Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Za wcześnie, by świat opłakiwał dolara. Nieprędko przestanie być hegemonem

Zgodnie z planem Donalda Trumpa olar traci na wartości, ale nie na znaczeniu. Wyjaśniamy, dlaczego świat nie jest gotowy na dedolaryzację.

ObserwujObserwujesz
Donald Trump; Fot. Gage Skidmore/Ed. KP Explainer
Kontekst

💲Osłabienie dolara jest celowym elementem polityki Trumpa, mającym wzmocnić amerykański przemysł, a nie doprowadzić do utraty jego światowego statusu.
💲Dolar wciąż stanowi ok. 60 proc. światowych rezerw walutowych i dominuje w ponad połowie transakcji handlowych.
💲Dedolaryzacja to mit, bo brak realnej alternatywy dla dolara – euro i yuan mają własne ograniczenia: problemy strukturalne strefy euro oraz kontrolowany kurs chińskiej waluty uniemożliwiają im przejęcie roli globalnego lidera.

1

Przynajmniej od początku drugiej fazy wojny w Ukrainie popularność zyskuje teza, że nadchodzi kres globalnej dominacji dolara. Sankcje i zamrożenie rosyjskich aktywów miały osłabić zaufanie do USD i euro, a także do zachodniego systemu rozliczeń walutowych SWIFT. Obecne rządy Donalda Trumpa, który w drugiej kadencji jest znacznie bardziej „asertywny” niż w pierwszej, upływają pod znakiem szybkiego osłabiania się kursu amerykańskiej waluty względem pozostałych.

W momencie objęcia urzędu przez Trumpa na początku stycznia tego roku euro było warte 1,04 dolara, więc obie waluty były wymienialne niemal jeden do jeden. Obecnie euro jest warte już 1,17 USD, czyli zdrożało o 12,5 proc. W połowie września kosztowało nawet 1,2 USD. Tegoroczne osłabienie dolara jest największą deprecjacją amerykańskiego pieniądza od 1973 roku, czyli momentu rezygnacji z parytetu złota, na którym po wojnie opierał się międzynarodowy system walutowy.

Mimo to teza o następującej właśnie dedolaryzacji jest zdecydowanie przedwczesna.

Na czym polega globalny status dolara?

Dolar dominuje przede wszystkim w dwóch obszarach – rezerwach walutowych banków centralnych świata oraz transakcjach międzynarodowych. Obecnie dolar stanowi niemal 60 proc. rezerw walutowych na świecie. Większość stanowią nominowane w USD obligacje skarbowe rządu Stanów Zjednoczonych – aż jedna trzecia amerykańskiego długu publicznego znajduje się w rękach zagranicznych. Stanowią one zabezpieczenie dla krajowych walut – im wyższe rezerwy, tym większe zaufanie do waluty i większe możliwości banku centralnego do interwencji rynkowych w celu utrzymania założonego kursu lub jego celowej zmiany. Obalenie pozycji dolara sprawi więc, że rezerwy banków centralnych drastycznie się skurczą, co nie jest w interesie żadnego dysponenta amerykańskiego długu, wśród których największym są Chiny.

Czytaj także Dobrych rzeczy nie będzie, ale można puścić to wszystko z dymem George Monbiot

Poza tym dolar dominuje również w transakcjach handlowych. Według „Dollar Dominance Monitor” ośrodka Atlantic Council obecnie 54 proc. handlu międzynarodowego jest fakturowana w dolarze. Dolar jest również odnośnikiem dla określania wartości niepieniężnych aktywów, na przykład ceny ropy, surowców rolnych czy złota i metali użytkowych. Dolar uczestniczy też w aż 88 proc. transakcji walutowych zawieranych na całym świecie (czyli jest kupowany lub sprzedawany na rynku walutowym).

Skąd się wzięła dolaryzacja świata?

Dolaryzacja została wprowadzana przez porządek stworzony pod koniec II wojny światowej w amerykańskim Breton Woods, skąd system ten zaczerpnął swoją nazwę. USA pod rękę z Brytyjczykami narzuciły państwom alianckim oraz pokonanym Niemcom i Japonii swoje zasady, których pilnować miały dwie nowe instytucje – Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. System polegał na tym, że wszystkie waluty uczestniczących w nim państw musiały utrzymywać stały kurs względem USD w ustalonych, bardzo wąskich widełkach. Dolar natomiast był wymienialny na złoto na stałym poziomie 35 dolarów za uncję.

Czytaj także Wójcik: Rosyjska ropa w Europie? To kolejny chochoł Trumpa Piotr Wójcik

System działał dobrze w pierwszych dekadach po wojnie, gdy USA były gospodarczym hegemonem i zasilały w kapitał spustoszone wojną państwa alianckie. Zapewniło to szybką odbudowę, ale równocześnie nadpodaż dolara, którego było w obiegu tyle, że kruszec zgromadzony w Fort Knox nie był w stanie go pokryć. Gdy państwa Europy stanęły na nogi i same stały się gospodarczymi potęgami, coraz częściej zaczęły mówić „sprawdzam”, domagając się wymiany części swoich rezerw dolarowych na złoto. Prym wiedli w tym Francuzi, którzy najczęściej podważali sprawiedliwość tego systemu, gdyż mieli ogromne problemy z utrzymaniem kursu franka w wyznaczonych widełkach.

