Kto uzgodni Chylińską-poetkę z Chylińską-prozaiczką, temu xanax.
Felieton Hanny Gill-Piątek sprowokował mnie do niepisania o książce Agnieszki Chylińskiej, chociaż zanim felieton ów się ukazał, Agnieszka Chylińska sprowokowała mnie do pisania o swojej książeczce. Ta sytuacja – ktoś pisze o tym i mniej więcej to, o czym sam chciałem – wydarza się nie po raz pierwszy. Wszyscy felietoniści KP są ode mnie szybsi, choć przecież nie aż tak bardzo młodsi. Rozwiązania są dwa: nie pisać w ogóle albo poczekać, aż wszyscy tak bardzo mnie wyprzedzą, że nagle wysforuję się na prowadzenie. Zatem felieton Hanny Gill-Piątek najpierw sprowokował mnie do niepisania, potem wszakże sprowokował do pisania.
Nie zmienisz mnie, nie!
Nie dorwiesz mnie, nie!
Nie zniszczysz mnie, nie!
Chcę suką być!
Nie zmienisz mnie, nie!
Nie dorwiesz mnie, nie!
Nie zniszczysz mnie, nie!
Jestem zła!
Jestem zła!
Zezia, Giler i Oczak to tekst dla najmłodszych, służący przygotowaniu do życia po katolicku. Chociaż expiosenkarka wyznała: „Tak jak odblokowało mi się pragnienie oddania się komuś w miłości, tak samo nadeszła tęsknota za tym, żeby poszukać Boga. Nie określonego w jakiejś religii, tylko jako absolutu”, to jednak dziwnym trafem nieokreślona bliżej religia i absolut okazały się katolicyzmem, a nie np. protestantyzmem czy judaizmem. Możliwe, iż wpłynął na to Szymon Hołownia, bliski przyjaciel jurorki Mam talent! oraz katolicki kaznodzieja w drogich garniturach.
A zatem jaki z książeczki wyłania się obraz owego odnalezionego i, zupełnie przypadkowo, katolickiego absolutu? Warszawa, a zwłaszcza ul. Grójecka, to ogromny hałas i zapach spalin. Jest tak wstrętnie, że się żyć nie da, ale żeby się dowiedzieć, iż żyć się nie da, konieczna jest przeprowadzka do podstołecznego miasteczka: małe, wypielęgnowane domki, cisza, spokój, czyste powietrze, przyroda. Istotna jest nazwa miasteczka. Nie wolno czynić pierwszego kroku w katolicki absolut, przeprowadzając się do Pruszkowa czy Wołomina. Sukces gwarantuje rajska Malinówka, choć pewnie i Kobyłka nadawałaby się, aczkolwiek trochę nazwa ta, Czytelnicy przyznają, śmierdzi. A najlepiej Góra Kalwaria, choć ta z kolei jest w sumie za długa na krótką książeczkę.
Zmęczona ciągłym dzwonieniem do Ciebie
Zmęczona, bo znowu Cię nie ma
Ile można czekać na Ciebie?
Ile można zapierać dech?
Masz inne dupy i swoje zajęcia
Od czasu do czasu zaliczasz mnie
Ile można czekać na Ciebie?
Ile można zapierać dech?
Dlaczego znowu masz jakiś problem?
Niczego więcej od Ciebie nie chcę
W świecie Chylińskiej-prozaiczki istnieją słowa. Słowa dzielą się na: dziwne (np. wylew), ulubione (np. ekscytująca), poważne (np. konsultacja), mądre (np. genetyczna) oraz paskudne (np. sterylizacja). Żegnając się z Warszawą, Zezia z przyjaciółką idą na spacer po swoich ulubionych miejscach: najpierw jest warzywniak, potem kościół. Brzmi to całkiem rozsądnie, trzeba jeść, żeby mieć siłę wierzyć. Po przeprowadzce do Malinówki warzywniak znika. Pozostaje tylko kościół, ksiądz Leon, Pierwsza Komunia Święta, dyżury przy Grobie Jezusa, adoracja, klęczenie w kościele, wykuwanie na ocenę grzechów głównych oraz Składu Apostolskiego („ukrzyżowan, umarł i pogrzebion”) i msze (za mszę nagroda od księdza Leona – naklejka w kształcie heteroseksualnego, jak sądzę, w wymowie kwiatka).
