Baśka miała fajny biust i inne dobra osobiste, których naruszać nie wolno. A przynajmniej tak mogłoby się jej wydawać. Bo do fajnego biustu Baśki aspirują również inni. Np. Robert Gawliński „twierdził, że jego dobra osobiste zostały naruszone, gdyż w jednej z reklam piwa użyto słów: «Baśka wcale nie miała fajnego biustu»”. Znając życie, Baśki nikt o zdanie nie spytał, choć w końcu to o jej biuście mowa. I tak to właśnie jest z prawami własności intelektualnej. Ktoś może sobie mieć biust (fajny albo nie), ale ktoś inny ma do niego prawo.
„No wiesz! Nasza cywilizacja zawaliła się w gruzy, a tobie tylko dupy w głowie!”, mógłby ktoś powiedzieć, pod warunkiem, że byłoby to wykorzystanie niekomercyjne albo dozwolone użycie cytatu. W innym przypadku może się obawiać, że zostanie oskarżony o naruszenie dóbr osobistych autora. Jak czytamy w DGP: „Komercyjne wykorzystanie skojarzenia z utworem bez zezwolenia autora jest naruszeniem więzi autora z utworem, które należy traktować jako naruszenie dóbr osobistych”. Ja tu widzę niezły burdel! I ciemność. Widzę ciemność.
Że widzieć ciemności nie należy, przynajmniej w celach komercyjnych, uznał Juliusz Machulski, oskarżając radio RMF FM, które słowa te wykorzystało w swoim klipie reklamowy. I zażądał 150 tysięcy złotych rekompensaty. Sąd oddalił powództwo autora Seksmisji, ale tylko dlatego, że twórca dochodził swoich praw na podstawie przepisów o nieuczciwej konkurencji. Gdyby, zamiast tego, zdecydował się dowodzić, że zostały naruszone jego dobra osobiste, być może by wygrał. Bardzo smutno musi być autorowi, gdy ktoś narusza jego więź z utworem, więc niewątpliwie należy mu się odszkodowanie. Trzeba walczyć o swoje, bo jak tak dalej pójdzie, to się może okazać, że ciemność widzą nie tylko twórcy Seksmisji, ale jakieś anonimowe psy z reklam rzeczy, które z Seksmisją nie mają nic wspólnego. W ogóle strach teraz mieć jakąś seks misję, bo jeszcze może się okazać, że narusza ona dobre osobowe Juliusza Machulskiego.
Na razie sprawy tycząc się głównie reklam, ale to przecież niejedyne użycie komercyjne, jakie można sobie wyobrazić. Np. gdy podrywam dziewczynę, to niewątpliwie mam z tego pewną korzyść, którą można definiować w kategoriach komercyjnych. Czy w związku z tym, jeśli wykorzystam w tym celu cytatów z filmów Juliusza Machulskiego, to należy mu się pięć złotych? A może prawo pierwszej nocy? W końcu nie da się ukryć, że więź autora z dziełem została w ten sposób naruszona i do tego wykorzystana w niecnym celu. Być może jest to także nieuczciwa konkurencja. W końcu uzyskuje korzyści, wykorzystując dobra osobiste Juliusza Machulskiego, więc zgodnie z logiką obrońców obecnych prawa autorskich, mu te korzyści odbieram. W świecie, w którym udałoby się zlikwidować piractwo, to Juliusz Machulski powinien z podrywaną w ten sposób dziewczyną w łóżku wylądować. I jeszcze dojdziemy do tego, żeby chłop nie mógł z gołą babą w windzie, bo narusza to czyjeś prawa autorskie.
Mam nadzieję, że Juliusz Machulski nie przeczyta tego felietonu. Ani Robert Gawliński. I nie przyjdzie im do głowy, żeby o swoje prawa walczyć. Zbigniew Hołdys lepiej też, żeby tego nie czytał. Niewiele ci mogę dać, bo sam niewiele mam, ale jak mnie pozwiesz, to będzie mi smutno, bo chciałbym być sobą, chciałbym być sobą wreszcie, ale ciągle ktoś mi w tym przeszkadza. Mimo wszystko czekam z utęsknieniem na proces, który mógłby wytoczyć Pasikowski Machulskiemu za użycie w filmie Kiler zdań „Co ty wiesz o zabijaniu?! Ty stara dupa jesteś!” pochodzący z utworów tego pierwszego twórcy. Na dodatek bez zaznaczenia cytatu. 150 tysięcy należy się, jak fajny biust Baśki, Robertowi Gawlińskiemu.