Po jednej stronie są marzenia, seks i uległość, po drugiej zbędność marzeń, erotyzm potencjalny, odłożony na później i emancypacja. Dziwne, prawda?

Po jednej stronie są marzenia, seks i uległość, po drugiej zbędność marzeń, erotyzm potencjalny, odłożony na później i emancypacja. Dziwne, prawda?
Wtedy jeszcze była „prawdziwa polska”, jadało się rosół z „prawdziwej kury”.
Krzątactwo bywa tak niepozorne, że łatwo uchodzi uwadze czytelniczki. W „Jeziorze osobliwości” można potraktować je jako klucz do powieści.
„Wypierdalaj z mojej kliniki” – mówi geniusz chirurgii Polsce Ludowej. Ale ktoś go wykształcił, ktoś mu dał lecznicę, ktoś pozwolił łamać tabu i wszelkie reguły.
Bohaterowie „Gier losowych” są prowincjuszami pragnącymi publicznego prestiżu, którego nie zdobędą, jeśli nie przedzierzgną się w kogoś innego.
Czysty dom to oznaka zmarnowanego życia – ta żelazna zasada krzątaczej ekonomii się nie zmieni, choćby przyszło tysiąc Jolant Brach-Czain i napisało tysiąc uwznioślających esejów.
Pod pożyczonym hasłem „walki z terroryzmem” indyjski rząd walczy z biedakami – stwierdza Arundhati Roy, dopisując kolejny rozdział do książki Naomi Klein.
Nie rozmawiamy o pieniądzach, zwłaszcza zarabianych przez siebie.
Tę historię znają wszyscy, którzy dziś mówią: „Gender? Ki diabeł? Na co to, po co?”
Bohaterki Jackiewiczowej uprawiają seks jakby zażywały pigułki najnowszej generacji – to znaczy nic a nic nie obawiają się ciąży, która przecież w ich sytuacji życiowej byłaby katastrofą. Niechciana ciąża i aborcja to znów coś, co się przytrafia bohaterce dalszego planu.
Anda przeniesiona do 2014 roku mogłaby się poczuć bardziej jak w 1880 niż jak u siebie. Im dłużej czytam peerelowskie powieści dla dziewcząt, tym silniejsze mam wrażenie, że żyjemy w czasach cywilizacyjnego regresu.
Często spotykam się z zarzutem „nieznośnego dydaktyzmu” PRL-owskiej twórczości dla dzieci i młodzieży. On był znośny, a nawet wspaniały!