Jan Śpiewak

Dwaj starsi panowie, którzy nie potrafią skończyć

Pani Barbaro, odłączyć ich od kroplówki i dać im politycznie umrzeć!

Przed swoimi komputerami późnym wieczorem zasiadają Leszek (lat 69) wraz z Januszem (lat 50). Traf chciał, że obaj panowie stoją na czele dwóch największych, uznających się za lewicowe partii politycznych w kraju. Chcą pokazać, jak są nowocześni i jak dobrze się dogadują, więc organizują sesję Q&A (pytań i odpowiedzi) na Twitterze.

Ewidentnie świetnie się ze sobą bawią. „Jak to jest być zielonym i iść do wyborów z reprezentacją interesów myśliwych?” – pada jedno z pierwszych pytań. Odpowiedź Palikota: „Ani Palikot, ani Miller nie polują, a jeśli już, to na dobrze zmrożoną wódkę 😉 i tylko wieczorem”. Czy to jeden z tych wieczorów? Internauci niestety nie dopytują. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, od razu pojawiły się internetowe śmieszki, które postanowiły wykorzystać sytuację, by przypomnieć liderom Zjednoczonej Lewicy różne ich dawne grzeszki.

Ktoś zapytał Leszka Millera: „Waterboarding lepiej z użyciem ręcznika czy celofanu?”. To oczywiście nawiązanie do tajnych więzień CIA, w których dochodziło do tortur i łamania konstytucji RP. Leszek Miller postanowił nie ignorować zaczepki i odpowiedzieć: „Zdania są podzielone”. Was bawi? Mnie nie. Kolejne pytanie, tym razem do Janusza Palikota: „Czy jest Pan milionerem?” Lider Twojego Ruchu: Mam dla Pani złą wiadomość: „TAK 🙂 Ale nie jestem wolny :)”. Najwyraźniej każde pytanie o zarobki Palikot przenosi na rzeczywistość swojej alkowy i relacje kobiet z mężczyznami. Oczywiście, są to relacje podporządkowania. Mizoginia? Głupota? Czerstwe poczucie humoru? A może po prostu zwykła januszowatość? Każda odpowiedź jest dobra.

Od początku kampanii obaj panowie potwierdzają dwie rzeczy, których wszyscy się domyślamy. Po pierwsze: panowie uważają się za lewicę i reprezentantów progresywnej części społeczeństwa, tylko dlatego, że tak im wyszło w badaniach (Palikot) i tak akurat potoczyły się losy PZPR (Miller). Tak naprawdę obaj są reprezentantami konserwatywnego drobnomieszczaństwa. Równie dobrze dogadaliby się z Joachimem Brudzińskim czy z Eugeniuszem Kłopotkiem. Może tylko są bardziej od nich pragmatyczni. Po drugie: dalej twardo stoją na czele swoich partii, podejmują najważniejsze decyzje i mają ogromne parcie na szkło. Pisał o tym wczoraj Jakub Dymek, że obaj nie potrafią schować się na drugi plan. Muszą być stale obecni, tak jakby zazdrościli innym młodości i wiarygodności.

Ciągła obecność Millera i Palikota nasuwa bardzo poważne pytanie o to, kto będzie podejmował najważniejsze decyzje w Zjednoczonej Lewicy już po wyborach.

Projekt Zjednoczonej Lewicy, który miał pokazać zmianę generacyjną (abstrahując od jakości tej zmiany) w SLD i Twoim Ruchu, nie wypalił. Dlatego dzisiaj dwaj panowie sięgają po ostateczną broń – liderką Zjednoczonej Lewicy ma zostać Barbara Nowacka. To ostatnia jeszcze w miarę nie zużyta karta tego projektu. Nowacka jest młoda, elokwentna, dobrze wypada w mediach.

Ale nasuwa się pytanie, co ten ruch ma właściwie znaczyć? Liderem czego? Koalicyjnego komitetu wyborczego, którego łączy właściwie tylko chęć dostania się do sejmu ? Jeśli Zlew przekroczy próg, to Leszek Miller wprowadzi do parlamentu około 40 posłów, a Twój Ruch kilku. Wpływ, jaki Nowacka będzie miała na przyszłą reprezentację lewicy w parlamencie, będzie bardzo znikomy. I to nawet przy założeniu, że Palikot szczerze chce się z nią podzielić władzą we własnym ugrupowaniu. Barbara Nowacka zostanie liderką, ale bez władzy i bez własnych wojsk.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to tylko pusty gest, który nic nie znaczy. Ma przykryć stare twarze, dolać nowego paliwa do gasnącej kampanii wyborczej lewicy.

To ruch, który Miller już sam wcześniej wykonał wystawiając Magdalenę Ogórek w wyścigu o prezydenturę. Jarosław Kaczyński wprowadza tę strategię już od dawna, najpierw korzystając z Kazimierza Marcinkiewicza, później profesora Glińskiego, a dzisiaj powtarzając ten manewr z Beatą Szydło.

Można odnieść wrażenie, że polska polityka zaczyna przypominać kiepskiej klasy muppet show, w którym starsi panowie pociągają za sznurki wymienianych co wybory kukieł. Ten postpolityczny spektakl może w tym momencie przerwać chyba tylko sama Barbara Nowacka. Nie powinna Palikotowi i Millerowi podawać kroplówki. Powinna dać im umrzeć, a nam wszystkim oszczędzić kolejnych czterech lat przedłużonej agonii. To najbardziej humanitarne rozwiązanie. Dla nich i dla nas.

 

**Dziennik Opinii nr 273/2015 (1057)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
aktywista miejski
Aktywista miejski
Zamknij