Sankcje z pewnością utwardzą stanowisko Rosji, a ciche retorsje zaszkodzą wielu wybranym krajom UE, w tym Polsce.
Podczas kanikuły warto wrócić do własnego ogródka, czyli w moim przypadku na rynki finansowe. Dzieje się tam wiele interesujących rzeczy. Dla jasności: nie jest tą bardzo interesującą sprawą „techniczne bankructwo” Argentyny. Zaznaczę jedynie, że nie jest to przypadek typu upadku Lehman Brothers. Lehman Brothers upadał wtedy, kiedy zagrożonych było bardzo wiele firm finansowych (banków i ubezpieczycieli). Przypadek Argentyny (która de facto bankrutem nie jest, bo ma blisko 30 mld USD rezerw) jest odosobniony i nie znajdzie przełożenia na nastroje inwestorów.
Interesujące było na rynkach to, że w lipcu zanikła dodatnia korelacja między tym, co dzieje się na Wall Street, i tym, co widzimy na giełdach europejskich. Miesiąc dla giełd amerykańskich był pierwszym miesiącem korekcyjnym po pięciu miesiącach zwyżki podczas których indeksy S&P 500 i DJIA systematycznie biły kolejne rekordy wszech czasów. Był korekcyjny tylko i wyłącznie dlatego, że indeksy straciły po dwa procent w ostatnim dniu lipca.
Podczas całego miesiąca Wall Street zachowywała się o wiele lepiej niż giełdy europejskie, które drugi miesiąc z rzędu przechodziły korektę. Zachowywała się tak dobrze, że w kwartalnym sondażu przeprowadzanym przez agencję Bloomberg większość profesjonalnych inwestorów uznało, że Wall Street znalazło się na skraju bańki spekulacyjnej lub że już w niej jest. Czy to jest poważne ostrzeżenie? Niekoniecznie, bo jeśli olbrzymia większość inwestorów ma jakieś zdanie na temat rynku, to podejście wbrew trendowi każe zakładać, że rynek zachowa się zupełnie inaczej. W tym sondażu mówimy jednak nie o „olbrzymiej większości”, a o 51% badanych, co może zapowiadać korektę.
Niestety, akcje polskie zachowywały się jeszcze gorzej niż francuskie i niemieckie. Na GPW indeks dużych spółek (WIG20) w lipcu w korekcie był już czwarty miesiąc z rzędu. Zagranica nadal trzymała się od GPW z daleka, woląc nasze obligacje, których rentowność spadała chwilowo poniżej 3,2 proc. (na obligacjach dziesięcioletnich). Pożyczane od ECB, Fed od banku Japonii pieniądze (prawie za darmo) szukały miejsc, w których mogą bezpiecznie i bez problemów zarobić. Jednak i tutaj na przełomie lipca i sierpnia doszło do chwilowej ucieczki inwestorów.
Dlaczego znikła dodatnia korelacja między Wall Street i giełdami europejskimi (w tym polską)? Najpewniej dlatego, że po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego znacznie pogorszyła się sytuacja geopolityczna na styku Rosja – Ukraina – UE – USA. To zdecydowanie mocniej szkodzić będzie gospodarce europejskiej niż amerykańskiej. Elektoraty i media mocno nacisnęły na polityków, którzy zmuszeni zostali w końcu lipca do wdrożenia sankcji w stosunku do Rosji. Sankcje były sektorowe, ale nakierowane na zaszkodzenie finansom Rosji i jej siłom zbrojnym (w bardzo długim okresie).
Komisja Europejska oceniła, że sankcje nieznacznie (o 0,3 proc. w tym roku i 0,4 proc. w przyszłym) zmniejszą PKB strefy euro, ale za to obniżą o 1,5 procent PKB Rosji w tym i o 4,8 proc. w przyszłym roku. Założeniem było to, że Rosja nie odpowie asymetrycznymi sankcjami i to, że sytuacja nie wymknie się z rąk. Bardzo to były optymistyczne założenia, według mnie mało realne. Uważam, że sankcje z pewnością utwardzą stanowisko Rosji, a ciche retorsje zaszkodzą wielu wybranym krajom UE.
Wśród nich będzie z pewnością Polska, której rząd wysunął się na pierwszą linię żądających ostrych sankcji. Polski eksport do Rosji to około dwóch procent polskiego PKB.
W sytuacji, w której dane makroekonomiczne (kilka miesięcy spadku indeksu PMI, śladowy wzrost sprzedaży detalicznej i niewielki wzrost produkcji) zdecydowanie sygnalizują, że polska gospodarka weszła w nieoczekiwany okres spowolnienia, rosyjskie retorsje mogą wprowadzić gospodarkę w fazę bliską stagnacji.
I to jest największy problem dla inwestujących na GPW. Temat wyboru ZUS-OFE (dla składki 2,92 proc.) z końcem lipca został już zamknięty. W OFE zostało o wiele więcej Polaków, niż tego oczekiwali skrajni pesymiści, ale zdecydowanie mniej, niż potrzeba było do gładkiego funkcjonowania OFE. Fundusze będą musiały się konsolidować. To już jednak było zawarte w cenach akcji i nie będzie miało znaczenia we wrześniu.
Podsumowując – GPW szkodziła geopolityka, nieoczekiwane pogorszenie koniunktury gospodarczej i korekta na europejskich giełdach. To nie znaczy jednak, że sierpień będzie wygraną niedźwiedzi. Jak widać z zachowania giełd tureckiej czy chińskiej, są rynki, które wchodzą lub kontynuują hossę, nawet jeśli na Wall Street rozpocznie się korekta, to hossa na GPW najwyżej może się nieco opóźnić.
Pod jednym wszakże warunkiem: że rosyjskie wojska oficjalnie nie wejdą na Ukrainę i/lub Rosja nie nałoży na nasz kraj sankcji dużo poważniejszych niż te „jabłkowe”. Trzeba pamiętać o tym, że położenie geograficzne naszego kraju się nie zmieni, więc najbardziej racjonalne byłoby nienadmierne drażnienie niedźwiedzia, żeby przypadkiem nie zamienił się w zwierzątko z powiedzenia o zachowaniu „like a cornered rat”. Takie zwierzę potrafi być naprawdę niebezpieczne…