 18 proc. ankietowanych, a 45 proc. było mu przeciw.
W sondażu ARC Rynek i Opinia z tego roku 36 proc. pytanych było przeciw ograniczeniu handlu w niedzielę w jakiejkolwiek formie, 20 proc. popierało dwie niedziele niehandlowe w miesiącu, 19 proc. uznało, że najlepszym rozwiązaniem są wszystkie niedziele niehandlowe, a 9 proc. poparło jedną niedzielę handlową.
Jak odbierają zakaz handlu pracownicy?
W sondażu przeprowadzonym wśród pracowników handlu na zlecenie NSZZ „Solidarność” 90 proc. mężczyzn oraz 92 proc. kobiet pozytywnie ocenia ograniczenie handlu w niedzielę.
Które branże zyskały, a które straciły na ograniczeniu handlu?
Jak podaje Ministerstwo Przedsiębiorczości w swoim raporcie, w pierwszym półroczu 2018 r. nastąpił duży, bo sześcioprocentowy wzrost liczby turystów korzystających z bazy noclegowej. Z drugiej strony dwie największe sieci fastfoodów, które mają swoje lokalizacje w wielu galeriach handlowych, notują w niedziele niehandlowe dużo mniejsze obroty niż w niedziele handlowe. Najpewniej dotyczy to także innych restauracji zlokalizowanych w galeriach. Polacy dużo rzadziej odwiedzają więc galerie handlowe w niedziele, choć otwarte są tam wtedy punkty usługowe.
Bilans
Przed wprowadzeniem ograniczenia handlu w niedzielę jego przeciwnicy wieszczyli spadek konsumpcji, co miało przełożyć się na spadek tempa wzrostu gospodarczego oraz kłopoty budżetowe z powodu mniejszych wpływów z podatków. Mówiono także o tysiącach pracowników handlu, którzy stracą zatrudnienie. Nic takiego się nie wydarzyło.
czytaj także
Sprzedaż detaliczna rosła i rośnie nadal nawet nieco szybciej niż wzrost gospodarczy, który i tak był w ubiegłym roku zaskakująco wysoki. W ubiegłym roku budżet państwa zanotował też rekordowe wpływy z podatków pośrednich, które tylko częściowo można wytłumaczyć uszczelnieniem systemu podatkowego. Zatrudnienie w handlu rośnie, podobnie jak liczba miejsc pracy w sektorze.
Według rządzących ograniczenie handlu miało być zbawienne dla małych, niezależnych sklepów osiedlowych, jednak to okazało się mrzonką. Przewaga dyskontów nad lokalnymi sklepami jest tak wielka, że nawet pozbawienie ich możliwości sprzedaży w niedzielę nie zahamowało specjalnie ich ekspansji.
Najważniejsze jednak założenie reformy, czyli wsparcie pracowników handlu jako jednej z najsłabszych grup zawodowych, jak na razie poszło zgodnie z planem, co potwierdza masowe poparcie dla tych zmian w tej grupy zawodowej. Trzeba jednak pamiętać, że jesteśmy dopiero na półmetku wprowadzania zmian, gdyż dopiero od przyszłego roku będą one działać na pełną skalę. Ewentualne decyzje dotyczące modyfikacji ograniczenia handlu rządzący, nieważne jakiej opcji, powinni zacząć rozważać więc najwcześniej w czerwcu 2020 r., a najlepiej w grudniu 2020.