Pod koniec lat 60. stało się już jasne, że USA posiadają złoto, które mogło pokryć zaledwie jedną czwartą aktywów dolarowych w obiegu. System zaczął się sypać, kolejne państwa ogłaszały zawieszenie kupowania rezerw dolarowych, aż wreszcie na początku lat 70. prezydent Nixon ogłosił zawieszenie wymienialności USD na cenny kruszec.

Dlaczego dolar utrzymał pozycję pomimo upadku Breton Woods?

W gruncie rzeczy system Breton Woods nigdy nie upadł. Lepiej jest mówić o systemie Breton Woods II, gdyż rezygnacja z parytetu złota oraz uwolnienie kursów zachodnich walut nie doprowadziły do odejścia od dolara na rzecz innych aktywów. Dolar nadal dominuje w transakcjach i rezerwach, a zmieniło się jedynie źródło zaufania do niego – obecnie nie stoi już za nim złoto, lecz utrzymująca się wciąż potęga gospodarcza i militarna USA. Poza tym utrzymanie statusu dolara wszystkim było na rękę. Zwyczajnie wygodne jest, gdy na świecie istnieje jedna hegemoniczna waluta, którą uznają niemal wszyscy aktorzy handlu międzynarodowego. Dzięki temu nie trzeba negocjować przy każdej transakcji handlowej w jakiej walucie zostanie ona rozliczona – dolar jest opcją domyślną. Dla rynków kapitałowych istnienie jednej waluty, która jest wspólnym odnośnikiem dla określania wartości kluczowych aktywów, również jest niezwykle wygodne – wystarczy rzut oka, żeby się dowiedzieć, co ile jest warte.

Czytaj także Kto zyska, a kto straci na umowie handlowej UE-USA? Piotr Wójcik

Współcześnie szczyt potęgi dolara przypadł na koniec lat 90., gdy po upadku bloku wschodniego na świecie zapanował Pax Americana. W 2001 roku aż 72 proc. światowych rezerw była nominowana w dolarze. Od tamtego czasu ten udział spadł, ale zasadniczo w całym XXI wieku utrzymuje się na poziomie ok. 60 proc. W 2024 roku wyniósł 58 proc.

Jak polityka Trumpa wpływa na dolara?

Globalny status dolar pozwala Stanom Zjednoczonym na prowadzenie bardzo ekspansywnej polityki monetarnej, czyli zwiększanie podaży pieniądza. Rezerwa Federalna (FED) może stosować niskie stopy procentowe, a także skupywać na potęgę amerykański dług publiczny z rynku wtórnego (bezpośrednio od rządu nie może). Według danych FED obecnie kilkanaście procent amerykańskiego długu publicznego jest w rękach Rezerwy Federalnej, co oznacza, że bank centralny USA pośrednio finansuje część państwowego budżetu. Niemal wszędzie takie działanie jest zakazane konstytucyjnie – również w USA, Polsce i strefie euro. Mimo to inne banki centralne zaczęły podobnie obchodzić konstytucję – Europejski Bank Centralny skupował ogromne ilości długu publicznego państw UE, w szczególności Europy Południowej. Polski NBP robił to na dużą skalę podczas pandemii.

Czytaj także Dostatek vs populizm: ta dyskusja zdecyduje o przyszłości amerykańskiej polityki Jakub Majmurek

Poza tym status dolara pozwala Amerykanom na bardzo tani import. Problem w tym, że zagraniczne towary napływające nad Potomak doprowadziły do destrukcji amerykańskiego przemysłu – nie licząc kilku czołowych, takich jak zbrojeniówka czy zaawansowane technologie.

Administracja Trumpa nie kryje, że chce osłabić dolara w celu odbudowy potencjału przemysłowego. Trump naciska na szefa FED Jeroma Powella, żeby obniżył stopy procentowe. W tak zwanych negocjacjach handlowych z sojusznikami nie tylko informuje o nałożeniu na nich ceł, ale też domaga się aprecjacji ich walut względem USD. Jego Big Beautiful Bill drastycznie zwiększy dług publiczny, co już doprowadziło do obniżenia ratingu oraz gwałtownej kłótni Trumpa z Muskiem. Same cła również mogą wpłynąć na deprecjację dolara, gdyż wysokie taryfy ograniczą handel z Amerykanami.

Czy Trump doprowadzi do dedolaryzacji?

