Świat

Tochman: Odpowiedzialność zbiorowa nie ma sensu

Za bandytyzm jakichś facetów nie mogą odpowiadać wszyscy ludzie, którzy uciekają przed wojną i głodem.

Patrycja Wieczorkiewicz: Czy ostatnie wydarzenia w Niemczech powinny skłonić nas do ponownego rozważenia swojego stanowiska w sprawie uchodźców?

Wojciech Tochman, reporter: Wciąż nie wiemy, teraz, kiedy rozmawiamy, wszystkiego o tym, co tam się dokładnie stało i kim byli sprawcy. Podobno byli śniadzi, podobno kilkudziesięciu z nich wylegitymowano i stwierdzono, że to syryjscy mężczyźni starający się o status uchodźcy. Nie ma co się nakręcać. Trzeba poczekać na ostateczne ustalenia.

Ale załóżmy, że faktycznie sprawcy są uchodźcami, i że było ich tysiąc. Czy to oznacza, że wszyscy uchodźcy są bandytami? Cały milion, który w ciągu ostatniego roku przedarł się do Europy przez morze? Aż wstyd stawiać takie pytanie, ale zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi wpadnie w tę pułapkę i powie: „Tak, oni wszyscy są groźni”. Prawicowi politycy miesiącami będą w tym ludzi utwierdzać, będą się puszyć, ubierać się w pióra obrońców naszych białych chrześcijańskich kobiet, oni zatrzymają najazd barbarzyńców z islamskiego Wschodu.

Za lękiem o kobiety idzie zwykle naturalny lęk o dzieci, czyli o to, co najcenniejsze. Nakręcanie takich lęków to jazda po bandzie, to prosta droga do pogromów, do czystek etnicznych.

W Polsce też?

Na szczęście uchodźcy wiedzą, że Polska to słaby adres i starają się tutaj nie trafić. Nie ma z kogo czyścić. Ale niektórzy pewnie nie będą mieli wyboru. Choćby ta setka, którą łaskawie przyjmie nasza pani premier. Dlatego naszą postawę wobec uchodźców powinniśmy weryfikować codziennie. Nie tylko podstawowe fakty: gdzie w tej chwili są najbardziej potrzebujący i jak można ich cierpieniu ulżyć, jak zminimalizować ich traumy, ich strach i upokorzenie. Musimy też przyglądać się sobie. Czy przypadkiem nie idziemy na jakieś etyczne skróty w tej sprawie, nie szukamy tanich usprawiedliwień, wykrętów, o które szczególnie łatwo po jednym, czy drugim zamachu i po tym, co ostatnio stało się w Niemczech.

Odpowiedzialność zbiorowa nie ma sensu, za bandytyzm jakichś facetów nie mogą odpowiadać wszyscy ludzie, którzy uciekają przed wojną, przed ostrzałem, przed głodem. Płyną do nas z narażeniem życia. Przyzwyczailiśmy się już patrzeć na to ze spokojem. Prawie cztery tysiące ludzi utonęło w zeszłym roku. Myślę, że tonącego najpierw się ratuje, a potem z nim się rozmawia i stara zaradzić jego problemom.

Wiadomo, że wygląd napastników wskazywał na arabskie pochodzenie. Przeciwnicy ich przyjmowania dostali kolejny – po zamachach w Paryżu – groźnie brzmiący argument, że „tak działa polityka multi-kulti”. Gdzie należy szukać winnych?

Tam, gdzie oni faktycznie są. Przestępcy powinni być złapani i sprawiedliwie osądzeni. Mam nadzieję, że w żadnym sądzie pochodzenie sprawcy nie będzie miało znaczenia. Czy uchodźcy, którzy drastycznie łamią prawo powinni być deportowani? Choć czuję, że samo słowo deportacja kojarzy się okropnie, nie mam gotowej odpowiedzi. Ale zawsze stawiałbym pytanie, czy deportacja będzie bezpieczna. Czy nasze demokratyczne państwa nie deportują ludzi prosto pod kule albo w szpony reżimu, który torturuje.

Rozumiem, że pyta pani o to, kto jest odpowiedzialny, że czasem „multi-kulti” nie działa. Myślę, że w zachodniej Europie przede wszystkim jednak działa. Ludzie różnego koloru skóry, różnych wyznań i różnych obyczajów zgodnie mieszkają koło siebie, razem się uczą, razem pracują. Są mieszane pary i wieloetniczne rodziny. Pytanie, czy nie ma tam dyskryminacji? Pewnie jest. Słyszymy, że czasem jakieś imigranckie przedmieścia zaczynają się burzyć. Trzeba pytać dlaczego. I to pytanie zadałbym najpierw społeczeństwu przyjmującemu, gospodarzom, którym zwykle ci imigranci służą: sprzątając, reperując ich samochody albo serwując coś dobrego w restauracji.

Dlaczego ludzie innego koloru skóry, choć mieszkają tu już drugie albo trzecie pokolenie, wciąż są biedniejsi, słabiej wykształceni?

Czy zrobiono wszystko, by tę ekonomiczną przepaść zasypać? Czy wszystko zrobiono dobrze, czy popełniono błędy? W Europie debatuje się o tym nieustannie. Tylko akurat chyba my Polacy nie powinniśmy z tego zachodnich Europejczyków rozliczać. Rozliczmy najpierw samych siebie z własnej ksenofobii.

Czy faktycznie stoimy dziś przed wyborem: bronić praw kobiet lub nawoływać do tolerancji osób, z których większość wychowała się w patriarchalnym modelu rodziny?

Trzeba bronić praw wszystkich ludzi, nic nie usprawiedliwia przemocy jednych wobec drugich.

Powinniśmy wykazać się zrozumieniem wobec osób, które zwyczajnie boją się, że otwarcie Europy na uchodźców skończy się częstym występowaniem sytuacji podobnych do ostatniej w Kolonii, czy jednoznacznie potępiać podobne obawy jako mające podłoże rasistowskie?

Żadnych obaw nie ma sensu potępiać. Zawsze trzeba się starać je zrozumieć, próbować ludzki strach rozpracować: gdzie on się rodzi i dlaczego tak szybko dojrzewa. Co go karmi? Wiadomo, to truizm, że za lękiem przed obcym, przed przybyszem z daleka stoi przede wszystkim niewiedza. To lęk irracjonalny – ci, którzy się boją często żadnego obcego na oczy nie widzieli, nigdy z uchodźcą nie rozmawiali. Łatwiej im się utożsamić z europejskimi kobietami, które doświadczyły przemocy od mężczyzn o śniadym kolorze skóry, niż z matką o śniadym kolorze skóry, która płacze, bo właśnie w tułaczce straciła dziecko. Mówiłem ostatnio Draginji Nadażdin, szefowej Amnesty International, że nie ma co szkolić dziennikarzy i nauczycieli po salach konferencyjnych, głosić im teorii o dobrodziejstwach integracji. Trzeba zapakować jednych i drugich do autobusów i zawieźć na serbsko-macedońską granicę. Niech własnymi rękami otrą łzy tamtych matek, niech je przytulą. Panią premier Szydło też bym tam wysłał, może by coś zrozumiała, poczuła.

Czytaj także:
Kinga Dunin, Zgwałcony rok miłosierdzia
Niemiecka prasa o sylwestrze w Kolonii

**Dziennik Opinii nr 9/2016 (1159)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij