Lucien Greaves jest współzałożycielem satanistycznej wspólnoty z siedzibą w niesławnym Salem w stanie Massachusetts i chce zmusić chrześcijańskich cukierników do robienia ślubnych tortów z wizerunkiem Szatana.
„Wracaj do swojej nory!” wystrzelił Tucker Carlson do gościa swojego wieczornego programu na Fox News. Chwilę wcześniej Lucien Greaves usłyszał, że jest „trollem” i że to wszystko, co robi, ma najpewniej swoje źródło w nieszczęśliwym dzieciństwie. Czym zasłużył sobie na tak ciepłe przyjęcie? I czemu właściwie pojawił się na antenie konserwatywnej Fox News?
Greaves jest współzałożycielem satanistycznej wspólnoty z siedzibą w niesławnym Salem w stanie Massachusetts i chce zmusić chrześcijańskich cukierników do robienia ślubnych tortów z wizerunkiem Szatana.
Opowieść sięga 2012 roku, kiedy dwóch narzeczonych, Charlie Craig i David Mullins, próbowało zamówić weselny tort w jednej z cukierni w Denver. Cukiernia odmówiła powołując się na swoistą cukierniczą klauzulę sumienia – wykonanie tortu dla gejowskiej pary byłoby sprzeczne z ich poglądami. Na niekorzyść cukierników zadziałało prawo stanowe Colorado, które zabrania publicznym usługodawcom dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Na tej podstawie stanowy sąd uznał, że cukiernia nie miała prawa odmówić wykonania wypieku Craigowi i Mullinsowi. Obecnie sprawa dotarła już do federalnego Sądu Najwyższego, który ma rozstrzygnąć czy przepisy antydyskryminacyjne stanu Colorado nie naruszają konstytucyjnej Pierwszej Poprawki – tej o wolności ekspresji przekonań religijnych.
Greaves wpadł na prosty pomysł. Być może cukiernia może dyskryminować pary jednopłciowe. Ale na pewno nie może dyskryminować klientów ze względu na wyznanie. Nie chcą zrobić tortu dla narzeczonych-gejów? Dobra, ale każemy im zrobić tort ku czci samego księcia Ciemności, Lucyfera. W końcu to nasza religia. Pierwsza poprawka, pamiętacie?
Did you know: bakers can't refuse service to The Satanic Temple because religion is a "protected class"? #SatanCakes pic.twitter.com/9VrVndkbSi
— Lucien Greaves (@LucienGreaves) September 26, 2017
Oczywiście, Greaves nie czci wcale rogatego kozła, nie pije krwi dziewiczej i nie składa ofiar z sierot. Jest całkiem zwyczajnym gościem w marynarce, absolwentem Uniwersytetu Harvarda, gdzie studiował m.in. neuronauki. Jedynie blizna na oku dodaje mu nieco złowieszczego wyglądu, co eksperci z Twittera uznali zresztą za świadomą kreację, wymysł chorego umysłu okaleczającego swoje ciało niczym słynny Człowiek-Jaszczur z implantami w twarzy i rozdwojonym chirurgicznie językiem.
Greaves, odżegnuje się od wiary w Nadprzyrodzone, nazywając się wyznawcą „religii ateistycznej”. Figura Księcia Ciemności stanowi tu tylko formę filozoficznej metafory – symbolu buntu przed opresją i tyranią.
Greaves nie czci wcale rogatego kozła, nie pije krwi dziewiczej i nie składa ofiar z sierot. Jest całkiem zwyczajnym gościem w marynarce.
Historia związków symboliki satanistycznej z kontestacją zastanej rzeczywistości społecznej jest zresztą dość długa. Pierwsze próby rewolucyjnej reinterpretacji opowieści o Lucyferze sięgają co najmniej czasów dyktatury Cromwella w Anglii. Prometejskie odczytanie upadku pierwszego z aniołów pojawia się później w literaturze romantycznej (m.in. George Sand). Na swoje sztandary Lucyfera brali chętnie nie tylko teozofowie z kręgu Heleny Bławatskiej, ale też anarchiści i socjaliści. Religioznawca Per Faxneld przytacza dwa przykłady zaangażowanych społecznie pism o tytule „Lucyfer” – wydawany od 1883 r. w Kansas anarchistyczny tygodnik (wśród tematyki: antykoncepcja i potępienie gwałtu małżeńskiego) i nieco późniejsze (1891 r.) pismo szwedzkich socjalistów. Pierwszy numer tego ostatniego zawierał chociażby parodię dziesięciu przykazań – w tym zalecenie pożądania rzeczy bliźniego swego (aby po janosikowemu rozdać je biednym). Alegorią wolnościowego buntu Lucyfera są też dzieła ojców anarchizmu – Bakunina czy Proudhona.
Spadkobiercą tej długiej tradycji był również okultysta Anton Szandor LaVey i jego funkcjonujący do dziś Kościół Szatana. W przeciwieństwie jednak do niego, przedstawiciele Szatańskiej Świątyni Greavesa odrzucają libertariański indywidualizm i odwołania do naiwnego darwinizmu społecznego. Greaves mówi wprost: jesteśmy zwolennikami empatii i współczucia. Tak wygląda satanizm godny naszych czasów i naszej wiedzy o świecie.