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że celem administracji Trumpa jest kontrolowana dewaluacja dolara, z zachowaniem jego globalnego statusu. Oba cele są równie istotne. Trump absolutnie nie chce dedolaryzacji, wręcz przeciwnie. Obecne efekty polityki Trumpa nie doprowadziły do rewolucyjnych zmian. Paradoksalnie, początek jego rządów upłynął pod znakiem skokowego importu towarów zagranicznych, szczególnie z Chin, gdyż amerykańscy przedsiębiorcy niemalże w panice uzupełniali zapasy towarów i komponentów do produkcji. Według danych U.S. Census Bureau od drugiego kwartału sytuacja się jednak unormowała i amerykański import wrócił do poziomu z końca 2024 roku. Chiny jak na razie są obciążone wcale nie najwyższą stawką celną, gdyż dostały od Trumpa 30 proc. (chociaż przez chwilę było to 145 proc.). Dla porównania niepokorne Indie i Brazylia otrzymały po 50 proc. Pekin sprawnie omija też cła, gdyż importuje przez pośredników, szczególnie Wietnam, Tajlandię czy Malezję – państwa Azji Południowo-Wschodniej (grupa ASEAN) otrzymały od Amerykanów około 20 proc. cła.

Według najnowszych danych MFW za drugi kwartał tego roku zmiany w koszykach rezerw są minimalne i wynikają głównie z samego spadku wartości USD, a nie wyzbywania się go przez banki centralne. Po prostu gdy kurs USD spada, równocześnie odpowiednio spada wartość zgromadzonych w nim rezerw.

„Na pierwszy rzut oka surowe dane sugerują spadek udziału dolara w rezerwach do 56,32 proc. na koniec drugiego kwartału z 57,79 proc. na koniec pierwszego kwartału, co stanowi spadek o 1,47 punktu procentowego. Jednak utrzymując kursy walut na stałym poziomie, udział dolara spadłby jedynie nieznacznie do 57,67 proc.” – czytamy w analizie MFW. Wahania kursów walut odpowiadają aż za 92 proc. spadku udziału dolara w rezerwach. Automatycznie wzrósł udział euro – z 20 proc. do 21,13 proc.

Czy odejście od dolara jest możliwe?

Teoretycznie tak, jednak w praktyce nie ma na to perspektyw. Podstawowa przyczyna jest taka, że nie ma kandydata do jego zastąpienia. Strefa euro wciąż nie pokonała napięć strukturalnych, które doprowadziły do głębokiego kryzysu po 2009 roku (najbardziej dotknięta została Europa Południowa), a obecnie zmaga się z nowymi problemami, takimi jak kryzys niemieckiego przemysłu – w szczególności motoryzacyjnego.

Chiny nie zgodzą się na takie uwolnienie swojej waluty, żeby stała się ona atrakcyjnym aktywem rezerwowym. Przez lata Pekin utrzymywał kurs renminbi, którego podstawową jednostką jest yuan, w sztywnych i drastycznie zaniżonych widełkach – yuan był niedowartościowany nawet o kilkadziesiąt procent, co napędzało chiński eksport. Co prawda Pekin częściowo zliberalizował i urealnił renminbi, a w 2015 roku MFW nawet włączyło go do koszyka głównych walut świata, ale nadal ściśle kontroluje przepływy walutowe, zezwalając głównie na te wynikające z transakcji handlowych, restrykcyjnie kontrolując napływ kapitału. Poza tym w ChRL niezależność banku centralnego jest fikcją, a to absolutna podstawa do zbudowania zaufania do waluty. Owszem, Trump naciska na Powella, ale sprowadza się to do płomiennych wpisów na Truth Social i wywiadów w Fox News.

Czytaj także Warufakis: Kryptowaluty to koń trojański, który posłuży do prywatyzacji pieniądza Janis Warufakis

Poza tym czołowe państwa niezachodnie nie potrafią się dogadać nawet w sprawie utworzenia alternatywnego do SWIFT systemu rozliczeń międzybankowych i każde z nich (Indie, Chiny, Rosja) pracuje nad własnym. W relacjach handlowych cechują się silnym egoizmem narodowym – przykładowo Indie de facto wymusiły na Rosji, by rozliczać jej dostawy paliw w rupiach, aby Rosjanie musieli kupować indyjskie produkty. Nie zapominajmy też, że wschodzące mocarstwa trzymają setki miliardów dolarów w obligacjach USA, więc w wyniku obalenia dolara ich rezerwy momentalnie wyparują.

Znaczenie dolara na świecie siłą rzeczy spada, gdyż gospodarka USA tracił swój udział w globalnym PKB z powodu szybkiego wzrostu w wielu wcześniej biednych rejonach świata – Europie Środkowo-Wschodniej czy Azji Południowo-Wschodniej. Te zmiany nie są jednak rewolucyjne, mowa raczej o korekcie relacji gospodarczych i podziału globalnego bogactwa. W nadchodzących latach dolar niewątpliwie nie utraci swojego globalnego statusu, chociaż można być też pewnym, że wielu komentatorów będzie forsować teorię dedolaryzacji, gdyż wciąż takie treści klikają się znakomicie.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
1 Komentarz
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie
arkadiusz.wisnie
arkadiusz.wisnie
2025-10-20 08:01

Cieszę się że komentarze wróciły :)!!!