Polskie kino ma być depresyjne, ma na nie pójść trzysta osób. Kino, które chce coś powiedzieć, ale także apelować do szerszego widza, jest traktowane jako obce.

Polskie kino ma być depresyjne, ma na nie pójść trzysta osób. Kino, które chce coś powiedzieć, ale także apelować do szerszego widza, jest traktowane jako obce.
Z okazji święta pracy przedstawiamy wybór pięciu najmocniejszych i kluczowych „proletariackich” momentów w historii kina.
Wszystkie relacje między bohaterami w polskim kinie są do bólu poprawne. Filmowcy boją się ustawić kamerę w roli, w której jej spojrzeniu przypisane mogłoby zostać okrucieństwo.
„Układ zamknięty” nie sprawdza się ani jako polityczna narracja, ani jako rozrywkowe kino dla politycznie niezmotywowanej publiczności.
Nie ulega wątpliwości, że Żelazna Dama była najbardziej znienawidzoną przez twórców kultury demokratyczną polityczką końca XX wieku.
Z Richardem Kernem, jednym z twórców legendarnego nowojorskiego kina transgresji, rozmawia Jakub Majmurek.
Nie chodzi tu o narzekanie na „hedonistyczną, pozbawioną ideałów młodzież”, która zamiast udzielać się politycznie czy społecznie, imprezuje i bawi się w gangsterkę.
Oglądając ogromną większość polskich filmów, mam wrażenie, że kino, które teoretycznie powinno być mi najbliższe, mówi do mnie w obcym języku.
Do historii o gwałcie dostajemy niepasujący tu w ogóle schemat odnowy małżeństwa przez zdradę. O najnowszym filmie Sławomira Fabickiego pisze Jakub Majmurek.
Jeśli szukamy w kinie poważnego obrazu władzy, a nie szekspirowskiej fantazji na jej temat, powinniśmy sięgnąć po brazylijskie „Sąsiedzkie dźwięki”.
Sprawdziły się przewidywania realistów: Watykan wybrał kompromis.
Premiera piątej części cyklu o Johnie McClane to doskonała okazja do tego, by przyjrzeć się, jak zmieniał się on wraz z amerykańską polityką i popkulturą.