Czytaj dalej

Pilcha albo się uwielbia, albo się go nie cierpi

Jest i o trudnej relacji z zazdrosnym ojcem, i o uwodzeniu kobiet, o ukochanym mieszkaniu-pustelni, i o chorobie, i o piłce nożnej.

Jerzy Pilch jest wyznawcą pięknej zasady, mówiącej, że opowieść jest ważniejsza od dokładności faktograficznej. Najdobitniej widać to w jego dziennikach, formie – zdawałoby się – podporządkowanej faktom. Wypytywany przez dziennikarzy o niektóre z opisanych w nich historii, przyznawał, że dla dobra narracji trochę zmyślał. Podobnie w Zawsze nie ma nigdy – wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Ewelinę Pietrowiak – przyznaje się do „podkręcania rzeczywistości” w wywiadach i poprawiania ich przed autoryzacją.

Pilcha albo się uwielbia, albo się go nie cierpi. Miłośnikom pisarza dzienniki zapewniają porządną porcję oryginalnej frazy, jednak – mimo ujawnienia wielu informacji – pozostawiają niezaspokojoną ciekawość jego życia. Życia po pisarsku przewrotnego – wypełnionego literaturą, kobietami, alkoholem i samotnością. Życia, które pisarz starał się chronić, co jednak wychodziło mu rozmaicie. Dla wciąż ciekawych tego życia czytelników wydana właśnie rozmowa Zawsze nie ma nigdy jest cennym uzupełnieniem.

Fraza Keitha Richardsa polskiej literatury (określenie Kuby Wojewódzkiego) jest w wywiadzie utrzymana i tym razem służy szerszym wyznaniom. W książce jest więc mowa o trudnej relacji z zazdrosnym ojcem i o uwodzeniu kobiet (z tego fragmentu rozmowy wziął się tytuł książki – dla zachęty do lektury szczegółów nie zdradzam), jest o znajomych i o ukochanym mieszkaniu-pustelni, jest o chorobie i piłce nożnej. Wreszcie – jest mowa o pisaniu, o sposobach na nie, jego urokach i „okolicznościach zewnętrznych”.

W jednym z wywiadów Pilch powiedział, że Zawsze… może być poradnikiem dla młodego człowieka chcącego zostać pisarzem. Opowiadając o swym autorytecie z młodości, Kornelu Filipowiczu, mówił:

„jak młody człowiek chce zostać pisarzem, to występuje cały szereg okoliczności, które go wabią do tego zawodu, Kornel wszystkie te warunki spełniał: wygląd mieszkanie, regały, papierosy, kawa, biurko zawalone tajemniczymi przedmiotami. Cały ten rynsztunek, który chciało się mieć”.

I chociaż Pilch twierdzi, że sam nigdy nie aspirował do bycia guru lub idolem i że „cyganeryjna gęba”, jaka do niego przylgnęła, nie była zamierzona, sam może pełnić rolę tak zarysowanego autorytetu.

Jerzy Pilch to atrakcyjna postać pisarza umęczonego życiem – przez chorobę już mniej atrakcyjną. Przestał palić papierosy – trudno, nie pije – swoje wypił, a teraz już nawet do kobiet mu niespieszno. Na pytanie, czy liczył, ile w jego życiu było kobiet, odpowiada: „Chyba lata do grobu. Niestety, zestarzałem się, inne będą moje odpowiedzi. Gdybym był młodszy, tobym opowiadał z przytupem o liczbie kobiet, teraz mam przytup nogi samoistny”.

Pozostaje samotność i literatura. Powszechnym jest określanie Pilcha jako gawędziarza. I mamy w Zawsze nie ma nigdy do czynienia z długą gawędą – napędzaną ciekawskimi pytaniami młodszej słuchaczki, która dzięki „nieostygłym uczuciom” łączącym ją z pisarzem bez kompleksów dopytuje o najbardziej oczywiste rzeczy.

Dzięki wywiadowi-rzece wiemy o Pilchu dużo więcej, ale niedosyt pozostaje. Jesienią ukaże się biografia pisarza autorstwa Katarzyny Kubasiowskiej – na pewno dowiemy się więcej o życiu pisarza, ale zabraknie rzeczy podstawowej – jego frazy. Powstaje także Autobiografia w sensie ścisłym. Trudno przewidzieć, jak bardzo Pilch się odsłoni, jedno można na pewno założyć: mistrzowskich zdań z pewnością nie zabraknie.

Jerzy Pilch, Ewelina Pietrowiak, Zawsze nie ma nigdy, Wydawnictwo Literackie 2016

 

**Dziennik Opinii nr 55/2016 (1205)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij