Okazjonalny konsument marihuany, jak ja, zamiast rzetelnych informacji dostaje tylko emocjonalny szantaż – Jakub Majmurek. Chciałbym zaproponować taką oto agendę. Szerzmy wiedzę, a nie zabobony – Jaś Kapela.
Majmurek: Z punktu widzenia okazjonalnego konsumenta
Okazjonalny konsument marihuany, jak ja, zamiast rzetelnych informacji dostaje tylko emocjonalny szantaż.
Co mówi Oscar?
Po piątkowym ogłoszeniu nominacji i niedzielnym rozdaniu Złotych Globów oscarowy wyścig wszedł w ostatnią fazę. Nominacje do Oscarów komentuje Jakub Majmurek.
Majmurek: Pułapki nostalgii
Zamiast widma Gierka potrzebujemy dziś silnych, egalitarnych ruchów społecznych. Wokół żadnego z dawnych pierwszych sekretarzy ich nie zbudujemy.
Majmurek: Ten szantaż na mnie nie działa
Nie mogę znieść kina, które zapowiada wielkie transgresje, a opowiada mi komunały z telenowel – pisze o „Bejbi blues” Jakub Majmurek. Polemika.
Rozkosze okrucieństwa
Zło czynione przez młodych, „niewinnych” bohaterów to znany filmowy obraz. Michel Franco ani nie uwodzi nas tą młodzieńcza przemocą, ani nie próbuje jej łagodzić.
Odważmy się śnić
W kinie 2012 roku sen i fantazja nie były ucieczką od rzeczywistości – ale najlepszym sposobem na zmierzenie się z nią. Podsumowanie Jakuba Majmurka.
Szarfenberg: Dochód obywatelski to nie utopia
Często traktuje się go jak oderwany od rzeczywistości pomysł, tymczasem już teraz wiele rozwiązań realizuję tę logikę – mówi Ryszard Szarfenberg.
Spiskowcy rozkoszy
Życie, które tworzy Jan Švankmajer, jest jakby poronione, drugiej kategorii. Ale właśnie w tym szuka prawdziwego wyzwolenia – pisze Jakub Majmurek o słynnym reżyserze.
Jak zmieniać, żeby wszystko zostało po staremu?
„Zabić, jak to łatwo powiedzieć” to gorzki komentarz do prezydentury Obamy – pisze Jakub Majmurek.
Karenina współczesna albo pułapki arogancji
O wiele łatwiej jest dekonstruować sztuczność dawno minionego świata, niż użyć historycznego kostiumu do zmierzenia się z tym współczesnym.
„Mistrz”, czyli sen o Ameryce
Paul Thomas Anderson mierzy w arcydzieło. Od początku widzimy, że mamy do czynienia z filmem szalenie ambitnym – i nie chodzi w nim wcale o scjentologów.