Jaś Kapela pisze do ministra środowiska.
Jego ekscelencjo, przyjacielu ludzi i zwierząt, czcigodny ministrze środowiska, najmilszy profesorze Janie Szyszko,
tuszę, iż nie przeszkadzam, że ośmielam się pisać do Pana, a jeśli nawet przeszkadzam, to z całego serca najpokorniej proszę o wybaczenie, bo piszę do waszej ekscelencji zachęcony waszymi słowami, które miały okazję usłyszeć moje niegodne uszy podczas konferencji organizowanej przez Pana ministra w imieniu miłościwie nam panującego rządu, Boże daj, aby panował nam długo i owocnie. Zaprawdę niegodzien usłyszeć byłem te słowa, ale skoromże je usłyszał, to wielką uczyniły poniewierkę i spustoszenie w pomyślunku moim i do dziś przestać myśleć o nich nie mogę, dlatego pozwolę sobie zacytować je niniejszym, abyśmy wszyscy mogli się jeszcze raz przysłuchać ich mądrości i nasze ciemne umysły ich blaskiem rozjaśnić.
A było to tak, że podczas prasowego briefiengu przez rząd organizowanego, jeden z dziennikarzy dość nieroztropnie zapytał, czy skoro „jedna trzecia nadleśnictwa ma pozostać niezagospodarowana, bez ingerencji człowieka”, te pozostałe dwie trzecie to będzie teren, na którym las zostanie po prostu wycięty.
Wasza ekscelencja minister raczył wtedy odrzec: „Szanowny panie, ja bym proponował, żeby nie zadawać tego rodzaju pytań, bo one są troszeczkę, ja bym powiedział, prowokujące i nie na miejscu. Ja bym prosił panie redaktorze, żeby pan się zgodził i przyjechał, w ciągu trzech tygodni zrobimy specjalne szkolenie dla dziennikarzy, żeby wiedzieli, w jaki sposób zadawać pytania i wiedzieli, o czym mówimy.”
Z wielką radością i nadzieją przyjąłem te słowa. Od lat już ślizgam się po powierzchni tematów, dryfuję między sprzecznymi informacjami, nie wiedząc jak odróżnić prawdę od kłamstwa, a światło od ciemności. Zresztą nie tylko ja, ale większa część naszego pokolenia infotainmentu, poddana jest dyktatowi newsów i rozrywana przez bodźce, domagające się naszej nieustaniej uwagi, a obiecujące w zamian zdobycie przyjemności i wiedzy. Obietnice są to jednak złudne, bo zamiast wiedzy, otrzymujemy nagłówki nie do ogarnięcia i ocean memów.
Nic dziwnego, że nawet umiejętność zadawania sensownych pytań, zanikła w narodzie. I oto pojawia się Pan profesor, człowiek, który nie tylko zna odpowiedzi, ale wie też, jak zadawać pytania.
Szkolenia takiego potrzebuję pilnie i niezwłocznie, o czym świadczyć może choćby niedawna moja wymiana zdań z podległym Panu departamentem na Twitterze reprezentowanym przez użytkownika o nazwie Polska na COP21. W krótkiej wymianie zdań z tym twitterowym bytem nie zdążyłem jeszcze nawet sformułować pytania, a już się dowiedziałem, że nie mam kompetencji, a temat ten jest bardziej skomplikowany.
Zaprawdę temat jest bardziej skomplikowany, a ja nie mam kompetencji, ale właśnie dlatego chciałbym móc pytanie zadać, żeby swoje kompetencje pogłębić i temat bardziej rozpoznać. Czy pozostaje mi jedynie dalsze szukanie na oślep i strona, którą polecili mi Pana podwładni google.pl? Bardzo ciekawa rzeczywiście, muszę przyznać. Ale trochę jakby pusta.
Pytań, które chciałbym Panu i pańskiemu ministerstwu zadać, jest całe mnóstwo. Szczególnie chętnie dowiedziałbym się na przykład, jak zadać pytanie o to, co powiedział Pan zaraz po zakończeniu 21 Szczyty Klimatycznego w Paryżu, że będą się państwo starali pokazać, że: „dwutlenek węgla emitowany w Polsce jest gazem życia dla żywych zespołów przyrodniczych, by stawały się coraz lepsze”? Naprawdę nie wiem, jak zadać to pytanie, żeby nie wyszedł Pan na idiotę. W końcu nie można zapytać o to, czym się różni dwutlenek węgla emitowany w Polsce od tego emitowanego gdzie indziej. Nie sposób też próbować się dowiedzieć, co Pan rozumie z problemu globalnego ocieplenia, skoro twierdzi, że dwutlenek węgla emitowany w Polsce jest gazem życia. A jednak chciałbym to wiedzieć. Czy mogę najuprzejmiej liczyć, że dzięki temu szkoleniu uda się takie pytania sformułować?
Ośmielę się jeszcze jeden temat zasugerować. Wszyscy cieszymy się, że tak pomyślnie udało się załatwić dla Polski sprawy na COP21. Wpisanie zalesiania jako sposobu na walkę z globalnym ociepleniem to prawdziwy majstersztyk dyplomacji, zważywszy że badania pokazują, że gospodarka leśna w Europie przyczynia się do zwiększenia CO2 w atmosferze niż przeciwnie.
Ale skoro zalesianie ma być sposobem walki z globalnym ocieplenie, to dlaczego zwiększamy obszar wycinki na terenie Puszczy Białowieskiej?
I dlaczego chcą państwo tak usilnie ten najstarszy las nizinny w Europie wycinać mimo protestów wielu organizacji naukowych i ekologicznych? Czy te kubiki metrów sześciennych drewna naprawdę są tyle warte dla Lasów Państwowych, jednego z najbogatszych przedsiębiorstw w tym kraju, żeby warto było wchodzić w taki konflikt? A może chodzi tylko to, żeby upokorzyć naukowców i ekologów, którzy widzą w lesie coś więcej niż metry sześcienne drewna?
Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić jak można by zadać te pytania nie narażając się na zarzut prowokacji i nie sugerując hipokryzji polityki ministerstwa środowiska. Ale mam nadzieję, że na państwa szkoleniu się tego dowiem. Dlatego proszę pozwolić, że wyrażę pragnienie się niniejszym zgłosić. Niech spłynie na mnie wiedza i odmieni me ciemne myśli, a w serce wleje nadzieję.
Z wyrazami głębokiego szacunku całuję rączki i pokornie padam do nóżek,
Jaś Kapela
**Dziennik Opinii nr 89/2016 (1239)