Wśród zachwyconych komentarzy na internetowej stronie pokojowej nagrody Nobla, którą przyznano właśnie Unii Europejskiej, przeczytałem taką wypowiedz: „Dziękuję. Jako członek Unii Europejskiej jestem uhonorowany tą nagrodą. To moja pierwsza nagroda Nobla. Czekam na kolejne. Wszystkiego najlepszego. Krzysztof”.
W tej chwili poczułem się wykluczony. Jako jedyna osoba przebywająca właśnie w redakcji KP nie dostałem Nobla. Najpierw spróbowałem uspokoić się myślą, że dzisiejszego ranka Nobla dostało ponad 500 milionów ludzi, więc nie jest to aż tak wielkie wyróżnienie. Na dodatek, ta ilość może drastycznie wzrosnąć, jeśli przyjmiemy założenia bardziej demokratyczne i włączymy do listy pokojowych noblistów-2012 nie tylko obywateli UE, ale też na przykład wszystkich jej mieszkańców niezależnie od ich statusu prawnego. Albo przynajmniej wszystkich posiadaczy wizy Schengen. Można by z tej wyjątkowej okazji wprowadzić coś w rodzaju rozróżnienia na noblistów pierwszego i drugiego stopnia. Albo gatunku.
Kiedy trochę mi przeszła frustracja spowodowana hucznym świętowaniem tej nagrody przez kolegów redakcyjnych, zorientowałem się, że dzisiejszy Nobel to w zasadzie dobry pomysł na uratowanie wspólnoty europejskiej. Zgodnie z tendencjami w europejskim życiu społecznym – rozpad więzi, atomizacja – można wprowadzić indywidualne członkostwo w UE. Oczywiście, należałoby tylko sformalizować jego kryteria. Można zacząć od progu majątkowego. Za indywidualny wstęp do Unii Europejskiej należałaby się jednorazowa opłata – to mogło by się przydać europejskiej gospodarce nawet bardziej niż te 930 tysięcy euro, który dostanie teraz od komitetu noblowskiego (hm, no właśnie, czy ta suma zostanie podzielona wśród wszystkich dzisiejszych noblistów?).
Każdy indywidualny członek Unii Europejskiej musiałby też udowodnić, że trzyma się zasad obrony praw człowieka i uniwersalnych wartości demokratycznych. Na pewno byłoby to łatwiejsze z pojedynczym człowiekiem (jakaś ankieta czy wywiad), niż w skali całego państwa. Warto też zastanowić się, czy państwa w tej nowej sytuacji w ogóle jeszcze będą potrzebne. Do udziału w tej Unii mógłby zostać dopuszczony każdy mieszkaniec Ziemi, którego na to stać. Dla reszty wymyślimy inną Unię.