Powiedzmy sobie szczerze: książeczki to były dobre sto lat temu. Polak i Polka mają prawo nie wiedzieć, jak się ich używa.
Bardzo ciekawe są te problemy wyborcze. Ludzie dostali zamiast wielkiej płachty książeczkę i nie podołali wyzwaniu. Książki już dawno przestali czytać, a tu coś tak anachronicznego w komisjach im dali. I politycy bronią teraz tych biednych, zagubionych ludzi, którzy nie wiedzieli, że książeczki mają zwykle wiele stron i że jak się je przewraca, to na kolejnych są nowe treści. I je też trzeba przeczytać. Dlatego stawiali krzyżyk na pierwszej i tak zagłosowali na PSL. Inni z kolei nie wiedzieli, że te wszystkie strony to taka całość, z której mają wybrać. Myśleli, że to osobne kartki, tylko ktoś je zszył, żeby się nie walały przy urnach. Dlatego stawiali krzyżyk na każdej stronie z osobna. I tak zagłosowali na wszystkie komitety i oddali głos nieważny.
Robiliśmy kiedyś takie warsztaty dla dzieci o tym, czym jest książka. Składaliśmy strony, zszywaliśmy, pokazywaliśmy, z jakich elementów taka książka się składa. Może zabrakło takiej kampanii przed wyborami? Namawiano ludzi, żeby poszli na wybory, masz głos, masz prawo wiedzieć, Polacy do urn. Ale co z tego, skoro przy tych urnach Polacy dostali książeczki? I długopisy. Zaraz pewno SLD czy SP i na to zareagują, i powiedzą, że ludzie mogli nie wiedzieć, że ten długopis trzeba do kartki dobrze przyłożyć i narysować ten krzyżyk, a nie tylko wykonać w powietrzu gest krzyżykowania. Ludzie przecież tak robią, odbezpieczając telefon, nic naprawdę nie piszą, po ekranie nie mażą, a krzyżyk się robi. Więc mogli i teraz myśleć, że to tak wygląda.
Często się słyszy, że politycy mają wyborców za debili, ale przecież nikt tak nie myśli.
Powiedzmy sobie szczerze: książeczki i długopisy to były dobre sto lat temu. Polak i Polka mają prawo nie wiedzieć, jak się ich używa. Co, może na następnych wyborach gliniane tabliczki wyborcom przy urnach wręczą?
Mamy w Dzienniku Opinii taki serwis „Czytaj dalej”. Chyba już czas, żeby zrecenzować w nim jakąś książeczkę do głosowania. Czytaj dalej, a dowiesz się, że książeczka ma strony i one nie przypadkiem są zszyte. Tak, zdecydowanie przed kolejnymi wyborami Polacy potrzebują jakiejś kampanii czytelnictwa.