Czy nie byłoby uczciwiej, gdyby Prawo i Sprawiedliwość wystawiło w wyścigu prezydenckim biskupa Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Episkopatu?
Oni żyją na zupełnie innej planecie – mówi Maria, trzydziestoparolatka z Warszawy, którą pytam, co sądzi o ofensywie ePiSkopatu przeciw in vitro. Po dwóch latach leczenia niepłodności Maria zakwalifikowała się do rządowego programu. Czy przejmuje się słowami biskupa Pieronka, kwestionującego jej prawo do posiadania dzieci, lub kandydata Dudy, który wpisał na prezydenckie sztandary ideologię Episkopatu?
– Szczerze? Mamy totalnie wywalone na to, co mówią biskupi i skrajna prawica – odpowiada Maria. „My” to dziki tłum kłębiący się w jednej z warszawskich klinik, niczym pacjenci o poranku w publicznej przychodni. Osoby w różnym wieku, reprezentujące różne światopoglądy, w tym katoliczki i katolicy. Trwa wyścig z czasem: wszyscy chcą zajść w ciążę teraz, natychmiast. Nie ma na co czekać – pula środków przeznaczonych na refundację in vitro topnieje, a jesienią odbędą się wybory parlamentarne.
– Chcemy zdążyć przed wyborami, bo nie wiadomo, co potem. Likwidacja programu? Zakaz in vitro? Więzienie? – tłumaczy Maria beznamiętnym głosem.
Wydaje się, że jest już zbyt zmęczona awanturą o in vitro, by się denerwować.
Tymczasem w mediach i parlamencie politycy wytrwale drążą kolejny krąg piekła kobiet. Nie ma słów zbyt głupich lub zbyt okrutnych, choć większość społeczeństwa popiera in vitro. Nie ma powściągliwości, która skłoniłaby antyinvitrowych krzyżowców do zdobycia podstawowej wiedzy w temacie, o którym lubią rozprawiać z pełnym moralnej wyższości uśmieszkiem. Andrzej Duda, pisowski kandydat na prezydenta, beztrosko myli niepłodność z bezpłodnością. Co więcej, bez ogródek oświadcza, że jego stanowisko w sprawie in vitro jest kalką stanowiska biskupów, którzy chcą totalnego zakazu tej metody zapłodnienia. Tak samo w przypadku przerywania ciąży.
Czy nie uczciwiej byłoby, gdyby Prawo i Sprawiedliwość wystawiło w wyścigu prezydenckim biskupa Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Episkopatu? Po co głosować na podróbkę, skoro można mieć oryginał? Przecież PiS musi zgadzać się z aktualną linią ePiSkopatu w każdej kwestii, co do joty.
Na pomoc kandydatowi Dudzie, który naraził się społeczeństwu, ruszają konserwatywni doradcy. I tak Piotr Zaremba instruuje „sympatycznego i umiarkowanego” Dudę, jak się przypudrować, by w oczach społeczeństwa nie wyglądać na „taliba”.
Nieśmiertelne słowo „kompromis”, stosowane, ilekroć ustawa dotyczy praw kobiet, odmieniane jest przez wszystkie przypadki z nadzieją, że „ciemny lud to kupi” i nie dostrzeże, że prawdziwa twarz Andrzeja Dudy to oblicze fundamentalisty katolickiego. Na szczęście puder łatwo nie przylgnie, bo w 2012 roku Duda podpisał się pod projektem ustawy, która wprowadzałaby karę więzienia za in vitro. Kto wie, może wtedy był to taktyczny kompromis sympatycznego i umiarkowanego PiS-u z pragnieniem karania za to śmiercią?
Nad Polską wisi watykański zakaz in vitro, który wydaje się równie nieprawdopodobny jak kiedyś watykański zakaz aborcji. Posłowie i posłanki reprezentujący biskupów jak katarynki powtarzają nienaukową propagandę, a na niekościelnych manifestacjach pojawiają się kłamliwe plakaty przedstawiające zamrożone niemowlęta (pokazanie prawdy, czyli blastocysty, byłoby mniej widowiskowe). Cel uświęca środki.
Maria dobrze pamięta 1993 rok, gdy wbrew woli społeczeństwa posłowie, zmotywowani przez biskupów, zakazali przerywania ciąży. – Teraz dzieje się dokładnie to samo – mówi. – Ala ja zajdę w ciążę, nawet jeśli oni uznają to za nielegalne. Choćbym miała się zapożyczyć i zrobić zabieg w Czechach czy Niemczech. Na razie jednak staram się zdążyć przed PiS-em – dodaje.
Kończąc rozmowę, życzę jej, by się udało.
**Dziennik Opinii nr 82/2015 (866)