Wczoraj koleżanka z pracy weszła do sali konferencyjnej z tak ponurą miną, że wszyscy zwróciliśmy na nią uwagę.
Wczoraj koleżanka z pracy weszła do sali konferencyjnej z tak ponurą miną, że wszyscy zwróciliśmy na nią uwagę.
– Wisława Szymborska umarła – wyjaśniła w odpowiedzi na nasze pytające spojrzenia.
– Ale mnie przestraszyłaś, myślałem już, że straciliśmy jakiegoś klienta – powiedziałem. Ściągnąłem tym na siebie potępienie kolegów. Miło wiedzieć, że są jeszcze takie firmy, w których czyjaś śmierć jest uważana za rzecz ważniejszą, niż utrata klienta.
Zgodnie z naszą narodową skłonnością do nekrofilii Wisławie Szymborskiej poświęcono dwie trzecie głównego wydania „Wiadomości” TVP. To miłe, że aż dwadzieścia minut najcenniejszego czasu antenowego przeznaczono na poetkę i poezję, szkoda tylko, że aby tak się stało, poetka musiała umrzeć. Czy nie moglibyśmy doceniać naszych poetów, póki żyją? Czy następne wydanie „Wiadomości” nie mogłoby być poświęcone Jasiowi Kapeli?
Jak na razie, jedynym polskim poetą uhonorowanym jak trzeba za życia był Karol Wojtyła. Jeszcze przed śmiercią budowano mu pomniki, nazywano jego imieniem ulice, a „Wiadomości” co i rusz poświęcały mu swój cenny czas. Wszystko dlatego, że Wojtyła cieszył się statusem żywego zmarłego. To najwyższa godność, do jakiej można aspirować w kraju nekrofilów.
Oczywiście, Szymborska nie była i nie będzie aż tak uhonorowana, jak Wojtyła, z oczywistych przyczyn. Nie zrobiła takiej korporacyjnej kariery, jak on. A media prawicowe nawet przy okazji śmierci wytykają jej te kilka wierszy o Leninie, które kiedyś napisała. Na przykład „Rzeczpospolita” pisze tak: „Pierwszy opublikowany tomik to Dlatego żyjemy (1952). Wydane w czasach apogeum stalinizmu wiersze noszą piętno swej epoki, podobnie jak te pochodzące z kolejnego tomiku pt. Pytania zadawane sobie (1954). Po latach Szymborska będzie się tłumaczyć z akcentów socrealistycznych w swoich wczesnych wierszach”. Ciekawe, czy koledzy z „Rzeczpospolitej” myślą czasem o tym, jak oni będą tłumaczyć się po latach z bredni, które dzisiaj wypisują. I nie mam tu na myśli tylko czepiania się Szymborskiej, ale cały przekaz „Rzepy”, a szczególnie jej neoliberalnych felietonistów. Bo nasze czasy też zostaną kiedyś uznane za epokę ideologicznego zaczadzenia, tak jak stalinowskie. Z tą różnicą, że za Stalina ludzie ulegali zaczadzeniu ze strachu albo z zachwytu wielkim uniwersalistycznym projektem powszechnego braterstwa. Dzisiaj ludzie ulegają zaczadzeniu bez żadnego strachu i przymusu, a zachwyca ich wielki projekt indywidualistycznego samolubstwa, każdy sobie rzepkę skrobie. Szkoda, że Szymborska, póki żyła, nie powiedziała albo napisała czegoś na temat tych dwóch zaczadzeń. No, ale można się domyślać, że był to dla niej temat bolesny.
Wracając do kwestii uhonorowania Jasia Kapeli za życia: co można byłoby nazwać jego imieniem? Spodek w Katowicach, bo występują w nim różne kapele? Ja myślę, że jednak niesamowity gmach TVP w Warszawie autorstwa Czesława Bieleckiego (PiS). Choćby po to, żeby zrobić na złość Czesławowi Bieleckiemu. Byłoby to także należyte uczczenie medialności Jasia (najbardziej medialne miejsce w Polsce pod wezwaniem najbardziej medialnego poety). Nie mówiąc już o tym, że Jaś jest fanem architektury Czesława Bieleckiego, czemu wielokrotnie dawał wyraz. Przy uroczystości nadania imienia gmachowi poeta mógłby wygłosić wiersz napisany w niepowtarzalnym jasiokapelowym stylu: „Wisława Szymborska występuje pośmiertnie w Wiadomościach TVP”.
Fanów Szymborskiej proszę, żeby nie obrażali się, że ja w takich okolicznościach żartuję. Mam nadzieję, że po mojej, mutatis mutandis, śmierci ktoś napisze równie pogodny felieton.