KPCh będzie dążyła do zwiększenia popytu wewnętrznego, tym samym stopniowo uniezależniając Chiny od świata.
Cały świat (ten interesujący się gospodarką) z zapartym tchem czekał na Trzecie Plenum XVIII Zjazdu Komunistycznej Partii Chin (KPCh), które odbyło się w tym roku między 9 a 12 listopada. To dość znamienne, że świat kapitalistyczny wstrzymał oddech, zastanawiając się, co postanowi partia komunistyczna jakiegoś państwa. Można powiedzieć, że to jest signum temporis. Chiny, państwo teoretycznie komunistyczne, mają coraz większe znaczenie na mapie globalnej gospodarki.
Trudno sobie nawet wyobrazić, co by się stało w tej gospodarce (również w naszej), gdyby w Chinach zagościł kryzys. Nawiasem mówiąc, świat od dawna czeka na taki kryzys, bo przecież nie ma rozwoju bez przestojów, ale na razie go nie doświadczyliśmy. To oczywiście nie znaczy, że już go nie będzie. Wręcz przeciwnie – musi się pojawić. Nie ma możliwości, żeby nie doszło do kryzysu w państwie, które od wielu lat ponad pięćdziesiąt procent PKB przeznacza na inwestycje (z których wiele jest nieporozumieniem), którego sektor bankowy udziela olbrzymiej ilości „złych” kredytów, którego polityka jednego dziecka prowadzić musi w ciągu najbliższych kilkunastu lat do napięć na rynku pracy.
Na razie jednak czekamy na to, co KPCh zrobi w gospodarce i finansach tego olbrzyma – i co ma wprowadzić Chiny pewnym krokiem w kolejne dziesięciolecie. Zapewnić im nieprzerwany rozwój, aż do momentu, kiedy zastąpią USA w roli hegemona. Szybko nie zastąpią, ale nie ulega wątpliwości, że idą w tym kierunku.
Wróćmy jednak do plenum KPCh. Zazwyczaj dwa pierwsze plena po zjeździe partii są poświęcone sprawom personalnym, a trzecie jest plenum programowym. Tym razem też tak było i dlatego świat czekał z napięciem na wieści z tych obrad. Przez weekend szukałem przecieków i o dziwo ich nie znalazłem. Trudno sobie wyobrazić w Polsce czterodniowe, ważne obrady, z których nie docierają do prasy przecieki. W tej sprawie też Chiny są inne niż reszta świata.
W końcu jednak oficjalne wyniki obrad do mediów dotarły. Świat finansów kręcił na nie nosem.
Oczekiwano większej otwartości, prywatyzacji, deregulacji. Przeliczono się.
Zawsze powtarzam, że Chiny działają inaczej niż państwa naszej cywilizacji. U nas demokracja i czteroletnie kadencje wymuszają krótkoterminowe planowanie. Chiny działają tak jak Kościół katolicki – ważne dla nich są odległe cele, które z konsekwencję realizują.
Nie śpieszą się z transformacją, która wyda ich kraj na pastwę rynków finansowych i potężnych koncernów. Nie popełniają tego błędu, który popełniła Polska w swojej transformacji, przeprowadzonej przez Leszka Balcerowicza z Jeffreyem Sachsem w roli doradcy. Nawiasem mówiąc Jeffrey Sachs już dawno uznał swoje rady za błędy młodości. Doskonale te błędy (i nie tylko błędy…) wtedy popełnione opisał profesor Witold Kieżun w swojej książce Patologia transformacji. Chiny takich błędów z pewnością nie popełnią.
Plenum KPCh postanowiło działać powoli. Powołało dwie komisje, które mają przygotować propozycje reform. Mają one pójść w kierunkach wytyczonych właśnie przez to plenum. Prawdziwe zamiary władz jeszcze długo nie będą jasne. Poza tym skutki reform mają być widoczne do 2020 roku. Zbyt dużo czasu dla giełd, ale uważam, że zamierzenia jak na Chiny są imponujące. Nie zgadzam się z tymi komentatorami, którzy uważają, że KPCh nie ma wizji rozwoju Chin.
Najważniejsze chyba jest to, że co prawda sektor firm państwowych pozostanie silny i będzie nadal filarem gospodarki, ale rynek ma odgrywać „decydującą” rolę w alokacji środków i surowców (będzie bardzo stopniowo liberalizowany rynek energii, ropy, gazu). Intrygujące stwierdzenie, ale oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, a tych jeszcze długo nie poznamy. Jest to jednak zdecydowanie ruch w kierunku wolnego rynku. W tym samym kierunku idzie zapowiedź przyjęcia rozwiązań, dzięki którym stosunki państwo – rynek zostaną uproszczone i wyklarowane. Mają też być przeprowadzone reformy fiskalne – tutaj też nie ma szczegółów.
Powstać ma nowoczesny system ubezpieczeń społecznych. To bardzo ważne deklaracja. Obecnie Chińczycy są narodem, który bardzo dużo oszczędza – brak systemu zabezpieczenia emerytalnego zmusza do dbania o fundusze na starość. Wprowadzenie systemu ubezpieczeń społecznych odblokowałoby oszczędności i zwiększyło popyt wewnętrzny. W tym samym kierunku idzie zapowiedź zwiększenia praw własności rolników. Gdyby mogli zaciągać kredyty hipoteczne (nie są właścicielami ziemi), to też zwiększyłoby znacznie popyt i nakręciło koniunkturę.
Jak widać, KPCh będzie dążyła do zwiększenia popytu wewnętrznego, tym samym stopniowo uniezależniając Chiny od świata. Przecież 1,3 miliarda ludzi może zapewnić popyt uniezależniający Chiny od eksportu, który jest konkurencyjny dlatego, że tania jest chińska siła robocza. Władzom musi chodzić o to, żeby docelowo przestała być tania, co rozbroiłoby bombę niezadowolenia społecznego. Za dziewięć lat zobaczymy, jak kierunki wytyczone przez KPCh zostały zrealizowane w praktyce. I sam nie wiem, czy powinniśmy się cieszyć, czy martwić tym, że reformy pomogą chińskiej gospodarce…