Greaves mówi wprost: jesteśmy zwolennikami empatii i współczucia. Tak wygląda satanizm godny naszych czasów i naszej wiedzy o świecie.
Ci empatyczni, lewicowi sataniści nad rytuały stawiają happeningi i akcje uliczne. W Seattle maszerowali na Paradzie Równości z transparentami: „Szatan kocha wszystkie swoje dzieci”. W Bostonie (i później w Arizonie) działaczki prowadziły akcje pod szyldem „Menstruacja z Szatanem”, w ramach których rozdawane były za darmo środki higieniczne. W Oklahoma City satanistki i sataniści próbowali ufundować pomnik Baphometa na lokalnym kapitolu, gdzie miał on stanąć obok istniejącej już tablicy z dziesięcioma przykazaniami. Greaves argumentował wtedy, że jeśli laickie i pluralistyczne społeczeństwo Oklahomy dopuszcza wystawienie w miejscu publicznym symbolu jednej religii, to powinno również stworzyć tam przestrzeń dla innych. Ostatecznie monument z przykazaniami został usunięty w 2015 roku decyzją Sądu Najwyższego Oklahomy. Przedstawiciele wspólnoty twierdzą, że wyznawczyń i zadeklarowanych sympatyków Szatańskiej Świątyni jest już ponad 100 tysięcy, a lokalna gmina istnieje nawet w Finlandii.
Narracja, jaką Lucien Greaves przyjmuje w swoim krótkim wystąpieniu na antenie Fox News, jest ciekawa z dwóch względów. Z jednej strony, będąc, jak się zdaje, stuprocentowym zwolennikiem prawa do małżeństwa dla wszystkich par, wstrzymuje się w ogóle do argumentowania za tym rozwiązaniem czy przeciwko dyskryminacji par jednopłciowych. Taka argumentacja, siłą rzeczy, odwoływałaby się do wartości i pojęć, które są obce statystycznemu wyborcy Partii Republikańskiej. Jedyną wartością do jakiej Greaves zdaje się wprost odwoływać jest poczucie spójności i konsekwencja. On mówi: słuchajcie, to się po prostu nie trzyma kupy. Albo pozwólmy dyskryminować w równym stopniu i lesbijki, i ewangelickich fundamentalistów, albo zabrońmy obu form dyskryminacji. Bądźmy konsekwentni. A konsekwencja jest wartością na tyle uniwersalną, że można o niej rozmawiać zarówno z widzami Fox News, jak i czytelnikami lewackiego Jacobin Magazine.
Krajobraz memetyczny Stanów Zjednoczonych jest jednak taki, że Szatan kojarzy się wyborcom nie z oporem wobec tyranii, tylko z odwiecznym Złem lub przynajmniej teoriami spiskowymi na temat składania dzieci w ofierze. To sprawia, że jeśli Greaves nawet nie jest odbierany jako sam Antychryst – to na pewno jako osoba w jakiś sposób zagubiona i niepoważna. Forma radykalnej prowokacji sprawia, że ci, do których empatyczni sataniści kierują swój przekaz, ignorują jego meritum.
czytaj także
Szok i wyrazista oprawa z pewnością pozwala łatwiej przyciągać zainteresowanie osób, które już mają w sobie potrzebę aktywnej kontestacji. Jednak nie przypadkiem szwedzcy socjaliści i socjaldemokraci porzucili mistyczne alegorie i lucyferiańską symbolikę mniej więcej w tym momencie, gdy zaczęli przechodzić do głównonurtowej polityki.
Greavesowi marzą się satanistyczni lobbiści w Waszyngtonie, ale na razie jego happeningi wpisują się raczej we wszechobecną w internetowej debacie kulturę “zaorywania” i nie są popisem szczególnie subtelnej perswazji. Skuteczny dialog powinien działać w ten sposób, że redaktor Tucker pod wpływem argumentów przyznaje swojemu rozmówcy rację (lub na odwrót). Tucker zresztą to w pewnym momencie czyni. Tymczasem, coś sprawia, że zwolennicy Greavesa celebrują jedynie wytrącenie publicysty z równowagi „siłą argumentów”. Przybiera to zresztą bardzo kuriozalne formy – radość ze słów „wracaj do swojej nory” fani manifestują, tworząc kolaże, w których zdjęcia redaktora Tuckera łączone są ze zbliżeniami pewnej położonej z tyłu ciała okolicy.
Greaves sam udostępnia kolejne takie „memy”, czym poddaje w wątpliwość to, czy w ogóle chodzi mu o przekonanie kogokolwiek, oprócz już przekonanych. A szkoda, bo przecież racja faktycznie jest po jego stronie, czyż nie?
*
PS. Zainteresowanym szwedzkim satanistycznym socjalizmem polecam:
Faxneld, Per. „The devil is Red: Socialist Satanism in the nineteenth Century.” Numen 60.5-6 (2013): 528-558.
Fot. thesatanictemple.com