Może oprócz wersji dla uchodźców uda się nagrać Mazurek genderowy, bo jesteśmy nie tylko narodem migrantów, ale również gejów, lesbijek, transów i wszelkich innych nieheteronormatywnych dziwaków − pisze Jaś Kapela.
Drzwi wielkie jak do jakiegoś zamku nie wyglądały na otwarte, więc choć zauważyłem tablicę z napisem „Sąd Najwyższy”, to na wszelki wypadek zapytałem ochroniarza stojącego przed budynkiem, czy to na pewno przez nie się wchodzi. Potwierdził, więc poszedłem sprawdzić, czy mnie nie oszukuje.
Drzwi okazały otwierać się na fotokomórkę i rozwarły się przede mną nieproszone, choć wcale jeszcze nie chciałem wchodzić, tylko zrobić sobie zdjęcie z tablicą. Trochę się przestraszyłem, ale też ucieszyłem, że dobrze trafiłem. Choć staram się raczej czynić dobro niż zło, to niestety moje doświadczenia z polskim systemem sprawiedliwości z roku na rok są coraz bogatsze.
czytaj także
Nawet ostatnio na demonstracji policjant, gdy sprawdzał w maszynce moje dane, spytał, czemu mnie tak często spisują. Tłumaczyłem, że jestem dziennikarzem i często bywam w miejscach, gdzie policja spisuje, ale chyba mi nie uwierzył tak samo jak ja sobie.
Mimo wszystko to był mój pierwszy raz przed Sądem Najwyższym, więc gdy sędzia prowadzący rozprawę kazał mi wstać i spytał, czy mam coś do dodania, trochę się zestresowałem i wydusiłem z siebie tylko to, że ciągle czuję się niewinny. Co było raczej bez sensu, bo w końcu zostałem skazany prawomocnym wyrokiem, więc czuć się mogłem raczej niesłusznie skazany.
Wcześniej przez blisko godzinę perorowali moi obrońcy, Zuzanna Rudzińska-Bluszcz i Marcin Mrowicki z biura RPO oraz Joanna Kornaszewska, prawniczka z kancelarii Dentons (która mnie w tej sprawie reprezentuje pro bono), wykazując na wszystkie możliwe strony, że skazujący mnie wyrok jest nie tylko niezgodny z prawem krajowym i materialnym, ale też rozumem, godnością i prawami człowieka.
Jak nie otoczyłem należną czcią Hymnu i zostałem poetą wyklętym
czytaj także
Pięknie mówili i długo, więc gdy sędzia mnie zapytał, czy mam coś do dodania, naprawdę nie wiedziałem, co miałbym jeszcze powiedzieć. Ale jak to w życiu bywa, już chwilę później zacząłem układać w myślach całą przemowę, co bym powiedział sądowi, gdybym mógł cofnąć czas i przeżyć tę chwilę jeszcze raz.
Wysoki Sądzie,
przede wszystkim nie mogę wyjść ze zdumienia, że się tutaj spotykamy. Ta absurdalna sprawa trwa już trzeci rok, choć nie wiem, jaki z tego faktu miałby płynąć pożytek dla Polski czy kogokolwiek. Rozumiem za to, że marnujemy swój czas i pieniądze podatników.
Oczywiście jest w tym dla mnie − twórcy − pewien urok, że tylu dorosłych i poważnych ludzi zajmuje się analizowaniem utworu, którego napisanie zajęło mi pewnie mniej niż pół godziny.
czytaj także
Generalnie szybko się okazało, że miałbym strasznie dużo do powiedzenia najwyższemu organowi władzy sądowniczej Rzeczypospolitej Polskiej. Choćby o tym, że nie rozumiem, dlaczego zmiana słów lub linii melodycznej hymnu ma być złamaniem przepisów ustawy, skoro można przerabiać lub stylizować, a nawet sprzedawać nasze godło lub flagę. Dlaczego za modyfikację hymnu nie został skazany Pan Profeska, którego wersja Mazurka stylizowanego na utwór ska czy inne reggae, naprawdę woła o pomstę do nieba i wjazd CBŚ na koncert? O ile mi wiadomo, jestem pierwszym Polakiem w historii całkiem długiego funkcjonowania tej uchwalonej jeszcze w latach 80. ustawy, który został skazany za modyfikację hymnu, choć bynajmniej nie jestem pierwszym artystą, który Mazurek Dąbrowskiego wziął na warsztat.
W złej tonacji
Gdybyśmy chcieli być tacy wymagający wobec wszystkich polskich obywateli, musielibyśmy skazywać prawie wszystkich. Większość Polaków śpiewa hymn w tonacji C-dur, tymczasem zgodnie z przepisami ma być wykonywany w tonacji F-dur, co jest dostępne praktycznie tylko dla szkolonych głosów tenorów oraz sopranów. Gdyby potraktować poważnie wyrok sądów w mojej sprawie, praktycznie każde wykonanie hymnu powinno się kończyć mandatami dla śpiewających.
Jak nisko musi się cenić naród, którego sądy orzekają, że zmiana słów hymnu stanowi dla niego na tyle duże zagrożenie, że musi się skończyć wyrokiem skazującym? Czy naprawdę chcemy być narodem, któremu tak łatwo odebrać należną cześć i szacunek, że boimy się zmiany choćby przecinka w naszym hymnie, bo uważamy to za obrazę? Jako długoletni obywatel Polski, którym chciałbym dalej być, proszę: nie idźmy tą drogą.
Obrażanie się za takie rzeczy jest naprawdę małostkowe i świadczy raczej o tym, że taki naród sam się nie szanuje, skoro tak łatwo go urazić.
Na szczęście okazało się, że Sąd Najwyższy nie potrzebował mojej przemowy, żeby orzec, że jestem niewinny. Sędziowie uznali argumentację Rzecznika Praw Obywatelskich, zgadzając się, że nie sposób dowieść, że mój czyn był szkodliwy społecznie, a wręcz przeciwnie, cel, który mi przyświecał, „jak najbardziej zasługuje na aprobatę”. To ważny wyrok nie tylko dlatego, że uznana została oczywistość, że nie należy karać za czyny, które nikomu nie szkodzą, ale też dlatego, że okazuje się, że jednak można twórczo przetwarzać symbole narodowe. Wygrała wolność słowa i twórczości, co mnie bardzo cieszy, ale też motywuje do działania.
Już dawno sobie obiecywałem, że jeśli wygram tę sprawę i okaże się, że jednak można przerabiać hymn w szczytnych celach, to nagram moją wersję Mazurka Dąbrowskiego w jakiejś wersji, która by nie raniła uszu melomanów, a również mniej wprawionym słuchaczom mogła sprawić odrobinę radości. Choć nie mogę obiecać, że nowa wersja nagrania zostanie zaśpiewana w tonacji F-dur, bo nie znam aż tak wielu wyszkolonych tenorów ani sopranów, to obiecuję bardziej się postarać niż za pierwszym razem.
Uciekają do nas, bo są biedni. Są biedni, bo my jesteśmy bogaci
czytaj także
Jednocześnie jeśli są państwo wyedukowanymi muzykami albo przynajmniej chętnymi amatorami, to mam w planach zorganizować profesjonalne nagranie Mazurka Kapeli oraz nakręcić teledysk i zapraszam do dołączania.
Może oprócz wersji dla uchodźców uda się też nagrać Mazurek genderowy, bo ostatnio, zamiast uchodźcami, nasze władze wolą straszyć LGBT, a przecież jesteśmy nie tylko narodem migrantów, ale również gejów, lesbijek, transów i wszelkich innych nieheteronormatywnych dziwaków. Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!