Gdyby Unia realizowała nacjonalistyczne hasło „moje pieniądze muszą wrócić do mnie”, Polska nie miałaby swego planu Marshalla po 2004.

Gdyby Unia realizowała nacjonalistyczne hasło „moje pieniądze muszą wrócić do mnie”, Polska nie miałaby swego planu Marshalla po 2004.
Putin jest nieprzewidywalny, a jego bronią stały się ruchy odśrodkowe w UE.
Trudno nam rozmawiać o polityczności dzieła filmowego bez ryzyka prymitywnej redukcji.
Właśnie się przekonała, jak trudne jest negocjowanie pomiędzy kłamstwem greckiego ludu i greckich elit a zasadą rzeczywistości.
Wówczas też się wydawało, że wszystko jest pod kontrolą.
Samo choćby jej wyobrażenie, sama choćby fantazja na jej temat, dynamizowały podziały polityczne wewnątrz bezalternatywnej liberalnej demokracji.
Ale nie ma pewności, czy prezydent odważy się na jej ratyfikację przed wyborami.
Poziom konfliktu pomiędzy Syrizą i UE może obniżyć wyłącznie zmiana polityki europejskiej socjaldemokracji.
Być może owo zapatrzenie Syrizy, Podemos, Die Linke w Rosję Putina jest po prostu tradycyjną geopolityką.
Pytanie, kim okaże się Tsipras, wciąż pozostaje otwarte.
Ani unijnymi dyrektywami.
Obywatele globalnego Weimaru nie głosują już na projekt, bo go nie mają. Głosują wyłącznie w rytmie swojego aktualnego „tożsamościowego wkurwienia”.