Telefon dzwoni, mam to gdzieś
Kolejna szklanka spada trupem w dół
Nieważne jutro ani dziś
Nie cierpię ludzi, nienawidzę żyć
Obok słów występują również ludzie. Ci z kolei są mężczyznami, kobietami lub dziećmi. Ludzie są dobrzy albo źli. Generalnie źli mieszkają w Warszawie, a dobrzy w Malinówce.
Złe kobiety to są takie kobiety, które nie mają męża, dzieci i nie ubierają się w piękne, barwne i kobiece stroje. Złe kobiety zamiast dzieci mają psy (tu: trzy) oraz zostają kierowniczkami w bankach. Złe kobiety mieszkają za granicą i są starymi pannami.
Dobre babcie się modlą, złe unikają kościoła. Dobre kobiety, gdy są w ciąży, miewają nagłe zachcianki – najczęściej występuje żądza pielenia grządek, a także szalona potrzeba zmywania podłóg. I tak dalej. Aha, zapomniałbym o jednej ważnej i dobrej rzeczy – dobre są wąsy, zwłaszcza u panów od wuefu.
Tobie daję każdy nowy grzech
Tobie jeszcze niedojrzały strach
Tobie z własnych win spowiadam się
Tobie.. Temu, który jest !!!
Czy w Zezi, Gilerze i Oczaku, na tym grajdołku w miasteczku o owocowej nazwie, zapełnionym katolickimi wartościami (najważniejszą pośród wartości jest rozmnażanie się; najlepiej mieć trójkę dzieci, bo jedynacy są nieszczęśliwi, choć ich rodzice bogaci) jest miejsce na inność? Brat bohaterki, Giler jest autystyczny, dlatego wymaga więcej opieki i troski. W podsłuchanej rozmowie rodziców pada pytanie: z czyjej winy jest on taki, jaki jest. To też bardzo wydaje się katolickie: nic nie dzieje się bez przyczyny, a przyczyna nie istnieje bez winy.
Obiecująco wypada pan Darek, pracownik banku, oszałamiająco piękny, zdrowe zęby, świetnie ubrany. Pomyślałem, że expiosenkarka postanowiła wprowadzić geja. Nic z tego, pan Darek ma dziewczynę o nazwisku Egzema. Jego dziewczyna jest okropna i nikt jej nie lubi, cóż, w końcu nazwisko zobowiązuje. Aha, i Egzema nie ma dzieci, co ją skreśla z listy dobrych kobiet.
To naprawdę już koniec,
Więc po co jesteś tu?
Człowiek nie może zapomnieć
Jeśli zniszczysz go
Nie! Błagam Cię, Daj mi odejść
Yeah…
Błagam Cię, daj mi odejść
Yeah…
Czego życzę rodzinie Zezików? Żeby Zezia została lesbijką, Giler gejem, a Oczak terrorystą. I żeby rozpierdolili Malinówkę i wrócili do Warszawy, do prawdziwego świata, gdzie dobro jest różne i trudne, a nie opresyjne i eliminujące.
Jeśli Agnieszka Chylińska będzie pisać kolejne książeczki, a w rodzinie Zezików będą się rodzić kolejne dzieci, a te poprzednie będą dorastać, może się okazać, że pozycja Musierowicz jako królowej beletrystycznej konserwy zostanie zagrożona.
PS Teksty piosenek Agnieszki Chylińskiej podaję za tekstowo.pl. Kto uzgodni Chylińską-poetkę z Chylińską-prozaiczką, temu xanax.